• +48 509 289 135

hardcore

Mud Goats > hardcore
23 Mar

Mud Max – czyli nowa jakość w polskich OCR

by Beton Mar 23, 2016 1 Blog , , , , , ,

 

4:00 rano pobudka.

Godzinę póżniej siedzieliśmy już w samochodzie w drodze do Trójmiasta gdzie o 11:40 startuje nasza fala podczas pierwszej edycji Mud Max. Kolejny OCR do odhaczenia na naszej liście. Deszcz i padający po drodze śnieg nie przerażał nas za bardzo. W końcu nie jedziemy na rodzinny piknik tylko na bieg z przeszkodami 🙂 Wspólnie motywowaliśmy się i zagrzewaliśmy do walki. Zwłaszcza, że jechała z nami Ewelina – świeżo upieczona koza :), a Mud Max to jej debiut w OCR…

…debiut i to jaki. Mała Czarna (bo tak zwracamy się do naszej małej kózki) zaskoczyła wszystkich stając na podium w śród pań. 3 miejsce w pierwszym biegu! WoW

Mud Max wyznaczył nową jakość w polskich błotnych biegach z przeszkodami. Przefantastyczna atmosfera, profesjonalna organizacja przed, w trakcie i po biegu, przeszkody pierwsza klasa, trasa rewelacyjna, błotko najróżniejszej maści, koloru, gęstości i aromatów 🙂 Bieg, który z czystym sumieniem polecamy każdemu i na pewno wystartujemy w nim ponownie. W sumie to już za miesiąc bo z tego co wiemy w Warszawie ma być jeszcze ciężej/fajniej 😀

A co na temat startu  mówią sami zainteresowani?

1200_943900375717268_2450470525062061209_n

CHCĘ WIĘCEJ !!!! Tak, zgadza się jestem rządna właśnie takich doznań , jakich zafundował mi MUD MAX w Gniewinie. To było COŚ . Dystans w sam raz , a przeszkody…czy przerastały moje możliwości ?  tak mi się wydawało dopóki nie stawałam z nimi twarzą w twarz. ONE by ONE …DONE !!! .
Jestem niezmiernie dumna z osiągniętego wyniku, 3 msc w kategorii kobiet to sukces dla mnie bez dwóch zdań. Niestety muszę się przyznać, że to nie do końca jedynie moja zasługa. A może i STETY…gdyż po tej relacji więcej niepewnych ale chętnych kobiet ( myślę ,że wiele jest takich które chcą ale boją się , że nie podołają ) postanowi sprostać temu wyzwaniu…Otóż co mnie urzekło, nie istnieje tu równouprawnienie 😉 (nawet jak jesteś cała ubabarana od błota, cuchniesz bagnem i masz gałęzie we włosach JESTEŚ TU JEDYNIE KOBIETĄ ) praca zespołowa, nieważne, czy rywal cię zna, czy jesteś z konkurującej drużyny, potrzebujesz pomocy, dostajesz !!!
–  kolego podaj rękę
– MASZ OBIE JEŚLI CHCESZ
–  podciągnij mnie kotku bo widzisz, żem niewiasta
– NO PROBLEM
– mogę stanąć na twoich barach SUPERMENIE, bo nie sięgam tej belki ?
– MOJE BARKI NALEŻĄ DO CIEBIE MALEŃKA , WSKAKUJ !
Więc widzicie, to nie tylko moja determinacja czy kondycja i siła dały mi sukces ale wsparcie obcych mi ludzi, bo każdy z nas tam był, każdy widział, że jest ekstremalnie ciężko dlatego też każdy każdemu wskazywał trasę i służył pomocą w miarę swoich możliwości .

Co zatem należało do mnie jako jednostki ?
-walka z przeogromnym chłodem
-szukanie coraz to głębiej zapasów energii
-mantra, WSTAŃ i CIŚNIJ DO PRZODU , przecież potrafisz do cholery !!!
-świadomość, iż mój Mud Goats mnie tu ściągnął więc nie mogę ich zawieść , ONI mają być dumni ze swojej nowej kózki, ja dziś tu też reprezentuje TĄ drużynę
-no i oczywiście walka z grząskim błotem, bardziej lub mniej głębokimi kałużami ,suchym piachem, zimnym wiatrem, gałęziami okładającymi twarz i golenie, linami, drutami kolczastymi , ścianami, oponami, czołgami etc
-FOCUS przeogromny.

/Mała Czarna

 

12419313_993562727357834_4196918595341815575_o

 

Jeszcze nigdy nie było mi tak zimno… NIGDY!
Organizatorzy Mud Max wysoko powiesili poprzeczke na ten sezon. Doskonała organizacja, fajny pakiet, ciekawy medal… i trasa mmmm (tu wracam myślami do tego błotka 🙂 ).
7km nie za dużo, nie za mało – w sam raz. Na trasie czekało 40 ciekawych przeszkód – w tym kilka nowości. Ścieżka z opon, niby norma, ale tam było tego ze 100 metrów – nie przypuszczałem, że ta przeszkoda może być tak męcząca. Błotko w najróżniejszych rodzajach – czad! Czołganie w gęstym błocie, oj dało to nieźle w kość. Wszystko pięknie poza pogodą, przenikliwy chłód potęgowany porywistym wiatrem podniósł poziom trudności biegu do rangi hardcore’u. To nie była przyjemność… to była walka o przetrwanie!
Mud Max bezpardonowo obnaża braki w wytrenowaniu, a pierwsza edycja wychłostała chłodem mój charakter niemiłosiernie. Na metę wbiegłem silniejszy… W prawdzie wyczerpany fizycznie, ale psychicznie niezniszczalny!
Po raz kolejny odkryłem silniejszą wersję siebie!!! #osws

