• +48 509 289 135

Beton

Mud Goats > Articles by: Beton
24 Wrz

Forrest Run – odkrycie roku 2014

by Beton Wrz 24, 2014 0 Blog , , , , , , , , , ,

Forest Run – odkrycie roku 2014

Picture3

20-go Września 2014, dzięki odrobinie szczęścia, przyszło mi wziąć udział w I edycji biegu „Forest Run”.  Koncepcja od razu do mnie przemawiała, bo komu nie spodobałaby się aktywnie spędzona sobota wśród pozytywnych ludzi i w otoczeniu pięknego Wielkopolskiego Parku Narodowego?  Idealny sposób na relaks po trudach tygodnia pracy. Bardzo się cieszyłem, ale też gdzieś po drodze zapomniałem, że dystans 44 km to dla mnie wciąż wyzwanie, którego nie należy lekceważyć. Pakiet postanowiłem odebrać już w piątek, gdzie zaskoczono mnie przemiłą, sprawną i rzeczową obsługą.  Bogata zawartość torebki i fajny buff w zestawie, to kolejny plus dla kogoś, komu koszulki biegowe rozsadzają już szafę.

Sobota zaczęła się odpowiednio wcześnie, by razem ze znajomymi i z zapasem czasu dotrzeć na start. Mosina oddalona jest od Poznania o kilkanaście kilometrów, a wskazówki organizatora, jak i gdzie dotrzeć, były czytelne i pomocne.

Na starcie przywitała nas serdeczna atmosfera. Organizatorzy i służby asekurujące bieg pomocne były w każdej kwestii. Speaker umiejętnie budował atmosferę, słowem: elegancko! Do godziny 10:00 i rozpoczęcia biegu pozostało kilka minut. Stoję w grupie równie podekscytowanych biegaczy i biegaczek co ja, a pierwsze, co się rzuciło w oczy, to plecaki biegowe. Naprawdę wielu zawodników korzystało z tego sprzętu. Ja miałem pas z bidonami i kieszeń wypchaną żelami.

Początkowe kilometry?  Czysta przyjemność. Gnałem w dół ścieżek niczym gazela wypuszczona na wolność.  Nic nie mogło mnie zatrzymać, czułem się świetnie i po raz kolejny popełniłem prosty błąd złego rozłożenia sił. Ciekawym akcentem było też zachłyśniecie się czekoladą na pierwszym punkcie odżywczym i irytujący kaszel przez kolejne kilkaset metrów. Przypadek?  – Nie, instant karma za zbyt wygórowane ambicje.

Mniej więcej do połowy biegu wchłaniałem piękno przyrody i jedyne o czym myślałem to, że park ten należy na stałe wkomponować w kalendarz biegowych startów i treningów. Później przyszły mniejsze i większe kryzysowe chwile, ale dopóki w bidonach chlupotała woda, czułem, że mogę i chcę wszystko.

W okolicach 21. km mój komfort się skończył.  Choć biegliśmy  głównie w lesie, to zdarzały się  też odcinki otwarte,  głęboko wiejskie. Przede mną rozpościerał się najdłuższy z nich: prosta, polna droga o nawierzchni czarnej jak smoła …  Biegowy diabeł wraz z przypiekającym słońcem konsekwentnie wysysali moje siły. Próbowałem zacisnąć zęby, jednak tempo wyraźnie spadało.  Trend ten utrzymywał się aż do 26. Km i kolejnego punktu odżywczego.

Chwila wytchnienia trwała tam dość długo. W tym miejscu trzeba pochwalić  obsadę i wyposażenie punktów odżywczych.  Czekolada, pomarańcza, izotoniki, woda a nawet żele energetyczne. Nie brakowało niczego, a wolontariusze pomagali z niegasnącym uśmiechem na twarzy – me like it.

W kolejnym etapie ponownie królowały piękne krajobrazy. Stawy, jeziorka, bajkowe scenerie. Bez problemu można by w parku nakręcić zapierające dech w piersiach sceny do Hobbita, Narnii, czy innych hollywoodzkich superprodukcji.
Przyroda naprawdę potrafi dodać skrzydeł.  Zmotywowany parłem do przodu, powoli ale stanowczo.

