• +48 509 289 135

team spirit

Mud Goats > team spirit
9 Maj

Relacja z wyjazdu na Spartan Race – Kraków 08.04.2017

by Asia Maj 9, 2017 0 Blog , , , , , , , , , , , , ,

Ekipa Mud Goats tuż przed startem w Spartan Race

Od naszego pierwszego, w tym sezonie, startu w biegach przeszkodowych minął już miesiąc.

Sezon biegów przeszkodowych otworzyliśmy biegiem Spartan Race, 8 kwietnia w Krakowie.

Cała ekipa plany na sezon ma jak zwykle ambitne, ale nie będziemy póki co za wiele zdradzać, powiemy tylko tyle, że możecie nas wypatrywać na wszystkich Spartanach w Polsce, ale pewnie nie tylko tam ?

 

Dżoana

Dla niektórych sezon nigdy się nie kończy, ja jednak starty zimowe póki co wykreśliłam ze swojego kalendarza. Chociaż patrząc na pogodę za oknem, to na start zimowy można się załapać nawet w maju. ?

Wraz z końcem sezonu 2016 w mojej głowie zaczęły przewijać się projekcie dotyczące startów w 2017 roku. Planów miałam mnóstwo (jakie miałam… nadal mam ?) tylko z tymi przygotowaniami było u mnie różnie. O ile jeszcze do końca stycznia twardo się trzymałam, o tyle od lutego zbytnio sobie pofolgowałam, co skutkowało nawet popuszczeniem paska… smuteczek ?no ale podobno nigdy nie jest za późno, żeby zacząć… ponownie ?

Wraz z pojawieniem się  na horyzoncie startu, w Spartan Race pojawiła się euforia i radość.

Życie jednak lubi pisać swoje własne scenariusze. W lutym wylądowałam na stole operacyjnym, gdzie trochę pocięli mi nos. Nie była to ani plastyka, ani zabieg ratujący życie, ale jednak jakaś tam ingerencja chirurga się zadziała. Skutek: 2 tyg. laby od treningów. No nic, przez dwa tygodnie świat nie powinien się zawalić. Wróciłam do treningów, a tu zonk. Dostałam przydomek „krwawa Joanna”, bo nos niby wygojony, a tu krwotok za krwotokiem. No słabo. Tym samym mój start do ostatniej chwili wisiał na włosku. Postanowiłam jednak zaryzykować, myśląc sobie no najwyżej nie ukończę biegu, ale w końcu kto nie ryzykuje ten nie pije szampana!

W Krakowie, turystycznie byłam już kilka razy. Tym razem zamiast zwiedzania postawiliśmy całą ekipą na szybki trip.

1,5h snu w nocy z piątku na sobotę, podróż przez pół Polski, start i powrót ? Pikuś ?

Na zawody wyruszyliśmy w piątkę, jednak tylko czwórka z nas stanęła na starcie. KozAfera przegrał walkę 0:1 z ospą, dlatego musiał odpuścić. Należą mu się jednak wielkie uściski i podziękowania, że mimo tych wszystkich przeciwności losu pojechał z nami, a przede wszystkim dowiózł nas szczęśliwie z punktu A do punktu B.

To był mój pierwszy Spartan Race, do tego na dystansie Sprint czyli ot, przebieżka ? a jednak przed startem był stres i to całkiem spory.

Wystartowaliśmy.

Najszybciej wystrzeliła Mała Czarna. Z Małą to w ogóle była zakręcona historia, bo po biegu coś tam wspomniała, że dupa, źle poszło i możemy już jechać. No to pojechaliśmy. Aż tu nagle kilka godzin później przyszedł news, że Mała była trzecia! ?

Tuż za Małą… ha ha… no tuż za Małą byli inni ? nasza trójka (Mega, ja, Anka) byliśmy trochę dalej.