/Alpha

1919177_992734260774014_658385056500713488_n

Wymień wyrazy zaczynające się od przedrostka “hipo”. Z pozoru banalne zadanie, na które dotychczas moja odpowiedź brzmiałaby “hipopotam”, “hipochondryk” czy “hipokryta”. Mud Max w Gniewinie sprawił, że od 19/03/2016 jedyna nasuwającą się odpowiedzią na to pytanie jest “hipotermia”. Zaryzykuję stwierdzenie, że jeszcze nigdy w życiu mój organizm nie był tak wychłodzony. Temperatura odczuwalna w okolicach 0 stopni, wiatr, dużo błota i lodowatej wody – wszystko to sprawiło, że bieg, który zapowiadał się na bardzo trudny stał się hardcorowy.
Ciekawe ukształtowanie terenu, wiele przeszkód naturalnych i sztucznych to spore plusy pierwszej edycji Mud Maxa. Duża liczba przeszkód mogłaby sugerować fakt, że organizatorzy poszli na ilość a nie na jakość, ale nic bardziej mylnego – przeszkody były dopracowane i wymagające. Na największe wyróżnienie – moim skromnym zdaniem – zasługują zasieki (dwa dlugie odcinki) umiejscowione na bagienno-torfowym gruncie oraz ukośne ścianki znajdujące się tuż przed samą metą, których pokonanie po przebiegnięciu siedmiu katorżniczych kilometrów wymagało dużych umiejętności indywidualnych tudzież zespołowych.
Bieg na duży plus (również organizacja), moja subiektywna ocena trudności i atrakcyjności to mocne 8/10, oraz momentami dzięki warunkom pogodowym 10/10! 🙂

/Turbo

12474034_1779700388928156_3126200685644794846_o.jpg

Jak ja postrzegam udział w Mud Max??? Brałem udział w Spartan Race o tej samej porze roku i myślałem, że gorzej być nie może, przebiegłem katorżnika w 40 stopniowym upale, ale w żadnym biegu nie było mi tak zimno jak na Mud Max’ie 🙂 Zaskoczyła mnie też różnorodność przeszkód, a raczej ich zakres, bo w żadnym biegu nie biegłem po torze z opon przez 100 metrów ??? 😛 Na żadnym biegu OCR nie czołgałem się na takich odległościach i to w aż takim błocie jaki zafundowali nam organizatorzy Mud Max,a. Ścianki o niebotycznych wysokościach, urozmaicenia wojskowe i przekozacka porodówka – to wszystko świadczy o profesjonalizmie organizatorów mimo, iż był to ich pierwszy bieg 😉 Jeśli pójdą w tym kierunku i nadal będą wymyślać przeszkody, by bieg był bardziej atrakcyjny to myślę, że będzie to jeden z najlepszych biegów w Polsce. Polecam spróbować swoich sił każdemu – ja spróbuję na pewno nie raz!

/Mega

willis

Hmm… Mud Max… Jeśli miałbym porównać ten bieg do czegokolwiek, to wybrałbym lodówkę, w której ktoś, nie przypadkiem postanowił zostawić odbezpieczony granat. Przyjechałem do Gniewina z nastawieniem, że będzie to kolejna impreza, na której ładne panie z tipsami będą robiły sobie selfie na trasie, żeby pochwalić się na Facebooku. Dodam, że sami organizatorzy pozostawali bardzo tajemniczy w tej kwestii i nie zdradzali zbyt wiele. Po obejrzeniu filmów relacjonujących kolejne przeszkody w dalszym ciągu pozostawałem niewzruszony. Przekonany, że moje treningi na siłowni i wtorkowe spotkania z Mud Goats w zupełności wystarczą pojechałem z grupą równie szalonych ludzi, co ja. Do momentu startu czułem się jakbym przyjechał na piknik. Dookoła same uśmiechnięte twarze, jakby wiedziały co się święci i zumba na rozgrzewkę przed startem. No i zaczęło się…ruszyliśmy na siedmiokilometrową trasę usianą przeróżnymi przeszkodami. Było coś dla małych i dużych chłopców. Początek wyglądał niewinnie, podbieg z belką na barku. Pomyślałem… co to dla mnie, w końcu na siłowni nie tyle się podnosiło. Okazało się, że to było jedynie muśnięcie w porównaniu z tym co czekało dalej. Siatki, ścianki, lina i błoto, które na trasie było jak strefa SPA, bo w połowie dystansu czekała najbardziej dokuczliwa przeszkoda – wiatr. Wiało tak, że jedynie Anaruk mógłby przebiec cały dystans bez grymasu na twarzy. Zmęczony i wychłodzony dokulałem się na metę – dosłownie. Podsumowując, Mud Max umieszczę w czołówce biegów OCR ze względu na „szalone” podejście organizatorów do tematu, które napewno nie raz zaskoczy wszystkich. I obiecuję sobie, że zacznę biegać żeby ich nie rozczarować na trasie.

/Willis

 

Poczuj klimat Mud Max i obczaj jak to wyglądało z perspektywy uczestnika. Miłego oglądania, zwłaszcza jak siedzisz w ciepłych kapciach i popijasz herbate…. my tam zamarzaliśmy 🙂

5 Wrz

VI Bieg Morskiego Komandosa – Kategoria Hard

by Beton Wrz 5, 2015 19 Blog , , , , , , , ,

11896534_525271044290058_71420665848962971_oKiedy rok temu ukończyłem 5 BMK  pomyślałem “ja pie#@*!e nigdy więcej”. Jednak godzinę później już planowaliśmy start w 6tej edycji 🙂 Nawet nie wiem kiedy ten rok minął, a ja znów stoję na plaży czekając na start…

… siadając do komputera planowałem nastukać miły do czytania opis biegu, ale się rozmyśliłem 🙂 Napiszę wprost, bo na BMK zasady są proste. Stajesz na starcie w pełnym umundurowaniu, z gumowym kałachem w rękach i plecakiem z 5kg balastu plus wszystko to co potrzebujesz na trasie. 3,2,1 start i zapierdzielasz po plaży, morzu, błocie, lesie, kanałach, przeszkodach naturalnych i sztucznych… i tak przez 22km. Ot taki półmaraton z piekła rodem.
Dokładniejszy opis trasy znajdziesz w poście z zeszłego roku.