Od 35. Km borykałem się z różnego rodzaju dolegliwościami. Ból w plecach, częste przypływy i odpływy sił. Nadgorliwa suplementacja natomiast wywołała lekkie zawroty głowy. Na szczęście nie biegłem sam.  10 ostatnich km. pokonałem razem z Piotrem i Kasią , wszyscy razem się motywowaliśmy. Obie te osoby startowały w biegach o większym kilometrażu, a mimo to uznali, ze Forest Run to kawał ciężkiego orzecha do zgryzienia,  + 100 do szacunku.

Meta była upragnionym widokiem, który pojawił się dużo później niż zakładałem, ale nagroda w postaci oklasków, pamiątkowego medalu  i uścisków dłoni  rozwiała wszelkie czarne myśli. Już teraz wiem, czego się spodziewać w edycji 2015 i szczerze nie mogę się doczekać. Stawię się na sto procent!

Sumując, bieg zorganizowany został na 5-tkę z plusem:

+ świetny, nowy event dla miłośników natury i tych, którym asfalt się już znudził
+ sprawne i jasne instrukcje organizatorów
+ trasa oznaczona i poprowadzona „like a Boss”
+ fajny pakiet
+ jeszcze lepsze atrakcje po biegu
+ makaron na mecie
–  moim zdaniem za mało punktów odżywczych i nierównomierne ich rozłożenie

17 Wrz

Poznań Business Run, czyli bieganie w szczytnym celu

by Beton Wrz 17, 2014 0 Blog , , , , , , , , ,

Jak dobrze wiecie, naszą specjalnością są biegi pełne błota i przeszkód. Lubimy pokonywać własne słabości, dlatego czasem zobaczycie nas również na trasie maratonu lub triatlonu. Ale raz na jakiś czas zdarzają się okazje, aby pobiec dla tych, którzy potrzebują pomocy. Jedną z takich wydarzeń był charytatywny bieg Poznań Business Run, który odbył się 14 września. W takich biegach już nie wynik jest najważniejszy, ale wsparcie szczytnej idei, jaką jest pomoc tym, którzy sami biegać nie mogą.

W przypadku Business Run, całkowity dochód z imprezy zostanie przekazany na pomoc w zakupie protez kończyn dla podopiecznych fundacji Jaśka Meli „Poza Horyzonty”. W biegu wzięło udział w sumie 10tys. ludzi, którzy w pięciu różnych miastach ścigali się w 5-osobowych sztafetach na dystansie 5×3,8km. Poza Poznaniem biegacze ścigali się w Krakowie, Katowicach, Łodzi i Warszawie*.

Również i nasza skromna reprezentacja była tam obecna. Jako reprezentanci swoich firm, w dwóch różnych ekipach wystartowali Ariel, Adam, Władek, Kuba i Weronika. Pierwsza czwórka, wsparcia kolegą z firmy Maciejem, uzyskała bardzo dobre 39. miejsce, wśród 558 startujących ekip. Weronika również uzyskała bardzo satysfakcjonujący czas.

SAM_1729

To tyle jednak, jeśli chodzi o suche fakty. Teraz trochę własnych refleksji odnośnie samego udziału w biegu. Przyznam szczerze, że czasem zastanawiam się nad sensownością różnorodnych charytatywnych akcji. W końcu mnóstwo pieniędzy idzie na organizację takiej imprezy. Czy nie łatwiej dla sponsorów byłoby po prostu przekazać pieniędzy potrzebującym? Moja mroczna, cyniczna strona podpowiada mi wtedy, że dzięki tego typu akcjom firmy sponsorujące mają świetną promocję, na którą normalnie musiałyby wydać dużo więcej pieniędzy. Poza tym, jak ktoś kiedyś sarkastycznie stwierdził: nic tak nie bogaci jak praca w fundacji.

Na szczęście mój cyniczno-sarkastyczny pierwiastek występuje u mnie w śladowych ilościach. I mimo wszystko widzę w przedsięwzięciu pt. Business Run więcej pozytywów niż negatywów. Jeszcze przed biegiem poznajemy nazwiska osób, do których trafią nowe protezy. Część z nich była nawet obecna na scenie zawodów, gdzie mieli okazje podziękować wszystkim uczestnikom za wsparcie.

