• +48 509 289 135

poznań business run

Mud Goats > poznań business run
17 Wrz

Poznań Business Run, czyli bieganie w szczytnym celu

by Beton Wrz 17, 2014 0 Blog , , , , , , , , ,

Jak dobrze wiecie, naszą specjalnością są biegi pełne błota i przeszkód. Lubimy pokonywać własne słabości, dlatego czasem zobaczycie nas również na trasie maratonu lub triatlonu. Ale raz na jakiś czas zdarzają się okazje, aby pobiec dla tych, którzy potrzebują pomocy. Jedną z takich wydarzeń był charytatywny bieg Poznań Business Run, który odbył się 14 września. W takich biegach już nie wynik jest najważniejszy, ale wsparcie szczytnej idei, jaką jest pomoc tym, którzy sami biegać nie mogą.

W przypadku Business Run, całkowity dochód z imprezy zostanie przekazany na pomoc w zakupie protez kończyn dla podopiecznych fundacji Jaśka Meli „Poza Horyzonty”. W biegu wzięło udział w sumie 10tys. ludzi, którzy w pięciu różnych miastach ścigali się w 5-osobowych sztafetach na dystansie 5×3,8km. Poza Poznaniem biegacze ścigali się w Krakowie, Katowicach, Łodzi i Warszawie*.

Również i nasza skromna reprezentacja była tam obecna. Jako reprezentanci swoich firm, w dwóch różnych ekipach wystartowali Ariel, Adam, Władek, Kuba i Weronika. Pierwsza czwórka, wsparcia kolegą z firmy Maciejem, uzyskała bardzo dobre 39. miejsce, wśród 558 startujących ekip. Weronika również uzyskała bardzo satysfakcjonujący czas.

SAM_1729

To tyle jednak, jeśli chodzi o suche fakty. Teraz trochę własnych refleksji odnośnie samego udziału w biegu. Przyznam szczerze, że czasem zastanawiam się nad sensownością różnorodnych charytatywnych akcji. W końcu mnóstwo pieniędzy idzie na organizację takiej imprezy. Czy nie łatwiej dla sponsorów byłoby po prostu przekazać pieniędzy potrzebującym? Moja mroczna, cyniczna strona podpowiada mi wtedy, że dzięki tego typu akcjom firmy sponsorujące mają świetną promocję, na którą normalnie musiałyby wydać dużo więcej pieniędzy. Poza tym, jak ktoś kiedyś sarkastycznie stwierdził: nic tak nie bogaci jak praca w fundacji.

Na szczęście mój cyniczno-sarkastyczny pierwiastek występuje u mnie w śladowych ilościach. I mimo wszystko widzę w przedsięwzięciu pt. Business Run więcej pozytywów niż negatywów. Jeszcze przed biegiem poznajemy nazwiska osób, do których trafią nowe protezy. Część z nich była nawet obecna na scenie zawodów, gdzie mieli okazje podziękować wszystkim uczestnikom za wsparcie.

Ponadto, ten bieg ma swój osobliwy urok. Ze świecą w ręku szukać tutaj wyżyłowanych maratończyków. Dzięki temu, że do pokonania jest stosunkowo niewielki dystans (jedna osoba musi przebiec 3,8km), przeważają „zwyczajni” biegowi śmiertelnicy, którzy biegają raczej od święta. I właśnie BR jest dla nich takim świętem. Mogą poczuć niesamowicie pozytywną atmosferę, jaka zawsze towarzyszy zorganizowanym biegom; przede wszystkim tłum kibiców, którzy wspierają biegaczy żywiołowym dopingiem.

Jestem pewien, że większość powyższych uczestników nigdy nie odważyła się dotąd wystartować w „normalnych” biegach, czy to byłoby 5km, 10km, o półmaratonie nawet nie wspominając. Na co dzień wolą biegać tak, żeby nikt nie widział. Być może wstydzą się swojej sylwetki lub myślą, że ich technika biegania wygląda śmiesznie i staną się obiektem żartów ze strony zaawansowanych biegaczy. Udział w takim biegu pozwala im zobaczyć, że tak naprawdę nikt nie przejmuje się nadprogramowymi kilogramami uczestników czy tym, jak kto stawia kroki w biegu. Co więcej, w zamian dostaje się mnóstwo pozytywnej energii, która z pewnością zmotywuje niejedną osobę do spróbowania swoich sił na dłuższym dystansie.

Ta pozytywna energia udzieliła się również mnie. Mój tegoroczny sezon biegowy był niezwykle intensywny, zwłaszcza w ostatnich miesiącach. Na przestrzeni lipca i sierpnia wystartowałem m.in. w Triatlonie (1/2 dystansu Ironman), Biegu Katorżnika oraz Biegu Morskiego Komandosa. Średnio co dwa tygodnie w czymś brałem udział…

Bieganie zaczęło mnie męczyć, a na sprzęt do powyższych biegów (np. rower do triatlonu czy mundur do BMK) wydałem sporo pieniędzy. Na domiar złego, nabawiłem się kontuzji biodra, która po każdym starcie bardzo dobitnie o sobie przypominała. Do BR podchodziłem więc lekko niechętnie i sceptycznie. To tylko 3,8km, jakoś to będzie, pomyślałem sobie jednak.

I wtedy nastąpiło coś nieoczekiwanego. Tuż przed startem wróciła do mnie ta uzależniająca biegowa euforia. Nagle poczułem, że chcę dać z siebie wszystko. Już kilka minut przed swoją zmianą, zacząłem nerwowo wypatrywać kolegi z zespołu, który miał mi przekazać sztafetową pałeczkę. Jak tylko dostałem ją w swoje ręce, pobiegłem co sił w nogach i płucach. Dałem z siebie wszystko. A może nawet i więcej. To był mój drugi udział w Business Run. Mój czas był o kilka sekund gorszy od zeszłorocznego, ale rozpierała mnie duma, ponieważ rok temu byłem w pełnym cyklu treningowym, a teraz biegam dość rzadko.

I co ciekawe, ten króciutki, niespełna czterokilometrowy bieg przypłaciłem chorobą. Jednak to mnie nie zniechęciło. Piszę te słowa leżąc w łóżku z 38-stopniową gorączką. Ale nie mogłem czekać, aż wyzdrowieję. Po prostu musiałem podzielić się swoim entuzjazmem już teraz. Z niecierpliwością więc czekam na moment, kiedy wyzdrowieję i znowu założę swoje buty do biegania. 

KozaVLAD

SAM_1713

*Wg strony wyborcza.pl we wszystkich pięciu miastach zebrano łącznie ponad 738 tys. zł

Scroll Up