11882957_525271494290013_2156202538740846540_o

Skupię się za to o dwóch ważnych sprawach. Po pierwsze dlaczego warto wystartować w Biegu Morskiego Komandosa, a po drugie jak się do tego przygotować.

Jeśli jesteś wysportowany, biegasz, chodzisz na siłkę, chcesz przeżyć niezapomnianą przygodę, chcesz sprawdzić ile jest wart Twój trening, czy po prostu z dziada pradziada masz silę tura i wyginasz podkowy gołymi rękami to najzwyczajniej w świecie MUSISZ TAM BYĆ!
BMK to wydarzenie, które na długo wyryje głębokie ślady w Twojej pamięci. To długie godziny, które pozwolą ci się zastanowić nad poziomem własnego wytrenowania. To okazja do pokonania własnych słabości i lęków (jak masz klaustrofobie to sobie lepiej odpuść – czytaj o kanałach). To szansa by upgrade’ować swój umysł i siłę woli (bywają momenty, że tylko ona ciągnie Cię na przód). Ale przede wszystkim to niesamowita atmosfera, doskonała organizacja  i niezapomniany wpierdol jaki spuszcza ci bardzo ciekawa i zróżnicowana trasa 🙂 Ukończysz BMK i czujesz się jak król świata. Śmiem twierdzić, że nie ma w Polsce trudniejszego biegu terenowego z przeszkodami (jeśli uważasz inaczej wrzuć mi link, a w wystartują w nim Mud Goats i opiszą na blogu).

11060917_525274710956358_2307696399055242892_o

Gdy to czytasz i zamiast przerażenia ogarnia Cię podniecenie, a w głowie co raz silniej tli się myśl by sprawdzić się w Biegu Morskiego Komandosa, to musisz wiedzieć, że bez solidnego przygotowania masz zamiar zapisać się nie na Hard ale PrzeHardcore.
Aby jednak dotrzeć na metę lub przekroczyć ją we względnie dobrym stanie MUSISZ poprzedzić event poważnym kilkumiesięcznym treningiem.

Bieganie i wytrzymałość – to podstawa. Pamiętaj jednak, że biec będziesz z dodatkowym obciążeniem – łącznie na oko ok 10-12kg (biorąc pod uwagę sprzęt oraz wodę i błoto, którymi przesiąknie Twoje ubranie i plecak). Czyli zaczynasz od wytrzymałości i minimum miesiąc przed startem regularnie trenujesz biegi z obciążeniem. Trenuj na dworze – żadna bieżnia nie zbliży Cię nawet do warunków panujących na trasie dlatego od razu rekomenduję ostrą orkę w najtrudniejszym terenie jaki znajdziesz w okolicy.

Siła – oczywiście, że się przyda jednak nie będzie przewalania opon ani dźwigania ciężarów (poza własnym tyłkiem gdy po praz kolejny potkniesz się o coś albo spadniesz z przeszkody). Warto w planie treningowym zawrzeć takie elementy siłowe jak: przysiad, martwy ciąg, podciąganie na drążku.11950456_525271937623302_1788270447934250539_o

Sprawność ogólna – to jest coś co jest niezbędne by cało przebrnąć przez BMK. Trening obwodowy z masą ciała, kettlami, niestabilnym podłożem, skakaniem i znanym w wojsku padnij-powstań będzie najlepszą formą treningu przynajmniej na 2 miesiące przed startem. Po więcej inspiracji w temacie obwodówki zapraszam na nasz FB i YT

Rrównowaga i stabilizacja – pamiętaj, że będziesz biec po nierównym, śliskim, niestabilnym i często zdradzieckim podłożu pełnym korzeni i luźnych kamieni. Ćwiczenia na różnego rodzaju balanserach, trenerach równowagi i trick board’ach docenisz gdy po raz kolejny wygnie Ci się noga na stromym zbiegu, a Ty nie padniesz zwijając się z bólu tylko polecisz dalej jak czołg 🙂 Elementy równoważne polecam wpleść w część sprawność ogólna (bardziej praktyczne) lub intensywnie trenować balans i stabilizacje na 2 tyg przed startem.

11894581_525269470956882_855173749757794675_oDodatkowe przydatne umiejętności

Czołganie (wierz mi, że będzie tego sporo). Aby to wytrenować porostu się czołgaj, najlepiej na piasku – będzie ciężej 😉
Schodzenie po linie. Tak, nie wchodzenie ale schodzenie. Są przeszkody, z których trzeba zejść po pionowej linie. Jeśli nie zrobisz tego poprawnie może to się zakończyć kontuzją.
Brodzenie w wodzie/błocie – heheh chyba najlepszym treningiem tych umiejętności jest start w Biegu Katorżnika (o czym również przeczytasz na naszym blogu)
Pokonywanie pionowych ścian – oj przyda się, przyda ta zdolność. Oczywiście zawsze znajdzie się ktoś kto pomoże ale jak wyprzedzisz konkurencję to trochę słabo jest czekać, aż Cię dogonią i pomogą 😉
Parę jeszcze by się znalazło ale nie chce psuć Ci zabawy zdradzając wszystkie sekrety 😛
Wszystkie wspomniane umiejętności warto wpleść w plan treningowy na przestrzeni całości przygotowań.