Ponadto, ten bieg ma swój osobliwy urok. Ze świecą w ręku szukać tutaj wyżyłowanych maratończyków. Dzięki temu, że do pokonania jest stosunkowo niewielki dystans (jedna osoba musi przebiec 3,8km), przeważają „zwyczajni” biegowi śmiertelnicy, którzy biegają raczej od święta. I właśnie BR jest dla nich takim świętem. Mogą poczuć niesamowicie pozytywną atmosferę, jaka zawsze towarzyszy zorganizowanym biegom; przede wszystkim tłum kibiców, którzy wspierają biegaczy żywiołowym dopingiem.

Jestem pewien, że większość powyższych uczestników nigdy nie odważyła się dotąd wystartować w „normalnych” biegach, czy to byłoby 5km, 10km, o półmaratonie nawet nie wspominając. Na co dzień wolą biegać tak, żeby nikt nie widział. Być może wstydzą się swojej sylwetki lub myślą, że ich technika biegania wygląda śmiesznie i staną się obiektem żartów ze strony zaawansowanych biegaczy. Udział w takim biegu pozwala im zobaczyć, że tak naprawdę nikt nie przejmuje się nadprogramowymi kilogramami uczestników czy tym, jak kto stawia kroki w biegu. Co więcej, w zamian dostaje się mnóstwo pozytywnej energii, która z pewnością zmotywuje niejedną osobę do spróbowania swoich sił na dłuższym dystansie.

Ta pozytywna energia udzieliła się również mnie. Mój tegoroczny sezon biegowy był niezwykle intensywny, zwłaszcza w ostatnich miesiącach. Na przestrzeni lipca i sierpnia wystartowałem m.in. w Triatlonie (1/2 dystansu Ironman), Biegu Katorżnika oraz Biegu Morskiego Komandosa. Średnio co dwa tygodnie w czymś brałem udział…

Bieganie zaczęło mnie męczyć, a na sprzęt do powyższych biegów (np. rower do triatlonu czy mundur do BMK) wydałem sporo pieniędzy. Na domiar złego, nabawiłem się kontuzji biodra, która po każdym starcie bardzo dobitnie o sobie przypominała. Do BR podchodziłem więc lekko niechętnie i sceptycznie. To tylko 3,8km, jakoś to będzie, pomyślałem sobie jednak.

I wtedy nastąpiło coś nieoczekiwanego. Tuż przed startem wróciła do mnie ta uzależniająca biegowa euforia. Nagle poczułem, że chcę dać z siebie wszystko. Już kilka minut przed swoją zmianą, zacząłem nerwowo wypatrywać kolegi z zespołu, który miał mi przekazać sztafetową pałeczkę. Jak tylko dostałem ją w swoje ręce, pobiegłem co sił w nogach i płucach. Dałem z siebie wszystko. A może nawet i więcej. To był mój drugi udział w Business Run. Mój czas był o kilka sekund gorszy od zeszłorocznego, ale rozpierała mnie duma, ponieważ rok temu byłem w pełnym cyklu treningowym, a teraz biegam dość rzadko.

I co ciekawe, ten króciutki, niespełna czterokilometrowy bieg przypłaciłem chorobą. Jednak to mnie nie zniechęciło. Piszę te słowa leżąc w łóżku z 38-stopniową gorączką. Ale nie mogłem czekać, aż wyzdrowieję. Po prostu musiałem podzielić się swoim entuzjazmem już teraz. Z niecierpliwością więc czekam na moment, kiedy wyzdrowieję i znowu założę swoje buty do biegania. 

KozaVLAD

SAM_1713

*Wg strony wyborcza.pl we wszystkich pięciu miastach zebrano łącznie ponad 738 tys. zł

13 Wrz

Solid Logistics Škoda Poznań Bike Challenge

by Beton Wrz 13, 2014 0 Blog

13 września podczas Solid Logistics Škoda Poznań Bike Challenge można było zaobserwować, iż kozy nie tylko biegają, ale też doskonale radzą sobie na rowerze 🙂

Ze 100 km trasą postanowiła zmierzyć się skromna, jednoosobowa reprezentacja Mud Goats – ZaKOZAny owoc Adam.

10690214_10203569180647361_6106867557453751757_n

Na uwagę na pewno zasługuje doskonała organizacja zawodów: ponad 3000 uczestników, trasa zamknięta na całym 100 km odcinku, na mecie strzeżony parking dla rowerów, nielimitowany dostęp do owoców, czekoladek, a do tego piwo , hamburger + porcja lodów na deser.

Trasa sama w sobie dość łatwa, ale dla kogoś kto jeździ raczej sporadycznie i nigdy wcześniej nie przejechał 100 km, stanowiła nie lada wyzwanie.

