• +48 509 289 135

poznań

Mud Goats > poznań
20 Kwi

“I znowu Ci wariaci przyblokowali miasto…” – 9.PKO Poznań Półmaraton z koziej perspektywy

by Beton Kwi 20, 2016 2 Blog , , ,

“I znowu Ci wariaci przyblokowali miasto…” Jak “wariaci” – to nie mogło zabraknąć ich – MUD GOATS w wyjątkowo licznym składzie stawili się na rodzimym półmaratonie. Jak wyglądał 9.PKO Poznań Półmaraton z tej koziej perspektywy?

13010156_10206270153975139_836183551_o

RELACJA SPEEDY’EGO:

Start w Poznańskiej Połówce to jeden z punktów biegowych, których nie mogłem odpuścić w tym sezonie. Przed startem nie nastawiałem się specjalnie na bicie rekordów – mimo rekordowej frekwencji (ogólnej, ale także samej ekipy MG 🙂 ).

Po solidnej rozgrzewce, jak na MudGoats przystało, udaliśmy się w kierunku startu. Niestety niespodziewanie zgubiłem wszystkich, przebijając się przez kolejne wejścia i wyjścia na targach między tłumami ludzi zmierzających w tym samym kierunku. No i w ten sposób na starcie stanąłem samotnie, no może nie dosłownie, bo dookoła było ponad 11 tysięcy innych osób, ale jednak zabrakło gdzieś w pobliżu Koziej duszyczki 🙂

DSC09690

I ruszyliśmy. Mokry byłem praktycznie od początku, a nie trwało długo zanim miałem mokro również w butach. Trasa całkiem sprzyjająca. Warunki pogodowe, mimo deszczowej aury, również. Kibice na trasie, jak zwykle, dopisali. Dzięki temu wszystkiemu udało się pobić życiówkę i urwać prawie pół minuty od zeszłorocznego rezultatu 🙂 .

Ale najprzyjemniej było już na mecie, kiedy to po masażu, gorącym prysznicu, w spokoju, razem ze Wszystkimi, mogliśmy wypić sobie piwko, może dwa, góra cztery. No, i jeszcze jedno, na deser 🙂 Dzięki Kózki!!!

Czas: 1:19:21

Msc M_Open: 60

Msc M18: 33

/Speedy

RELACJA NARKOZY:

Kilka miesięcy temu, a dokładniej w listopadzie spotkaliśmy się z Mud Goats na pizzy i zapytano mnie “Renia, a Ty biegniesz polmaraton?” Co?! Ja polmaraton?! To jakiś żart, ja przecież nie dam rady !

942893_1108422302511554_2899981109625980864_n
To byl plomyk tego ogniska, w styczniu Beton przesłał rozpiskę treningów biegowych. Skoro rozpisal to znaczy, że we mnie wierzy – czytaj dalej – tzn. dam rade ? Systematyczne wybiegania kontrolowane i komentowane dodawaly mi pozytywnej energii  Byly momenty, że przeklinałam fakt, że dalam się namówić, ale przez wytrwałość do celu. Oprócz ludzi z którymi trenuje, powera dodawal mąż , wtedy kiedy chciałam wykpić się od treningu on mnie upominal i motywowal. Dostalam w prezencie zegarek i słuchawki, aby lepiej sie biegało ? Nadszedł ten dzien – 17.04.2016 – stres olbrzymi, tętno przed startem 130 u/min. Wątpliwości, ale Beton nie byłby sobą i powiedzial mi “ciezkie treningi były po to, by start byl lekki” Fakt – bieglo mi sie dobrze, w pierwszych km towarzyszyl mi Mega  ? Biegnac przypominalam sobie jeszcze jedno zdanie Michala: Twoje nogi pamiętają kilometry, które wybiegalaś! dasz rade ❤ No i dałam – z czasem, który mnie satysfakcjonuje. Po raz kolejny ukończony bieg, spełnione kolejne marzenie i niesamowita radość!