Na koniec słów kilka o sprzęcie. W zasadzie wielkiej filozofii nie ma, jeśli wojsko (dowolnej narodowości) go używa to będzie dobry i wytrzyma konfrontację z BMK. Dlatego rekomenduje demobil by skompletować mundur (ok 100zł). Plecak musi być solidny żeby nie rozpieprzył się po kilku skokach z wysokości ( pamiętaj, że będzie w nim kilka ładnych kilogramów) koszt do 150zł. Buty… tu można polemizować. Organizator wymaga butów wojskowych lub trekingowych z cholewą za kostkę. Ja latam w wojskowych JUNGLE. Są solidne, dość wygodne (jak dostaną wody to nawet bardzo), mają  miękką wytrzymałą cholewę, a do tego po wewnętrznej stronie skórzanego buta są dziurki odprowadzające wodę (mega dobrze to działa). Kupisz takie na allegro za jakieś 180zł. Nie polecam trekingów choćby z tego względu, że rok temu Arielowi, kamyk, który dostał się od góry ostro zdewastował paznokieć dużego palca – wątpliwa przyjemność. Camel pack – min 1l pojemności, po drodze potrafi zaschnąć w gardle, a punktów żywieniowych na trasie nie uświadczysz (w końcu to bieg komandosa, a nie szwedzki stół). Żele energetyczne czy batony (co kto woli) również powinny znaleźć się na wyposażeniu. Rękawiczki dla ochrony rąk to wg mnie “must have”. Na deser ochraniacze na kolana, bardzo przydatne w kanałach choć zdania są podzielone. Według mnie warto się w takowe zaopatrzyć. Biegłem bez, biegłem z i zdecydowanie lepiej je mieć (w plecaku i założyć przed wejściem w kanał).

Żeby wszystko miało ręce i nogi musisz sie w to ubrać i potrenować w takim zestawie, żeby na starcie nie było zaskoczenia pt tytułem tu mnie uwiera, tam obciera a buty cisną. Wszystko musi być sprawdzone na treningu, a BUTY ROZCHODZONE!!!

Oczywiście wspomnę (żeby nie było) w jakim składzie byliśmy i jak nam poszło.

11949636_10206424784892282_1041448724_n
Pojechaliśmy w trójkę Paweł (po lewej), Jacek (po prawej) i Michał (moja nieskromna osoba 😉 w środku). Dla mnie był to drugi start, a chłopaki miały właśnie stracić swoje komandosowe dziewictwo. Jednak sądząc po wynikach jakie osiągnęli można podejrzewać, w ich drzewie genealogicznym swoją gałąź mają zarówno Commando jak i Rambo (kto wie może nawet wspólną 😉 ).
Jacek poszedł jak strzała od początku i 3/4 biegu utrzymywał się na 2 pozycji!!! Pech chciał, że kontuzja uniemożliwiła mu zdobycie miejsca na pudle ale i tak ogromny szacunek i podziw  za 9 miejsce (3h18′). Paweł nie był daleko w tyle bo ukończył na 13 lokacie (3h25′). Wielkie YO dla obu geltelmentow jesteście Hardcore’ami. Ja natomiast ukończyłem bieg na 38 miejscu z czasem 3h50′, który był zarazem moim celem i pozwolił mi poprawić zeszłoroczny wynik o 45min. Zwycięzca potrzebował 2h 32′ by dobiec do mety, a stawkę zamykał zawodnik z czasem 5h 24′ także rozstrzał spory.

Podsumowując:

  1. MUSISZ WYSTARTOWAĆ W BMK (kiedyś)
  2. MUSISZ SIĘ SOLIDNIE PRZYGOTOWAĆ
  3. NIE BĘDZIESZ ŻAŁOWAĆ – zaraz po tym jak wszystko przestanie Cię boleć 🙂

Pozdrawiam

Alpha i Czerwona saperka 🙂

11898768_10206416299560154_4443798928980020961_n

 

Zdjęcia zapożyczone z galerii BMK – całość dostępna TU

A na deser relacja Video. Wypatrujcie mnie na 1’16” FILMU 🙂

 

 

23 Paź

The power of the Goat …

by Beton Paź 23, 2014 2 Blog , , , , , , , , ,

Mud Goats, silniejsze niż kiedykolwiek. Tak jednym zdaniem mógłbym opisać nasz występ podczas niedzielnego Men Expert Survival Race. To pierwsza taka impreza w Poznaniu, a my działaliśmy  ramię w ramię z organizatorem. Rozmach i rozgłos przedsięwzięcia przerósł nasze oczekiwania. Może nie był to najtrudniejszy bieg, w jakim jako Mud Goats braliśmy udział, ale i tak ląduje w ścisłej czołówce wydarzeń 2014 roku. Dlaczego? Bo byliśmy tam razem, bo bawiliśmy się świetnie i dbaliśmy o innych, by także poczuli naszą wyjątkową atmosferę. Niedzielne zawody to dla niektórych z naszych Kóz  również dzień debiutu w tego rodzaju ekstremalnych biegach.   Jednak o tym  jak im się ten żywioł  spodobał, opowiedzą sami zainteresowani:

1. Pół roku czekania, wiele sobót ciężkich i ciekawych treningów z kozią ekipą MG przed sądnym dniem 19.10.2014r., kiedy to w Poznaniu w okolicach toru regatowego “Malta” odbył się trzeci wyścig z cyklu Men Expert Survival Race. Po relacjach, filmach i zdjęciach z wcześniejszych wyścigów we Wrocławiu oraz Warszawie oczekiwania i apetyty na poznańską imprezę były ogromne. Trzeba przyznać, że zdecydowanie zostały zaspokojone – zwłaszcza, jeżeli chodzi o trasę, przeszkody, dobrą zabawę oraz rozgrzewki prowadzone przed każdą falą przez wesołe i profesjonalne Kozy. Co do samego biegu to przeszkody nie były bardzo wymagające, (co nie znaczy, że były proste), czego nie można powiedzieć o niezliczonych podbiegach i zbiegach w leśnej części trasy. Po kilku takich przebieżkach góra-dół odchodziła ochota na cokolwiek. Na szczęście po opanowaniu małego kryzysu następowała nagroda w postaci prostego odcinka na którym można było odpocząć – oczywiście w biegu :). Końcowa część trasy usiana licznymi przeszkodami również miała swój urok – począwszy od Wikingów przez basen i kontenery z zimną wodą aż po 2-metrową ścianę. Co do rozgrzewek to muszę przyznać, że przed wyjściem na scenę pojawiła się lekka trema – na szczęście trwała bardzo krótko. Wraz z pierwszym postawionym na podeście krokiem, urodzonymi konferansjerami w postaci Kozy Alpha i Mega Kozy oraz sympatycznymi uśmiechami rozgrzewających się Pań wszystko mineło i poszło gładko i sprawnie. Podsumowując, cała impreza na duży plus! Mam nadzieję, że w przyszłym roku Men Expert Survival Race również zawita do stolicy Wielkopolski i zabawa będzie jeszcze lepsza!

Piotr – Turbo Koza

2. Długo wyczekiwałam na  bieg w Survival Race w Poznaniu, gdyż to był jeden z moich celów na rok 2014. Atmosfera biegu bardzo pozytywna, ludzie sympatyczni, nie odczułam rywalizacji, tak jak to ma miejsce w innych biegach. Przy przeszkodach, ludzie sobie pomagali, uśmiechali się do siebie, a do tego mieliśmy piękną pogodę. Przez las biegło się przyjemnie – czerpiąc zapachy natury, pokonując dużo podbiegów, co spowodowało niesamowitą chęć wskoczenia wreszcie do wody – było gorąco. Motyw Wikingów był dla mnie taką dodatkową nutką adrenaliny – bardzo dobry pomysł. Prowadząc rozgrzewki natomiast, czułam się jak w swoim żywiole. Lubię pracę z ludźmi, motywować Ich – i to właśnie motywację widziałam w oczach moich “podopiecznych” 🙂 Choć sama byłam po własnej rozgrzewce i czułam jej efekty podczas biegu, tak po kąpieli, krótkiej regeneracji, z ochotą weszłam na scenę. To był mój pierwszy raz, ale dzięki temu wiem, że chcę tego więcej. Ludzie widzieli w nas, w Mud Goats pozytywną ekipę. To ile z siebie daliśmy, jaką energię szerzyliśmy było niesamowite !!! Dziękuję za świetną zabawę, uważam wszyscy byliście cudowni i proszę o więcej  🙂 !!!

Basia – Crazy and Fiery

3. Wszystko zaczęło się od zapisania się na SR, to na ich stronie znalazłam zapisy na treningi Mud Goats. Nie zastanawiałam się ani chwili! Skoro chcę podjąć wyzwanie i pobiec w tym biegu, to trzeba przygotować się z profesjonalistami. Lepiej trafić nie mogłam  Koza Alpha z całą starannością wykrzesał ze mnie zasoby energii. Starałam się nie opuścić treningów, grafik w pracy podporządkowałam zajęciom sportowym. Efekt to 110% moich oczekiwań. Poznałam cudownych ludzi, przygotowałam się do biegu. 19.10 2014 cel został osiągnięty przebiegłam trasę liczącą sobie 5km (choć niektórzy twierdzili, że dałabym radę przebiec i 10 km). Rodzina na mecie czekała pełna dumy i zachwytu, a ja kwiczałam ze szczęścia i wiem, że to nie było ostatnie takiewyzwanie. Dziękuję wszystkim z MG za wsparcie i super atmosferę. Jesteście wspaniali!!!

Renata – Narkoza 

4. Event Survival Race uważam za mega udany. W prawdzie jest to mój pierwszy start, typowo survivalowy, ale śmiem twierdzić, że jest to jedna z lepszych imprez w Polsce. Organizatorzy stanęli na wysokości zadania i stworzyli trasy dla wszystkich. Dla tych którzy bawią się w to już od dawna i dla tych którzy nie wiedzą jeszcze czy akurat taki sposób zabawy im się może spodobać. Po ukończeniu biegu chyba jednak znają już odpowiedź. Przeszkody bardzo bardzo fajne, zabawne i widowiskowe, przez co imprezę odwiedziło tylu zadowolonych widzów. Miałem także okazję być z tej drugiej strony i prowadzić częściowo rozgrzewki dla uczestników biegu.  Jest to naprawdę wielkie przeżycie. Adrenalinę i ekscytację można było wyczuć w każdym momencie, w czasie rozgrzewki jak i przed nią. Na pewno  w przyszłym roku zawitam na tej imprezie ponownie i mam nadzieję, że również będę miał szansę budować atmosferę przed startem a może i będę miał w ten event większy wkład.Pozdrawiam

Marcin – Mega Koza

Na deser dla Tych wszystkich z was, których ominął wpis na FB, nasz action film z eventu:

/Koza Nostra

17 Paź

15 Poznań Marathon

by Beton Paź 17, 2014 0 Blog , , , , , , ,

Bałem się. Bardzo. Świadomy: z jednej strony, że po miesiącach przygotowań jestem w stanie przebiec Królewski dystans; z drugiej, że – co tu ukrywać – ja po prostu lubię zapier@#!ać, wyobrażałem sobie siebie nieumiejącego utrzymać emocji na wodzy i ruszającego od startu pełną parą, a potem ściąganego z trasy na 30-tym km.