Ostatecznie Adam dotarł na metę z czasem 3h i 30 minut zajmując 1000 miejsce w klasyfikacji ogólnej oraz 300 w klasyfikacji rowerów trekkingowych/górskich 🙂
Sam zainteresowany komentuje swój występ następująco:
„ Bardzo fajne doświadczenie, chociaż ostatnie 10 km to istna męczarnia. Uda bolą niemiłosiernie, a do przodu pcha nas tylko siła woli 🙂 Czas dużo lepszy niż zakładałem. Bez wątpienia wracam za rok, by złamać magiczną barierę 3h.”

Więcej informacji na temat wyścigu:

http://www.bike.poznan.pl/

2 Wrz

V Bieg Morskiego Komandosa

by Beton Wrz 2, 2014 0 Blog , , , , , , ,

No i stało się!!!

30 sierpnia reprezentacja Mud Goats stanęła na starcie V Biegu Morskiego Komandosa w kategorii HARD 1.

Nie na darmo BMK nosi miano “natrudniejszego biegu terenowego w Polsce”.

Początkowo nic nie wskazywało na to że bedzie, aż tak ciężko. Filmiki na YT, które widzieliśmy wcześniej, nie oddawały tego czym tak na prawdę jest ten bieg. To co spotkało nas na trasie, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Jest to, jak do tej pory, najtrudniejsze wyzwanie w jakim braliśmy udział!!!

Trasa:

Trasa: część terenowa: 18 km i odcinek wodno-plażowy: 3 km. Razem około 21 km

2014-09-02 23_30_43-RUNNING _ Running Trening _ Endomondo

Przebieg trasy:

– dno Zatoki Gdańskiej

– plaża

– koryta potoków

– kanały melioracyjne

– pagórki otuliny Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego

Warunki startu:

a) Zawodnicy wystartowali w pełnym umundurowaniu polowym.Uczestnicy musieli być wyposażeni w plecak, który pomieścił balast wydawany przez organizatora 2 x 1,5  litra płynu.

b) Bieg z gumową atrapą karabinka szturmowego AKM-47.  Aby zostać sklasyfikowanym zawodnik musiał pokonać trasę z atrapą broni.  Obowiąyzwał zakaz przytraczania i chowania karabinka do plecaka lub pod plecak.

Oczywiście tylko szaleniec wybrał by się na takie zawody bez przygotowań 🙂 Dlatego na długo przed startem rozpoczeliśmy kompletowanie sprzętu oraz treningi z obciązeniem i w trudnych, terenowych warunkach.

20140804_075549

Plecak z obciążeniem i atrapą kałacha ;), teren jak widać trudny.

Czas szybko mijał i nawet się nie spotrzegliśmy gdy na kalendarzu widniał 30. Sierpnia – dzień startu.

Do Gdyni przyjechaliśmy dzień wcześniej… w zasadzie kilka godzin wcześniej, gdyż poszliśmy spać o 2:00 nad ranem, a budziki wyrwały nas ze snu już o 6:00. Nocowaliśmy w Domu Marynarza nr 4 – pozdrawiamy serdecznie przemiłe Panie z recepcji. Nie był to wersal, ale jak dla nas optymalne rozwiązanie.

W biurze zawodów stawiliśmy sie o godzinie 8:30. Pobraliśmy sprzęt i obciążenie, by szybko strzelić sobie pamiątkową fotkę. Następnie cyzm prędzej udaliśmy się na plażę gdzie o 9:00 ruszyliśmy do boju!

10568852_661305310643444_5491232410341683750_n

Od lewej: Koza Vlad, zaKOZAny owoc, Koza Alpha i Koza Nostra 🙂

Pierwsze kilometry biegu – plaża i tor przeszkód.

10648504_894246137269361_8278651843630111953_o

Następnie przez kilkaset metrów brodzenie w morzu.

1375275_360745747409256_8210879007336139329_n (1)

Dalej zadanie wysokościowe.

1546150_687959644615723_3491545298477837477_n

Po czym zaatakowaliśmy odcinek leśny. Tu czekały na nas kilometry podbiegów, przeszkód terenowych, błota i wody.