/Narkoza

RELACJA MEGAKOZY:

Stało się, kiedyś wzbraniałem się i mówiłem, że nie będę startował w półmaratonach, bo mnie to nie kręci. No ale ….. mówią, że człowiek zmiennym jest i tak to właśnie 20 tygodni temu podjąłem przygotowania do półmaratonu. Szczerze – widząc plan do przygotowań w którym były 16-20 km wybiegania, podbiegi czy rytmy na 100 czy 200 metrów to sam sobie mówiłem – co ja robię, czy ja w ogóle dam radę??? Jasne że dam, bo nie ma rzeczy niemożliwych. Po prostu jak czegoś chcesz czy pragniesz to dąż do tego za wszelką cenę.
Mnie się udało. Może i nie mam w wyniku jedynki z przodu, choć na 15 km stwierdziłem że będę atakował wynik by złamać dwie godziny, to jednak kontuzja którą doznałem dwa dni wcześniej skutecznie mi to uniemożliwiała. Twardo zagryzałem zęby i parłem do przodu. Tym bardziej, że przed biegiem motywowała mnie żona i dzieci, wierzyli we mnie i wiedziałem, że gdzieś tam na trasie ze wsparciem mojego taty będą mnie dopingować i tak było. A jakiego to kopa daje to tylko wiedzą ci, którzy biegli w takim biegu i których dopingowali najbliżsi. Wiarę we mnie miał też mój klubowy motywator Tomasz, który powtarzał “wierzę w ciebie dasz radę” itd. Dzięki Tomek.

12998317_1793061284258733_7095163050822630_o

Trasa biegu choć na papierze wyglądała na ciężką dla psychiki ze względu na długie nie kończące się proste, wydaje mi się, że była lepsza niż w pozostałych latach. Podbieg na Hetmańskiej pokonałem niczym koza górska. W końcu jestem Koza – MEGA Koza, a na treningach podbiegowych dawałem z siebie 110% więc tutaj nie było żadnych problemów. Na ostatnich 3 km nie czułem już nogi, ale wbiegając na teren targów dałem z siebie wszystko, czyli gaz do dechy i niczym Zygzak McQueen wyprzedzałem kogo się jeszcze dało.
I tak oto w swoim oficjalnym debiucie zrobiłem czas 2:04:53 czyli 10 min szybciej niż nieoficjalne wyniki na treningach.

Dziękuję jeszcze kibicom na trasie, wiem, że ktoś mnie wołał w kilku miejscach, ale jak to większość biegaczy skupiony byłem na ….. hmmm, na bieganiu??? To jak się biegnie, to trzeba być skupionym??? Znów coś odkryłem 🙂

/Mega Koza

RELACJA MAŁEJ CZARNEJ:

13000196_869096226533941_7059376029378850409_n

Mój pierwszy półmaraton to dla mnie duży sukces. Myślę, że dałam z siebie wszystko. Jestem z siebie bardzo dumna i zapewne moja rodzina Mud Goats również 🙂

Co mnie ujęło najbardziej…? Gro kibicujących twarzy – serdecznych, z wymalowanym WOW na twarzach. Dziękuję Wam – tłumowi kibiców – za skuteczny doping, zawodnikom, których zostawiłam w tyle – za to, że daliście mi możliwość, by być lepszą oraz MUD GOATS-om, bo to WY byliście moją największą inspiracją!

/Mała Czarna

RELACJA TOMKOZY:

9PPM – tym razem zupełnie bez presji na wynik, a raczej bieg typowo towarzysko-treningowy. Towarzysko – bo uwielbiam mój team Mud Goats i atmosfere. Towarzysko – bo obiecałem mojej fit sąsiadce (pozdrowienia dla @HejkaOsti), że pobiegniemy razem. To był debiut Martyny ukończony sukcesem. Dziewczyna dawała radę i pomimo braku doświadczenia biegowego pokazała, że ma silną wolę i wytrenowany organizm. Gratulacje! Sam PPM zdecydowanie na plusie i to pomimo pogody. #lubiebiegacwdeszczu – tutaj należałoby wstawić taki hasztag. Zaskoczyły mnie ilość startujących i lekki chaos organizacyjny na starcie. Na plus zdecydowanie nowa trasa, punkty żywieniowe i marketing przed. Podsumowując….10PPM będę tam!!