I tak sobie biegliśmy razem dla funu. Gdy biegnę, stres od razu schodzi, i pojawia się adrenalina, która mnie osobiście trochę zaślepia. Są momenty, gdy przestaję widać co się dzieje po bokach, tylko zaczynam kalkulować w głowie, gdzie wejść, którędy przejść, żeby było szybko, bezpiecznie i sprawnie. I szczerze, to co się dzieje obok dla mnie wtedy nie istnieje.

Najlepiej czuję się w wodzie, dlatego te przeszkody pokonuję bez strachu, idąc na żywioł.

Najbardziej boję się wysokości dlatego wszelkie ściany, liny, siatki wywołują we mnie paniczny strach, czarnowidztwo etc., a jednak staram się z tym walczyć.

 

 

 

 

 

 

 

Co przyniósł mi ten start?

  • fun
  • miło spędzony czas w gronie podobnych do mnie świrów ?
  • 10 minut satysfakcji – bo o tyle byłam szybsza (mimo, iż praktycznie nie biegam) od mojego najlepszego ubiegłorocznego startu na podobnym dystansie
  • trochę siniaków i zadrapań – to już tradycja
  • 150 ekstra burpees
  • rozczarowanie: no ale jak to nie udało mi się przejść po równoważni i rzucić oszczepem???
  • satysfakcja: piramida z linami – pierwszy raz udało mi się ją pokonać! Pewnie gdyby Mega się nie darł, że dam radę to bym tego nie ogarnęła.
  • pewność, że jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa ?

Wiadomo, że do wymiataczy z czołówki to mi brakuje spooorrrooo, i pewnie nigdy nawet nie zbliżę się do widoku ich pleców, ale nie byłabym sobą gdyby to mnie zniechęciło. Dlatego już dziś wiem, że wystartuję w niejednym biegu.

P.S. Mega dzięki za podnoszenie tyłka na ściankach ? Anka, dzięki za towarzystwo ?

Ten zakamuflowany gość to nie żaden terrorysta, tylko nasz kochany KozAfera 😉

Mega

Myślałem, że moje zdarzenia przed Spartanem to jakieś fatum czy coś, ale w porównaniu z tym co czytałem, co miała koleżanka z Husarii Fitmaminka to moje przypadłości to pikuś.

Dwa tygodnie do upragnionego Spartana w Krakowie, a Mega łamie mały palec u nogi na basenie. Spytacie jak to możliwe, jak można złamać palec na basenie. Niestety przyczyniła się do tego grupa dzieci uczących się pływać i ich nieodpowiedzialny trener, który kazał im wejść na nasz tor, a jak to dzieci pierwsze co uwiesili się na bojkach plastikowych rozdzielających tory i pech chciał, że między nie dostał się mój palec. No ale cóż, przecież nie będziemy płakać tylko przygotowania dalej musiały się toczyć.

1,5 tygodnia do Spartana – zapalenie gardła. Kurczę – serio ???? to się chyba nie dzieje. Całe szczęście do wyjazdu było już wszystko ok.

Do Krakowa jechaliśmy w piątkę. Anka i Dżoana, które pierwszy raz biegły Spartana, KozAfera czyli Majki który tydzień wcześniej dostał ospę i musiał odpuścić bieg za to zawiózł nas na miejsce, nasza championka Mała Czarna, która notabene zajęła 3 miejsce w kat. kobiet individual no i ja.

No dobra, teraz o samym biegu.

Mała Czarna jest poza zasięgiem naszej trójki więc puściliśmy ją do przodu. My natomiast postanowiliśmy się po prostu świetnie bawić, bez względu na czas, taki nasz Happy Team Work.