1495318_894247190602589_243162413433783523_o

Mniej więcej w połowie dystansu trasa prowadziła nas przez niesamowicie ciasne i pogrążone w absolutnej ciemości kanały. Było tak wąsko, że wiekszość czasu poruszaliśmy sie na leżąco pchając przed sobą plecak i broń. Na tym etapie na próbe wystawiono  naszą psychikę. Odrobina klaustrofobii mogła zakończyć sie szaleństwem… 2 m pod ziemią, kilkunastu facetów ściśniętych w betonowej rurze – hardcore. Na szczęście żaden z nas nie cierpi klaustrofobię, wiec jedyne z czym musieliśmy walczyć to zmęczenie i ból łokci oraz kolan… Cała trasa w kanałach wysłana była błotem, odłamkami szkła oraz drobnymi kamieniami, które bez pardonu pozostawiały sine ślady i drobne rany na naszej skórze 😀

10666102_360744990742665_5261575474933025894_n

Po przejściu przez kanały czekała na nas kolejna runda biegu. Góra, dół, góra, dól i tak bez końca. Był to kolejny test silnej woli, chęci dążenia do celu.

Pod koniec biegu, kiedy już padaliśmy ze zmęczenia, pojawił się przed nami wojskowy tor przeszkód. Myśleliśmy, że już trudniej  być nie może –  jak bardzo sie myliliśmy…
Zasieki, czołganie gliniastym błocie (oblepiało nasze mundury, czyniąc je o kilka kilogramów cięższymi), wspinanie się, pokonywanie pajęczych siatek, mroczne okopy, druty pod napięciem, zjazdy po linie – to tylko niektóre z przeszkód które musieliśmy sforsować. Na tym etapie jednak już nie można było nas zatrzymać, cel był zbyt blisko.

10547991_894248063935835_1932917640313540748_o

Tuż przed metą, zaraz po kosmicznym podbiegu, czekał na nal zjazd gigantyczną ślizgawką. Fun powiecie 🙂 ?  Nic bardziej mylnego. Prędkość jaką osiągało się w czasie jazdy byzła oszałamiająca, a nierówności bezlitośnie “masowały” nam plecy.  take off i telemark w błotnistym bajorze.
Ciężko było sie zorienować, co właściwie stało.

10644287_894248237269151_6485679641109372380_o

Gdy już wydawało się, że meta jest w zasięgu ręki i zaledwie kilka kroków dzieli nas od końca biegu, na drodze stanął wojskowy Hummer, pod którym trzeba było sie przed samą metą przeczołgać. Ból i zmęczenie sprawiało, że to ostatnie zadanie, pozornie proste, okazało się katorgą.

image290

META!!!!

Trudno opisać słowami, co się czuje po ukończeniu takiego HARD’a… Poza niemożnością normalnego poruszania się, na pewno OGROMNĄ satysfakcję, spełnienie, dumę, pewność siebie i wiarę, że teraz nic nas nie zatrzyma – CUDOWNE UCZUCIE!!!

10660746_10203811305036919_1520979302_n

Pokonaliśmy swoje słabości i teraz jeseśmy silniejsi. O to właśnie chodziło, taki był cel i udało się nam go osiągnąć!

Zobacz relacje video (22″ Alpha).

http://trojmiasto.tv/V-Bieg-Morskiego-Komandosa-9355.html

Mud Goats 29″

https://www.facebook.com/video.php?v=365373140279850

2 Wrz

Motywujemy, inspirujemy, wspieramy!

by Beton Wrz 2, 2014 0 Blog , , , , , , , , , , , , , , ,

Mud Goats nie jest elitarną drużyną dla ludzi z żelaza.

Naszym celem jest propagowanie aktywności fizycznej.

Jakiś czas temu dołączył do nas Marcin aka Mega Koza. Od tego czasu przelawamy wspólnie hektolitry potu i wzajemnie motywujemy się do odkrywania “silniejszej wersji siebie”.

Zobaczcie jak postrzega swój pierwszy start Mega Koza!!!

“Murowana Goślina ZDOBYTA.
Dzisiaj pierwszy raz w życiu wystartowałem w zawodach biegowych. Lepiej nie mogłem sobie wybrać bo bieg mimo dystansu 6,25km (wedłyg mojego gps’a 6,75km) był bardzo ciężki i to nie tylko moim zdaniem ale też innych biegaczy czy nawet sąsiadki triatlonistki. Podbiegi, podbiegi i jeszcze raz podbiegi. Wiele osób się poddało i zrezygnowało z dalszego biegu.
Oficjalny czas 37:41s, 18 miejsce w swojej kategorii i 43 wsród mężczyzn.