/TOMkoZA

RELACJA BETONA:

13047728_446770265513339_2235761443715455945_o

A dla mnie ani to życiówka, ani debiut. Bieg drogi, nie po lesie, nie po górach – a jednak człowiek czuje same pozytywne emocje wspominając “tę ostatnią niedzielę”. Zapytacie jak to możliwe? Odpowiem bez wahania – GRUPA! Moc i siła tkwią w grupie! Na 9.PKO Poznań Maraton zapisałem się dlatego, że będą “moi”, że chcę się rozgrzać na starcie w Kozim towarzystwie i w tym samym pośmiać się na mecie. Chcę świętować życiówki (chapeau bas Speedy!) i debiuty na tym dystansie Kozich Przyjaciół. Szczególne znaczenie miał dla mnie start NarKozy! Bać się nie było o co – musiała dać radę, ale muszę oficjalnie przyznać – serce rosło przez ostatnich kilka miesięcy, gdy widziało się kolejne kaemy, kolejne wybiegania, kolejne progressy…

A co zapamiętam z samego biegu? Grupę żulków, którzy krzyczeli, by spuścić ze smyczy ogromnego szczekającego na biegaczy psa, gdyż iż – uwaga, cytujĘ z pamięci – “wtedy zobaczycie jak ku..!@ polecą” 🙂 (oj, życiówka byłaby, że się tak wyrażę na mur-beton!).

Było też trochę deszczu i zdjęcia, na których wyglądam jakbym cierpiał… Dziwne – bo mój “aparat” (ten zainstalowany w głowie) – zapamiętał ten dzień zupełnie inaczej 🙂 … Musiał się zepsuć. Może zalany? Pytanie czy deszczem, endorfinami, czy wspomnianym przez Speedy’ego piwkiem… Whatever… – nie naprawiajcie go 😉

/Beton

13016391_10207979730884960_1713260577_o

23 Paź

The power of the Goat …

by Beton Paź 23, 2014 2 Blog , , , , , , , , ,

Mud Goats, silniejsze niż kiedykolwiek. Tak jednym zdaniem mógłbym opisać nasz występ podczas niedzielnego Men Expert Survival Race. To pierwsza taka impreza w Poznaniu, a my działaliśmy  ramię w ramię z organizatorem. Rozmach i rozgłos przedsięwzięcia przerósł nasze oczekiwania. Może nie był to najtrudniejszy bieg, w jakim jako Mud Goats braliśmy udział, ale i tak ląduje w ścisłej czołówce wydarzeń 2014 roku. Dlaczego? Bo byliśmy tam razem, bo bawiliśmy się świetnie i dbaliśmy o innych, by także poczuli naszą wyjątkową atmosferę. Niedzielne zawody to dla niektórych z naszych Kóz  również dzień debiutu w tego rodzaju ekstremalnych biegach.   Jednak o tym  jak im się ten żywioł  spodobał, opowiedzą sami zainteresowani:

1. Pół roku czekania, wiele sobót ciężkich i ciekawych treningów z kozią ekipą MG przed sądnym dniem 19.10.2014r., kiedy to w Poznaniu w okolicach toru regatowego “Malta” odbył się trzeci wyścig z cyklu Men Expert Survival Race. Po relacjach, filmach i zdjęciach z wcześniejszych wyścigów we Wrocławiu oraz Warszawie oczekiwania i apetyty na poznańską imprezę były ogromne. Trzeba przyznać, że zdecydowanie zostały zaspokojone – zwłaszcza, jeżeli chodzi o trasę, przeszkody, dobrą zabawę oraz rozgrzewki prowadzone przed każdą falą przez wesołe i profesjonalne Kozy. Co do samego biegu to przeszkody nie były bardzo wymagające, (co nie znaczy, że były proste), czego nie można powiedzieć o niezliczonych podbiegach i zbiegach w leśnej części trasy. Po kilku takich przebieżkach góra-dół odchodziła ochota na cokolwiek. Na szczęście po opanowaniu małego kryzysu następowała nagroda w postaci prostego odcinka na którym można było odpocząć – oczywiście w biegu :). Końcowa część trasy usiana licznymi przeszkodami również miała swój urok – począwszy od Wikingów przez basen i kontenery z zimną wodą aż po 2-metrową ścianę. Co do rozgrzewek to muszę przyznać, że przed wyjściem na scenę pojawiła się lekka trema – na szczęście trwała bardzo krótko. Wraz z pierwszym postawionym na podeście krokiem, urodzonymi konferansjerami w postaci Kozy Alpha i Mega Kozy oraz sympatycznymi uśmiechami rozgrzewających się Pań wszystko mineło i poszło gładko i sprawnie. Podsumowując, cała impreza na duży plus! Mam nadzieję, że w przyszłym roku Men Expert Survival Race również zawita do stolicy Wielkopolski i zabawa będzie jeszcze lepsza!