Bać się przestałem, gdy wystartowaliśmy. Wiedziałem, że “jakby co” – kibice pomogą. I pomogli. Ogromne DZIĘKUJĘ dla wszystkich, którzy stojąc na trasie biegli razem ze mną. Pomogła Rodzina, Przyjaciele, Znajomi z pracy. Pomogli rozsiani na mieście MUD GOATS. Pomogły dzieci i starsi ludzie. Pomogła elegancka Pani w średnim wieku trzymająca karton z napisem: “NAPIER@#!AJ” (w ogóle do Niej nie pasowało :-)). Pomogły inne napisy/hasła wykonane przez kibiców, jak np. ten w połowie: “Jeszcze 19 km i PIWO” czy ten na 39-tym km “Mogliście wybrać szachy”. DZIĘKI! 😀 😀 😀

Cieszę się, że  mogłem przebiec maraton tu – w Poznaniu. Bo choć jestem “słoikiem” (tj. przyjezdnym), to 7 lat potrafi zrobić swoje i związać. Biegniesz i na trasie obok setek kibiców widzisz jeszcze setki wspomnień:

O! Tu jechałem na USG łydki po Katorżniku (wtedy to dopiero się bałem!)

A tu jest niegdyś moja ulubiona budka z kebabami!

Tu była ta impreza, gdzie troszkę już zakropiony wcieliłem się w Enrique Iglesiasa!

A tutaj mieszkam…

Ludzie i wspomnienia wspólnie pozwolili zająć głowę. A prawdą jest co mówią i piszą jakoby maraton był “biegiem głowy”. Przekonałem się o tym na ok. 37-km, gdy z mojej nieprzejrzanej przed startem playlisty (tak, to był błąd!) załączyła się Budka Suflera i “Przegrywać czasem to normalna rzecz…” Taka muza nie działa dobrze.

Nie przegrałem. Drugi ukończony maraton. Czas netto 03:33:59 – tj. prawie pół godziny lepszy niż ostatnio. Dla osób, które nie wierzą w siebie – w lipcu 2013 roku nie potrafiłem przebiec Malty dookoła bez postoju. 🙂 Wcześniej tylko praca za biurkiem, prawie zero ruchu. Ćwiczę niecałe półtora roku. Chcieć = móc, Dobrzy Ludzie!! 🙂

Koza z Betonu

IMG_5051

2 Wrz

V Bieg Morskiego Komandosa

by Beton Wrz 2, 2014 0 Blog , , , , , , ,

No i stało się!!!

30 sierpnia reprezentacja Mud Goats stanęła na starcie V Biegu Morskiego Komandosa w kategorii HARD 1.

Nie na darmo BMK nosi miano “natrudniejszego biegu terenowego w Polsce”.

Początkowo nic nie wskazywało na to że bedzie, aż tak ciężko. Filmiki na YT, które widzieliśmy wcześniej, nie oddawały tego czym tak na prawdę jest ten bieg. To co spotkało nas na trasie, przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Jest to, jak do tej pory, najtrudniejsze wyzwanie w jakim braliśmy udział!!!

Trasa:

Trasa: część terenowa: 18 km i odcinek wodno-plażowy: 3 km. Razem około 21 km

2014-09-02 23_30_43-RUNNING _ Running Trening _ Endomondo

Przebieg trasy:

– dno Zatoki Gdańskiej

– plaża

– koryta potoków

– kanały melioracyjne

– pagórki otuliny Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego

Warunki startu:

a) Zawodnicy wystartowali w pełnym umundurowaniu polowym.Uczestnicy musieli być wyposażeni w plecak, który pomieścił balast wydawany przez organizatora 2 x 1,5  litra płynu.

b) Bieg z gumową atrapą karabinka szturmowego AKM-47.  Aby zostać sklasyfikowanym zawodnik musiał pokonać trasę z atrapą broni.  Obowiąyzwał zakaz przytraczania i chowania karabinka do plecaka lub pod plecak.

Oczywiście tylko szaleniec wybrał by się na takie zawody bez przygotowań 🙂 Dlatego na długo przed startem rozpoczeliśmy kompletowanie sprzętu oraz treningi z obciązeniem i w trudnych, terenowych warunkach.

20140804_075549

Plecak z obciążeniem i atrapą kałacha ;), teren jak widać trudny.

Czas szybko mijał i nawet się nie spotrzegliśmy gdy na kalendarzu widniał 30. Sierpnia – dzień startu.

Do Gdyni przyjechaliśmy dzień wcześniej… w zasadzie kilka godzin wcześniej, gdyż poszliśmy spać o 2:00 nad ranem, a budziki wyrwały nas ze snu już o 6:00. Nocowaliśmy w Domu Marynarza nr 4 – pozdrawiamy serdecznie przemiłe Panie z recepcji. Nie był to wersal, ale jak dla nas optymalne rozwiązanie.

W biurze zawodów stawiliśmy sie o godzinie 8:30. Pobraliśmy sprzęt i obciążenie, by szybko strzelić sobie pamiątkową fotkę. Następnie cyzm prędzej udaliśmy się na plażę gdzie o 9:00 ruszyliśmy do boju!

10568852_661305310643444_5491232410341683750_n

Od lewej: Koza Vlad, zaKOZAny owoc, Koza Alpha i Koza Nostra 🙂

Pierwsze kilometry biegu – plaża i tor przeszkód.

10648504_894246137269361_8278651843630111953_o

Następnie przez kilkaset metrów brodzenie w morzu.

1375275_360745747409256_8210879007336139329_n (1)

Dalej zadanie wysokościowe.

1546150_687959644615723_3491545298477837477_n

Po czym zaatakowaliśmy odcinek leśny. Tu czekały na nas kilometry podbiegów, przeszkód terenowych, błota i wody.