Dzięki wszystkim, to tylko jeszcze bardziej motywuje, a wrzesień póki co zapowiada się biegowo. MUD GOATS RULEZ !!! ”

10623522_10203924024608395_6324496651677296934_o 10557598_10203924024448391_2378888355180365237_o 1487989_10203924024688397_7556011016295035024_o

 

Życzymy kolejnych sukcesów. Już niebawem pierwszy wspolny hardkorek na trasie Men Expert Survival Race

2 Wrz

Kilka słów o sprzęcie.

by Beton Wrz 2, 2014 0 Blog , , , , , , , , ,

Chciałbym podzielić się z wami moimi spostrzeżeniami na temat butów trialowych Adidas Kanadia Trial 6 (AKT6).
Przetrwały Katorżnika!!!
W zasadzie tu już bym mógł zakończyć jednak nie każdy kupuje buty by taplać się w błocie, więc zapraszam do lektury.

Jako zwolennik Asics’ów z pewną dozą niepewności zakupiłem buty innej firmy. Kupiłem je przypadkiem. Szukając następców moich Asics Gel Venture 3 trafiłem na buty Adidas. Wyglądały całkiem dobrze i wyśmienicie leżały na stopie, a system „mud release surface” przekonał mnie ostatecznie

O gustach się nie dyskutuje, więc wygląd pozostawię do oceny wam KLIKNIJ

Przyzwyczajony do żelowej amortyzacji Asics’a obawiałem się, że Adidas’y będą dla mnie zbyt twarde. Nic bardziej mylnego, ale o tym później.

Zacznę od tego co zapewne interesuje wszystkich bardziej tzn. jak sprzęt sprawdza się w terenie. A radzi sobie bardzo dobrze, wiec po kolei.

Podeszwa wyposażona w szereg wypustek ustawionych pod różnym kątem doskonale trzyma się nawierzchni (z małymi wyjątkami).

Leśne ścieżki – doskonały komfort biegu, dobre trzymanie podłoża na płaskim a także na podbiegach i zbiegach. But zapewnia stabilność stopy oraz przeciwdziała poślizgom na nachylonym terenie.

Piach – materiał cholewy nie przepuszcza piasku do wewnątrz buta. Dodatkowo przyszyty po bokach język jeszcze bardziej utrudnia przedostawanie się go do środka. Bieżnik, zwłaszcza na zewnętrznej krawędzi podeszwy mocno wrzyna się w piasek umożliwiając solidne odbicie i przeniesienia sił na podłoże.

Błoto – podeszwa wyposażona w swego rodzaju korki „mud release surface” powinna zapobiegać obklejaniu podeszwy błotem. Generalnie system sprawdza się, jednak biegnąc po świeżo podeschniętych kałużach podeszwa miała tendencję do zaklejania się. Jednak dość szybko bieżnik „czyścił się” czyli system działa. W głębokim błocie but dobrze trzyma się stopy (wymagane sznurowanie na ostatnia dziurkę). W płytszym i śliskim błotku ukształtowanie bieżnika zapewnia doskonałą przyczepność. Podczas Katorżnika nie poślizgnąłem się ANI RAZU!

Woda – AKT6 przy pierwszym kontakcie z wodą nie przemakają od razu (duży plus). Biegnąc po mokrej trawie zaczęły przemakać po ok 500m czyli całkiem nieźle. Wskakując do wody przemakają natychmiast, ale woda b szybko odprowadzana jest na zewnątrz i po chwili nieprzyjemne uczucie przemoczenia schodzi na dalszy plan.

W zależności od rodzaju gruntu buty zachowują się różnie. Jedna z rzeczy na jaką chciałbym zwrócić szczególną uwagę to zachowanie się butów na stromych zbiegach. Nie ma to znaczenia po jakiej nawierzchni się biegnie buty trzymają się podłoża jak przyklejone! Szczególnie na mokrej trawie gdzie ryzyko poślizgu jest znaczne, a w butach AKT6 czułem się wyjątkowo pewnie i mogłem skupić się na omijaniu przeszkód.

Wracając do amortyzacji, jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Skoki, lądowanie na twardym gruncie oraz liczne przebiegnięte kilometry nie dały mi odczuć, że buty nie mają żelowych systemów. Czułem się w nich pewnie i wygodnie praktycznie w każdym momencie.