Piotr – Turbo Koza

2. Długo wyczekiwałam na  bieg w Survival Race w Poznaniu, gdyż to był jeden z moich celów na rok 2014. Atmosfera biegu bardzo pozytywna, ludzie sympatyczni, nie odczułam rywalizacji, tak jak to ma miejsce w innych biegach. Przy przeszkodach, ludzie sobie pomagali, uśmiechali się do siebie, a do tego mieliśmy piękną pogodę. Przez las biegło się przyjemnie – czerpiąc zapachy natury, pokonując dużo podbiegów, co spowodowało niesamowitą chęć wskoczenia wreszcie do wody – było gorąco. Motyw Wikingów był dla mnie taką dodatkową nutką adrenaliny – bardzo dobry pomysł. Prowadząc rozgrzewki natomiast, czułam się jak w swoim żywiole. Lubię pracę z ludźmi, motywować Ich – i to właśnie motywację widziałam w oczach moich “podopiecznych” 🙂 Choć sama byłam po własnej rozgrzewce i czułam jej efekty podczas biegu, tak po kąpieli, krótkiej regeneracji, z ochotą weszłam na scenę. To był mój pierwszy raz, ale dzięki temu wiem, że chcę tego więcej. Ludzie widzieli w nas, w Mud Goats pozytywną ekipę. To ile z siebie daliśmy, jaką energię szerzyliśmy było niesamowite !!! Dziękuję za świetną zabawę, uważam wszyscy byliście cudowni i proszę o więcej  🙂 !!!

Basia – Crazy and Fiery

3. Wszystko zaczęło się od zapisania się na SR, to na ich stronie znalazłam zapisy na treningi Mud Goats. Nie zastanawiałam się ani chwili! Skoro chcę podjąć wyzwanie i pobiec w tym biegu, to trzeba przygotować się z profesjonalistami. Lepiej trafić nie mogłam  Koza Alpha z całą starannością wykrzesał ze mnie zasoby energii. Starałam się nie opuścić treningów, grafik w pracy podporządkowałam zajęciom sportowym. Efekt to 110% moich oczekiwań. Poznałam cudownych ludzi, przygotowałam się do biegu. 19.10 2014 cel został osiągnięty przebiegłam trasę liczącą sobie 5km (choć niektórzy twierdzili, że dałabym radę przebiec i 10 km). Rodzina na mecie czekała pełna dumy i zachwytu, a ja kwiczałam ze szczęścia i wiem, że to nie było ostatnie takiewyzwanie. Dziękuję wszystkim z MG za wsparcie i super atmosferę. Jesteście wspaniali!!!