1495318_894247190602589_243162413433783523_o

Mniej więcej w połowie dystansu trasa prowadziła nas przez niesamowicie ciasne i pogrążone w absolutnej ciemości kanały. Było tak wąsko, że wiekszość czasu poruszaliśmy sie na leżąco pchając przed sobą plecak i broń. Na tym etapie na próbe wystawiono  naszą psychikę. Odrobina klaustrofobii mogła zakończyć sie szaleństwem… 2 m pod ziemią, kilkunastu facetów ściśniętych w betonowej rurze – hardcore. Na szczęście żaden z nas nie cierpi klaustrofobię, wiec jedyne z czym musieliśmy walczyć to zmęczenie i ból łokci oraz kolan… Cała trasa w kanałach wysłana była błotem, odłamkami szkła oraz drobnymi kamieniami, które bez pardonu pozostawiały sine ślady i drobne rany na naszej skórze 😀

10666102_360744990742665_5261575474933025894_n

Po przejściu przez kanały czekała na nas kolejna runda biegu. Góra, dół, góra, dól i tak bez końca. Był to kolejny test silnej woli, chęci dążenia do celu.

Pod koniec biegu, kiedy już padaliśmy ze zmęczenia, pojawił się przed nami wojskowy tor przeszkód. Myśleliśmy, że już trudniej  być nie może –  jak bardzo sie myliliśmy…
Zasieki, czołganie gliniastym błocie (oblepiało nasze mundury, czyniąc je o kilka kilogramów cięższymi), wspinanie się, pokonywanie pajęczych siatek, mroczne okopy, druty pod napięciem, zjazdy po linie – to tylko niektóre z przeszkód które musieliśmy sforsować. Na tym etapie jednak już nie można było nas zatrzymać, cel był zbyt blisko.

10547991_894248063935835_1932917640313540748_o

Tuż przed metą, zaraz po kosmicznym podbiegu, czekał na nal zjazd gigantyczną ślizgawką. Fun powiecie 🙂 ?  Nic bardziej mylnego. Prędkość jaką osiągało się w czasie jazdy byzła oszałamiająca, a nierówności bezlitośnie “masowały” nam plecy.  take off i telemark w błotnistym bajorze.
Ciężko było sie zorienować, co właściwie stało.

10644287_894248237269151_6485679641109372380_o

Gdy już wydawało się, że meta jest w zasięgu ręki i zaledwie kilka kroków dzieli nas od końca biegu, na drodze stanął wojskowy Hummer, pod którym trzeba było sie przed samą metą przeczołgać. Ból i zmęczenie sprawiało, że to ostatnie zadanie, pozornie proste, okazało się katorgą.

image290

META!!!!

Trudno opisać słowami, co się czuje po ukończeniu takiego HARD’a… Poza niemożnością normalnego poruszania się, na pewno OGROMNĄ satysfakcję, spełnienie, dumę, pewność siebie i wiarę, że teraz nic nas nie zatrzyma – CUDOWNE UCZUCIE!!!

10660746_10203811305036919_1520979302_n

Pokonaliśmy swoje słabości i teraz jeseśmy silniejsi. O to właśnie chodziło, taki był cel i udało się nam go osiągnąć!

Zobacz relacje video (22″ Alpha).

http://trojmiasto.tv/V-Bieg-Morskiego-Komandosa-9355.html

Mud Goats 29″

https://www.facebook.com/video.php?v=365373140279850

31 Sie

Katorżnik 2014

by Beton Sie 31, 2014 0 Blog , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

15 sierpnia 2014 wyruszyliśmy 9-ci osobowym składem do Lublińca by zmierzyć się z trasą legendarnego Biegu Katorżnika. Zatrzymaliśmy się na nocleg w ośrodku “Posmyk” zlokalizowanym nieopodal miejsca startu. Ciekawa lokalizacja choć nasze pokoje mogły by mieć ciut wyższy standard 😉

20140815_181149

Ale nie na wypoczynek przyjechaliśmy do tego leśnego zakątka. Następnego dnia czekała nas niezła zabawa.

Startowaliśmy w 3 falach. O 12 na trasę ruszyła Basia. W raz z wybiciem 14 na błotną przygodę ruszyli Przemo, Władek i dwa Michały. Stawkę zamykali Adam i Marek, którzy wystartowali o godz. 15.

A co spotkało nas na terasie??? Błoto, błoto i jeszcze raz błoto 🙂

DSC_0598 (1)

To był nasz pierwszy start w Biegu Katorżnika. Nie do końca wiedzieliśmy co czeka na nas po drodze. Okazało się ze trasa to ok 70% błoto, 20% woda i 10% ląd.

20140815_135037

Było prze fajnie 🙂 Bieg rozpoczynał się w jeziorze. Było troszkę pływania oraz niesamowite wrażenie jakim jest poruszanie się w wodzie zwartą grupą. Poruszając się w wodzie po pachy trzymając za ramię zawodnika przed sobą można poczuć moc jaką daję wspólne działanie. Niesamowite wrażenie, byliśmy nie do zatrzymania.

??????????

Po ok. 500m zaczęliśmy poruszać się “gęsiego” w wąskich ścieżkach pomiędzy wysokimi na 3m. trzcinami. Jeszcze było zabawnie 😉 Jednak kilkaset metrów dalej zaczęło się błoto. Wskakiwaliśmy do niego co kilka chwil by przez długie minuty brodzić po kostki, kolana, a czasem nawet po szyje w gęstej mazi. Do tego czasu nie zdawaliśmy sobie sprawy, że błoto może występować w tylu różnych rodzajach.