Jest jeszcze jedna kwestia, którą chciałbym poruszyć. Mianowicie lekko ścięta podeszwa na pięcie po zewnętrznej stronie. Był to jedyny (w moim mniemaniu) słaby punkt podczas zakupu AKT6. Mam stopę neutralną z lekką tendencja do supinacji – stąd moje obawy. Jakże się myliłem W kontakcie z nierównym podłożem, zwłaszcza podczas biegu po pochylonym terenie lub dziurach to ścięcie sprawia, że but doskonale pracuje, a stopa pewnie staje na podłożu.

Jedyna rzecz do, której AKT6 nie nadają się kompletnie – to bieganie po asfalcie. Czuć wtedy każdą wypustkę bieżnika, są twarde i biega się nieprzyjemnie. Wszystko zmienia się gdy zboczy się z chodnika i wyruszy w teren.

Jeśli rozważasz zakup tych butów lub szukasz rozsądnych trialówek w rozsądnej cenie polecam Adidas Kanadia Trial 6 naprawdę warto.

Zobaczcie sami jak wyglądały testy.

 

 

1 Wrz

Przygotowania do kolejnych startów.

by Beton Wrz 1, 2014 0 Blog , , , , , , , , ,

Każdy trening outdoor to ogromna dawka pozytywnej energii i solidna porcja ciężkiej pracy.

 

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=uh6M2aekzD0]

31 Sie

Katorżnik 2014

by Beton Sie 31, 2014 0 Blog , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

15 sierpnia 2014 wyruszyliśmy 9-ci osobowym składem do Lublińca by zmierzyć się z trasą legendarnego Biegu Katorżnika. Zatrzymaliśmy się na nocleg w ośrodku “Posmyk” zlokalizowanym nieopodal miejsca startu. Ciekawa lokalizacja choć nasze pokoje mogły by mieć ciut wyższy standard 😉

20140815_181149

Ale nie na wypoczynek przyjechaliśmy do tego leśnego zakątka. Następnego dnia czekała nas niezła zabawa.

Startowaliśmy w 3 falach. O 12 na trasę ruszyła Basia. W raz z wybiciem 14 na błotną przygodę ruszyli Przemo, Władek i dwa Michały. Stawkę zamykali Adam i Marek, którzy wystartowali o godz. 15.

A co spotkało nas na terasie??? Błoto, błoto i jeszcze raz błoto 🙂

DSC_0598 (1)

To był nasz pierwszy start w Biegu Katorżnika. Nie do końca wiedzieliśmy co czeka na nas po drodze. Okazało się ze trasa to ok 70% błoto, 20% woda i 10% ląd.

20140815_135037

Było prze fajnie 🙂 Bieg rozpoczynał się w jeziorze. Było troszkę pływania oraz niesamowite wrażenie jakim jest poruszanie się w wodzie zwartą grupą. Poruszając się w wodzie po pachy trzymając za ramię zawodnika przed sobą można poczuć moc jaką daję wspólne działanie. Niesamowite wrażenie, byliśmy nie do zatrzymania.

??????????

Po ok. 500m zaczęliśmy poruszać się “gęsiego” w wąskich ścieżkach pomiędzy wysokimi na 3m. trzcinami. Jeszcze było zabawnie 😉 Jednak kilkaset metrów dalej zaczęło się błoto. Wskakiwaliśmy do niego co kilka chwil by przez długie minuty brodzić po kostki, kolana, a czasem nawet po szyje w gęstej mazi. Do tego czasu nie zdawaliśmy sobie sprawy, że błoto może występować w tylu różnych rodzajach.

Trasa biegu prowadziła przez lublinieckie lasy, a raczej bagna. Nie była to łatwa przeprawa. Błoto najeżone było gałęziami, które niemiłosiernie pozostawiały piętno na naszych goleniach. Nic dziwnego, że zawodnicy startujący “kolejny” raz mieli na nogach ochraniacze.

20140815_135827

Po drodze poruszaliśmy się na zmianę po błocie, wodzie i odrobinę po lądzie (raczej po mniejszym błocie wśród drzew 🙂 ).

Dziesięciokilometrowa trasa biegu zapewniła nam sporo atrakcji gdyż wielokrotnie trzeba było wspinać się na obłocone skarpy, pokonywać naturalne przeszkody np. zwalone drzewa oraz pełzać przez betonowe kanały, których na trasie było kilka.