Renata – Narkoza 

4. Event Survival Race uważam za mega udany. W prawdzie jest to mój pierwszy start, typowo survivalowy, ale śmiem twierdzić, że jest to jedna z lepszych imprez w Polsce. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania i stworzyli trasy dla wszystkich. Dla tych którzy bawią się w to już od dawna i dla tych którzy nie wiedzą jeszcze czy akurat taki sposób zabawy im się może spodobać. Po ukończeniu biegu chyba jednak znają już odpowiedź. Przeszkody bardzo bardzo fajne, zabawne i widowiskowe, przez co imprezę odwiedziło tylu zadowolonych widzów. Miałem także okazję być z tej drugiej strony i prowadzić częściowo rozgrzewki dla uczestników biegu.  Jest to naprawdę wielkie przeżycie. Adrenalinę i ekscytację można było wyczuć w każdym momencie, w czasie rozgrzewki jak i przed nią. Na pewno  w przyszłym roku zawitam na tej imprezie ponownie i mam nadzieję, że również będę miał szansę budować atmosferę przed startem a może i będę miał w ten event większy wkład.Pozdrawiam

Marcin – Mega Koza

Na deser dla Tych wszystkich z was, których ominął wpis na FB, nasz action film z eventu:

/Koza Nostra

17 Paź

15 Poznań Marathon

by Beton Paź 17, 2014 0 Blog , , , , , , ,

Bałem się. Bardzo. Świadomy: z jednej strony, że po miesiącach przygotowań jestem w stanie przebiec Królewski dystans; z drugiej, że – co tu ukrywać – ja po prostu lubię zapier@#!ać, wyobrażałem sobie siebie nieumiejącego utrzymać emocji na wodzy i ruszającego od startu pełną parą, a potem ściąganego z trasy na 30-tym km.

Bać się przestałem, gdy wystartowaliśmy. Wiedziałem, że “jakby co” – kibice pomogą. I pomogli. Ogromne DZIĘKUJĘ dla wszystkich, którzy stojąc na trasie biegli razem ze mną. Pomogła Rodzina, Przyjaciele, Znajomi z pracy. Pomogli rozsiani na mieście MUD GOATS. Pomogły dzieci i starsi ludzie. Pomogła elegancka Pani w średnim wieku trzymająca karton z napisem: “NAPIER@#!AJ” (w ogóle do Niej nie pasowało :-)). Pomogły inne napisy/hasła wykonane przez kibiców, jak np. ten w połowie: “Jeszcze 19 km i PIWO” czy ten na 39-tym km “Mogliście wybrać szachy”. DZIĘKI! 😀 😀 😀

Cieszę się, że  mogłem przebiec maraton tu – w Poznaniu. Bo choć jestem “słoikiem” (tj. przyjezdnym), to 7 lat potrafi zrobić swoje i związać. Biegniesz i na trasie obok setek kibiców widzisz jeszcze setki wspomnień:

O! Tu jechałem na USG łydki po Katorżniku (wtedy to dopiero się bałem!)

A tu jest niegdyś moja ulubiona budka z kebabami!

Tu była ta impreza, gdzie troszkę już zakropiony wcieliłem się w Enrique Iglesiasa!

A tutaj mieszkam…

Ludzie i wspomnienia wspólnie pozwolili zająć głowę. A prawdą jest co mówią i piszą jakoby maraton był “biegiem głowy”. Przekonałem się o tym na ok. 37-km, gdy z mojej nieprzejrzanej przed startem playlisty (tak, to był błąd!) załączyła się Budka Suflera i “Przegrywać czasem to normalna rzecz…” Taka muza nie działa dobrze.

Nie przegrałem. Drugi ukończony maraton. Czas netto 03:33:59 – tj. prawie pół godziny lepszy niż ostatnio. Dla osób, które nie wierzą w siebie – w lipcu 2013 roku nie potrafiłem przebiec Malty dookoła bez postoju. 🙂 Wcześniej tylko praca za biurkiem, prawie zero ruchu. Ćwiczę niecałe półtora roku. Chcieć = móc, Dobrzy Ludzie!! 🙂

Koza z Betonu

IMG_5051

17 Wrz

Poznań Business Run, czyli bieganie w szczytnym celu

by Beton Wrz 17, 2014 0 Blog , , , , , , , , ,

Jak dobrze wiecie, naszą specjalnością są biegi pełne błota i przeszkód. Lubimy pokonywać własne słabości, dlatego czasem zobaczycie nas również na trasie maratonu lub triatlonu. Ale raz na jakiś czas zdarzają się okazje, aby pobiec dla tych, którzy potrzebują pomocy. Jedną z takich wydarzeń był charytatywny bieg Poznań Business Run, który odbył się 14 września. W takich biegach już nie wynik jest najważniejszy, ale wsparcie szczytnej idei, jaką jest pomoc tym, którzy sami biegać nie mogą.