Na początek duuużo biegania urozmaicone co jakiś czas jakąś prostą przeszkodą jak murki dołem czy górą, opony czy przejścia przez wodę. Dopiero gdzieś po 2-2,5 km zaczęło się najfajniejsze czyli Przeszkody. Oczywiście nie obyło się bez karnych burpeesów i to w sumie na banalnych przeszkodach. Bo jak inaczej nazwać rzut oszczepem czy przejście przez równoważnię. Pierwsze to loteria, na drugim niestety osoba idąca na równoważni obok spadając tak ją rozbujała, że nie było opcji aby się utrzymać. Trzeci karniak za wejście po linie, niby banał, niby wchodziło się na nią na treningach jednak tutaj była baaardzooo mokra i……. nie utrzymałem ją nogami i po wejściu ok 1/3 wysokości spadłem 🙁 Ale nie ma to tamto, przed nami najfajniejsze przeszkody czyli drążki które przeszedłem w sumie chyba 3 razy 😀 łącznie z tym że w połowie się na nich podciągałem i pomyśleć że dwa lata temu na Spartanie była to moja zmora??? Potem parę wejść po drabinkach, zasieki, worki i inne przyjemności, a pod koniec przeszkoda która śniła mi się już po nocach. Multiring do tego połączony z rurką podwieszoną na linkach co stawało się jeszcze trudniejsze. Tak tak, tym bardziej jak ważysz gruuuuubbbooo ponad 100 kg. Ale udało się i to bez większych problemów, a okrzyk jaki wydałem po puknięciu w dzwoneczek zaliczający przeszkodę słyszeli chyba wszyscy na Błoniach.

Zrobiłem to, dałem radę. Treningi przynoszą efekty o których nawet sobie nie śniłem.

Spartan Race Kraków – na pewno na długo zapamiętam właśnie przez to co na nim dokonałem, bo tak naprawdę dużo nie brakowało aby przejść to bez karniaków. No cóż, postaramy się ale tym razem 20 maja w Łodzi 😀
To Będzie rok Spartana. Nie nie, to JEST rok SPARTAN RACE, to co zacząłem dwa lata temu teraz zaczyna się spełniać.

AROOO !!!

Ania

Cel: Kraków, bieg Spartan Race Sprint.

Dystans 950 km + ok 6km biegu. Czas operacyjny misji – 18h w tym 1h 33min biegnąc i pokonując przeszkody.

Współtowarzysze – Mała Czarna, Mega Koza, KozAfera, Dżoana.

Ilość stacji z burpeesami – 5 i ta jedna najbardziej boląca – rzut oszczepem – to się miało udać.

Nagroda – medal, koszulka, chwała i siniaki.

Pierwszy Spartan zaliczony. Nastrój wspaniały.

Biegliśmy sobie na luzie w 3 osoby, w trakcie dołączyła do nas dziewczyna z Krakowa – Gosia – pozdrawiamy 🙂 Sam bieg nie był specjalnie trudny, płasko, przeszkody takie jakich się spodziewałam. No może oprócz jednej, w trzech odsłonach. Chodzi o wysokie drabinki, na które trzeba było się wspiąć i drugą stroną zejść na dół. Przy dwóch gdzie wchodziło się po gęstych pasach nie było to takie straszne ale ta ostatnia najwyższa gdzie wchodziło się po metalowych szczeblach z dość dużymi przestrzeniami – tu mój lęk wysokości dość mocno dał o sobie znać. Kilka przeszkód wcześniej, widząc co będę musiała pokonać czułam, że ze strachu zbierają mi się łzy w oczach. Strach pokonany i drabinki również – z tego jestem dumna bo pokonałam swoją barierę psychiczną.