Trasa biegu prowadziła przez lublinieckie lasy, a raczej bagna. Nie była to łatwa przeprawa. Błoto najeżone było gałęziami, które niemiłosiernie pozostawiały piętno na naszych goleniach. Nic dziwnego, że zawodnicy startujący “kolejny” raz mieli na nogach ochraniacze.

20140815_135827

Po drodze poruszaliśmy się na zmianę po błocie, wodzie i odrobinę po lądzie (raczej po mniejszym błocie wśród drzew 🙂 ).

Dziesięciokilometrowa trasa biegu zapewniła nam sporo atrakcji gdyż wielokrotnie trzeba było wspinać się na obłocone skarpy, pokonywać naturalne przeszkody np. zwalone drzewa oraz pełzać przez betonowe kanały, których na trasie było kilka.

To był pierwszy bieg w jakim biegliśmy, gdzie w połowie dystansu nie serwowano wody lub innych napojów tylko KEFIR. Hehe – smakował wybornie!

Końcówka biegu to tor przeszkód. Pokonywaliśmy zasieki, ruiny budynku. Było wspinanie się czołganie i skakanie. To ostatnie okazało się najtrudniejsze gdyż błoto konsekwentnie wyciągało z nas siłę potrzebną do odbicia się przy skoku.

B_DSC09809

Zaraz za linią mety każdy uczestnik otrzymywał kultowy medal. 5kg żelastwa, które zawsze będzie już najokazalszym trofeum w naszych kolekcjach 😀

20140816_165332

DSCN2922

Podsumowując, Bieg Katorżnika to niesamowite przeżycie. To trudne i wyczerpujące zawody. Obowiązkowy punkt na liście startów każdego miłośnika błotnych przełajów. Satysfakcja po ukończeniu biegu jest ogromna, a trofeum… oceńcie sami.

Zapraszam do obejżenia filmu:

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=Gcg4Gu272yQ]

25 Lip

Treningi Outdoor’owe – czyli to co lubimy najbardziej :)

by Beton Lip 25, 2014 0 Blog , , , , , , , , ,

W każdą sobotę spotykamy się nad jeziorem Malta na ogólnorozwojowych treningach kształtujących różne cechy motoryczne. Trochę biegamy, sporo ćwiczymy, a ostatnio nawet pływamy 🙂

10473458_633723186734990_5658943617158430029_n

Kozy mają w sobie moc i nie boją się tego pokazać! Ostatnie treningi były prekursorem nowego rodzaju cyklicznych błotnych i mokrych sobotnich spotkań. Skoki do wody, czołganie się w piasku, przeprawa przez błoto, przeszkody oraz teamwork – oto co nowego będzie na was czekać, oto przepis na sukces Chief’a.

10527677_640781486029160_2822021428479646039_n10525623_640780839362558_5631482692874627600_n10505337_640781259362516_1935213235724267438_n1907380_633728580067784_9156345616065770826_n10410508_633728936734415_690089650859297806_n

 

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=9ATl_Nhy-Qc]

 

Już dziś zapraszamy na kolejną edycję – śledźcie wydarzenia na Facebook’u!

 

Co zabrać:

Odzież: biegowa która na pewno bedzie ubrudzona :), rękawiczki bez palców.

Obuwie: biegowe (najlepiej trialowe) – takie by nie było szkoda wskoczyć w błotko do kolan 🙂

Dodatkowo można zabrac ze sobą wodę mineralna (mała butelka).

5 Cze

Tough Mudder

by Beton Cze 5, 2014 0 Blog , , , , , , , , , , , , , , , ,

Wyjechaliśmy z Poznania wcześnie rano. Start mieliśmy zaplanowany na 11:00, a do przejechania ponad 300km.

Czym bliżej byliśmy celu tym bardziej dawało sie odczuć podekscytowanie oraz energię, która w nas wzbierała. Już niedługo miała się zacząć nasza wielka przygoda! Przygoda, która na zawsze odmieni nasze życie.

Po odebraniu numerów startowych oraz przygraniu barw wojennych w postaci mumeru startowego wypisanego na czole każdego z nas, udaliśmy się na linię startu.Image

Po niesamowicie motywującej mowie Startera i po złożeniu uroczystej przysięgi, wystartowaliśmy w takt “Eye of the Tiger”.

Po ok 2km biegu mogliśmy zasmakować adrenaliny jaką funduje Tough Mudder. Czekała na nas Arctic Enema czyli kąpiel w wodzie o temperaturze 1st Celsjusza 🙂 Jak to wyglądało w realu możesz zobaczyć TU

To był mega kop!!! A atracji czekało na trasie znacznie więcej 🙂

 

Image

 

Godziny spędzone na taplaniu się w błocie i pokonywanie własnych słabości przyczynieły sie do zacieśnienia stosunków w grupie. Już nie byliśmy garstką znajomych staliśmy się Mud Goats. Drużyną gotową na najtrudniejsze wyzwania, wspierającą się i motywującą do pokonania przeszkód, których normalny człowiek unikałby jak ognia.

Wzajemne wsparcie, praca zespołowa i sumienne przygotowanie pozwoliły nam ukończyć bieg. Ale zanim to nastąpiło musieliśmy zmierzyc się z dwoma mega trudnymi przeszkodami Everest i Electotherapy.

Pierwsza to wbieg po nasmarowanej wazeliną kilkumetrowej rampie,

Image

Druga to przebiegnięcie przez kilkaset zwisających drutów. Nie było by w tym nic trudnego gdyby nie fakt, że druty BYŁY POD NAPIĘCIEM 10 000V (na samą myśl przechodzą dreszcze)…

Image

Kilka metrów dalej czekały na nas unikalna pomarańczowa opaska, piwo i najwspanialsze uczucie na świecie! Nie do opisania słowami!

Image

 

 

Scroll Up