W przypadku Business Run, całkowity dochód z imprezy zostanie przekazany na pomoc w zakupie protez kończyn dla podopiecznych fundacji Jaśka Meli „Poza Horyzonty”. W biegu wzięło udział w sumie 10tys. ludzi, którzy w pięciu różnych miastach ścigali się w 5-osobowych sztafetach na dystansie 5×3,8km. Poza Poznaniem biegacze ścigali się w Krakowie, Katowicach, Łodzi i Warszawie*.

Również i nasza skromna reprezentacja była tam obecna. Jako reprezentanci swoich firm, w dwóch różnych ekipach wystartowali Ariel, Adam, Władek, Kuba i Weronika. Pierwsza czwórka, wsparcia kolegą z firmy Maciejem, uzyskała bardzo dobre 39. miejsce, wśród 558 startujących ekip. Weronika również uzyskała bardzo satysfakcjonujący czas.

SAM_1729

To tyle jednak, jeśli chodzi o suche fakty. Teraz trochę własnych refleksji odnośnie samego udziału w biegu. Przyznam szczerze, że czasem zastanawiam się nad sensownością różnorodnych charytatywnych akcji. W końcu mnóstwo pieniędzy idzie na organizację takiej imprezy. Czy nie łatwiej dla sponsorów byłoby po prostu przekazać pieniędzy potrzebującym? Moja mroczna, cyniczna strona podpowiada mi wtedy, że dzięki tego typu akcjom firmy sponsorujące mają świetną promocję, na którą normalnie musiałyby wydać dużo więcej pieniędzy. Poza tym, jak ktoś kiedyś sarkastycznie stwierdził: nic tak nie bogaci jak praca w fundacji.

Na szczęście mój cyniczno-sarkastyczny pierwiastek występuje u mnie w śladowych ilościach. I mimo wszystko widzę w przedsięwzięciu pt. Business Run więcej pozytywów niż negatywów. Jeszcze przed biegiem poznajemy nazwiska osób, do których trafią nowe protezy. Część z nich była nawet obecna na scenie zawodów, gdzie mieli okazje podziękować wszystkim uczestnikom za wsparcie.

Ponadto, ten bieg ma swój osobliwy urok. Ze świecą w ręku szukać tutaj wyżyłowanych maratończyków. Dzięki temu, że do pokonania jest stosunkowo niewielki dystans (jedna osoba musi przebiec 3,8km), przeważają „zwyczajni” biegowi śmiertelnicy, którzy biegają raczej od święta. I właśnie BR jest dla nich takim świętem. Mogą poczuć niesamowicie pozytywną atmosferę, jaka zawsze towarzyszy zorganizowanym biegom; przede wszystkim tłum kibiców, którzy wspierają biegaczy żywiołowym dopingiem.

Jestem pewien, że większość powyższych uczestników nigdy nie odważyła się dotąd wystartować w „normalnych” biegach, czy to byłoby 5km, 10km, o półmaratonie nawet nie wspominając. Na co dzień wolą biegać tak, żeby nikt nie widział. Być może wstydzą się swojej sylwetki lub myślą, że ich technika biegania wygląda śmiesznie i staną się obiektem żartów ze strony zaawansowanych biegaczy. Udział w takim biegu pozwala im zobaczyć, że tak naprawdę nikt nie przejmuje się nadprogramowymi kilogramami uczestników czy tym, jak kto stawia kroki w biegu. Co więcej, w zamian dostaje się mnóstwo pozytywnej energii, która z pewnością zmotywuje niejedną osobę do spróbowania swoich sił na dłuższym dystansie.