To był pierwszy bieg w jakim biegliśmy, gdzie w połowie dystansu nie serwowano wody lub innych napojów tylko KEFIR. Hehe – smakował wybornie!

Końcówka biegu to tor przeszkód. Pokonywaliśmy zasieki, ruiny budynku. Było wspinanie się czołganie i skakanie. To ostatnie okazało się najtrudniejsze gdyż błoto konsekwentnie wyciągało z nas siłę potrzebną do odbicia się przy skoku.

B_DSC09809

Zaraz za linią mety każdy uczestnik otrzymywał kultowy medal. 5kg żelastwa, które zawsze będzie już najokazalszym trofeum w naszych kolekcjach 😀

20140816_165332

DSCN2922

Podsumowując, Bieg Katorżnika to niesamowite przeżycie. To trudne i wyczerpujące zawody. Obowiązkowy punkt na liście startów każdego miłośnika błotnych przełajów. Satysfakcja po ukończeniu biegu jest ogromna, a trofeum… oceńcie sami.

Zapraszam do obejżenia filmu:

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=Gcg4Gu272yQ]

25 Lip

Treningi Outdoor’owe – czyli to co lubimy najbardziej :)

by Beton Lip 25, 2014 0 Blog , , , , , , , , ,

W każdą sobotę spotykamy się nad jeziorem Malta na ogólnorozwojowych treningach kształtujących różne cechy motoryczne. Trochę biegamy, sporo ćwiczymy, a ostatnio nawet pływamy 🙂

10473458_633723186734990_5658943617158430029_n

Kozy mają w sobie moc i nie boją się tego pokazać! Ostatnie treningi były prekursorem nowego rodzaju cyklicznych błotnych i mokrych sobotnich spotkań. Skoki do wody, czołganie się w piasku, przeprawa przez błoto, przeszkody oraz teamwork – oto co nowego będzie na was czekać, oto przepis na sukces Chief’a.

10527677_640781486029160_2822021428479646039_n10525623_640780839362558_5631482692874627600_n10505337_640781259362516_1935213235724267438_n1907380_633728580067784_9156345616065770826_n10410508_633728936734415_690089650859297806_n

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=9ATl_Nhy-Qc]

 

Już dziś zapraszamy na kolejną edycję – śledźcie wydarzenia na Facebook’u!

 

Co zabrać:

Odzież: biegowa która na pewno bedzie ubrudzona :), rękawiczki bez palców.

Obuwie: biegowe (najlepiej trialowe) – takie by nie było szkoda wskoczyć w błotko do kolan 🙂

Dodatkowo można zabrac ze sobą wodę mineralna (mała butelka).

23 Lip

Wulkany!

by Beton Lip 23, 2014 0 Blog , , , , , , , , , , , ,

W czerwcu niedaleko Legnicy, na terenie powiatu złotoryjskiego, wzięliśmy udział w V Biegu Szlakiem Wygasłych Wulkanów. Jest to bieg terenowy, wręcz ekstremalnie przełajowy – czyli świetna odskocznia od rutynowego asfaltu.

10421119_10203299601124641_6851774446558435055_n

 

Oprócz oczywistej atrakcji, jaką był sam bieg w otoczeniu pięknego krajobrazu trzeba było się trochę ubrudzić pokonując rozmaite przeszkody. Czołganie, podbiegi ( i zbiegi, a raczej zjazdy 🙂 ), przeciskanie się przez tunele, wspinanie po linie, przejście po równoważni to tylko niektóre z atrakcji. Część trasy prowadziła przez rzekę i bagna, co o dziwo, było jednym z najciekawszych elementów biegu – kto nie lubi się legalnie potaplać w błocie 🙂 ?

Zdecydowanie ten bieg oprócz trudności trasy wyróżniała również współpraca zawodników, bez której pokonanie niektórych przeszkód nie byłoby możliwe (zwłaszcza wspinanie się na pionową ścianę ;)) Panowie troszczyli się o panie i na odwrót..

Podsumowując: ekstremalne wrażenia, piękna okolica, trudna trasa i świetna atmosfera. Bieg, który sprawia, że przekraczając metę czujesz, że żyjesz.

Zdecydowanie do powtórzenia w przyszłym roku 🙂

Strona 5 z 6« Pierwsza...23456
Scroll Up