Ta pozytywna energia udzieliła się również mnie. Mój tegoroczny sezon biegowy był niezwykle intensywny, zwłaszcza w ostatnich miesiącach. Na przestrzeni lipca i sierpnia wystartowałem m.in. w Triatlonie (1/2 dystansu Ironman), Biegu Katorżnika oraz Biegu Morskiego Komandosa. Średnio co dwa tygodnie w czymś brałem udział…

Bieganie zaczęło mnie męczyć, a na sprzęt do powyższych biegów (np. rower do triatlonu czy mundur do BMK) wydałem sporo pieniędzy. Na domiar złego, nabawiłem się kontuzji biodra, która po każdym starcie bardzo dobitnie o sobie przypominała. Do BR podchodziłem więc lekko niechętnie i sceptycznie. To tylko 3,8km, jakoś to będzie, pomyślałem sobie jednak.

I wtedy nastąpiło coś nieoczekiwanego. Tuż przed startem wróciła do mnie ta uzależniająca biegowa euforia. Nagle poczułem, że chcę dać z siebie wszystko. Już kilka minut przed swoją zmianą, zacząłem nerwowo wypatrywać kolegi z zespołu, który miał mi przekazać sztafetową pałeczkę. Jak tylko dostałem ją w swoje ręce, pobiegłem co sił w nogach i płucach. Dałem z siebie wszystko. A może nawet i więcej. To był mój drugi udział w Business Run. Mój czas był o kilka sekund gorszy od zeszłorocznego, ale rozpierała mnie duma, ponieważ rok temu byłem w pełnym cyklu treningowym, a teraz biegam dość rzadko.

I co ciekawe, ten króciutki, niespełna czterokilometrowy bieg przypłaciłem chorobą. Jednak to mnie nie zniechęciło. Piszę te słowa leżąc w łóżku z 38-stopniową gorączką. Ale nie mogłem czekać, aż wyzdrowieję. Po prostu musiałem podzielić się swoim entuzjazmem już teraz. Z niecierpliwością więc czekam na moment, kiedy wyzdrowieję i znowu założę swoje buty do biegania. 

KozaVLAD

SAM_1713

*Wg strony wyborcza.pl we wszystkich pięciu miastach zebrano łącznie ponad 738 tys. zł

2 Wrz

Motywujemy, inspirujemy, wspieramy!

by Beton Wrz 2, 2014 0 Blog , , , , , , , , , , , , , , ,

Mud Goats nie jest elitarną drużyną dla ludzi z żelaza.

Naszym celem jest propagowanie aktywności fizycznej.

Jakiś czas temu dołączył do nas Marcin aka Mega Koza. Od tego czasu przelawamy wspólnie hektolitry potu i wzajemnie motywujemy się do odkrywania “silniejszej wersji siebie”.

Zobaczcie jak postrzega swój pierwszy start Mega Koza!!!

“Murowana Goślina ZDOBYTA.
Dzisiaj pierwszy raz w życiu wystartowałem w zawodach biegowych. Lepiej nie mogłem sobie wybrać bo bieg mimo dystansu 6,25km (wedłyg mojego gps’a 6,75km) był bardzo ciężki i to nie tylko moim zdaniem ale też innych biegaczy czy nawet sąsiadki triatlonistki. Podbiegi, podbiegi i jeszcze raz podbiegi. Wiele osób się poddało i zrezygnowało z dalszego biegu.
Oficjalny czas 37:41s, 18 miejsce w swojej kategorii i 43 wsród mężczyzn.

Dzięki wszystkim, to tylko jeszcze bardziej motywuje, a wrzesień póki co zapowiada się biegowo. MUD GOATS RULEZ !!! ”

10623522_10203924024608395_6324496651677296934_o 10557598_10203924024448391_2378888355180365237_o 1487989_10203924024688397_7556011016295035024_o

 

Życzymy kolejnych sukcesów. Już niebawem pierwszy wspolny hardkorek na trasie Men Expert Survival Race

1 Wrz

Przygotowania do kolejnych startów.

by Beton Wrz 1, 2014 0 Blog , , , , , , , , ,

Każdy trening outdoor to ogromna dawka pozytywnej energii i solidna porcja ciężkiej pracy.

 

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=uh6M2aekzD0]

Scroll Up