Co do samych zawodów, mimo, że na swoim koncie mam jeszcze mało biegów, nie było dużego zaskoczenia co do przeszkód. Może dlatego, że dojeżdżając na miejsce widzieliśmy wszystko z drogi 🙂  Najfajniejsze w całym tym wydarzeniu było to, że mogliśmy zwariowaną grupą razem pojechać, pośmiać się, pogadać i wspólnie sponiewierać. Mikołaj, a Ty mimo, że nie biegłeś to byłeś najdzielniejszy i dziękujemy Ci za poświęcenie, za to że chory na ospę, zawiozłeś nas, pilnowałeś rzeczy, robiłeś foty i kibicowałeś 🙂 Marcin, a Tobie za przerzucanie naszych tyłków przez ścianki 😀

Sezon rozpoczęty 🙂

8 Lip

7 Bieg Wulkanów – Team Spirit do kwadratu :)

by admin Lip 8, 2016 0 Blog , , , ,

13507077_1010122885761683_3679536537144535447_n

Czerwiec… Czas, w którym przyroda rozkwita na całego. Jest to również okres bardzo aktywny dla Mud Goats, a dla każdego okazja by przeżyć niesamowitą przygodę w malowniczej Złotoryi. Wulkany, bo tak w skrócie nazywamy Bieg Szlakiem Wygasłych Wulkanów, to już stały punkt w naszym kalendarzu biegowym. Dlaczego? zapytasz, nie lepiej zapłacić fortunę za 5km z przeszkodami po płaskim terenie? A no nie 😉

Tegoroczna edycja Wulkanów nosiła nr 7, dlatego organizatorzy nazwali ją szczęśliwą. No i była szczęśliwa, szczególnie dla naszej ekipy! Zanim jednak powiem dlaczego, słów kilka wklepie, by nie wykładać wszystkich kart na stół od razu 🙂 ot taki mój kaprys :p

Startujemy w tym evencie od lat kilku i za każdym razem organizator serwuje coś nowego. Jakaś wisienkę na torcie, w którym co roku przybywa warstw. Wspomniany wypiek nie jest przekładany bitą śmietaną lecz błotem 🙂 czyli tym co lubimy najbardziej. W tym roku doszło jeszcze sporo wody i kilka modyfikacji trasy czym byliśmy bardzo mile zaskoczeni (szczególnie Ci, którzy brali udział w tym przefajnym biegu, któryś raz z kolei – np, Ja 🙂 )

Do Złotoryi tym razem przyjechaliśmy wcześniej, tzn  z dwudniowym wyprzedzeniem (miejsce gdzie się zatrzymujemy pozostawię tajemnicą). Można by pomyśleć, że robimy sobie wakacje (co po części jest prawdą 😉 ), ale atrakcji tym razem było tyle, że nie mogliśmy ich sobie odmówić. No i fakt organizacji pierwszego w Polsce Extremalnego Triathlonu nie był tutaj bez znaczenia. Tak, nie przesłyszałeś (przeczytałeś) się. Powtórzę – Extremalny Triathlon 🙂 Pływanie, jazda na rowerze z przeszkodami i 7 km biegania po błocie, bagnach górkach najeżonych przeszkodami różnej maści hehehe. Tego jeszcze nie było. Nasza Maluda była ambasadorką tego Tri o czym zapewne czytaliście na jej fanpageu. Ciut było zamieszania przed startem, jednak kto zna Miron’a mógł się tego spodziewać. Ten jegomość (prezes Wulkanów) jest personą nietuzinkową i wybierając najwymyślniejszy szablon, najmądrzejsze umysły nie dopasują do niego schematu działania, który powtórzył by się choć raz 🙂 dlatego bieg wulkanów, w tym przypadku również triathlon są tak nieprzewidywalne. W sumie już to jest powodem dla, którego warto wystartować. Wybacz zboczenie… z tematu 😉 X Tri okazał się b wymagający ale i szczęśliwy. Szczęśliwy dla MG jak i dla Maludy, która zajęła 3 miejsce wśród pań. WoW ta dziewczyna ciągle nas zaskakuje 🙂

13443039_10206700735379405_8042204112541888320_o

W sobotę wieczorem seria wydarzeń imprezowo-kulturalnych. M.in. nocne płukanie złota, które w tym roku nam umknęło 😉 Nie przegapiliśmy jednak imprezy, która odbywa się w oddalonej o 15km od Złotoryi w miejscowości Sędziszowa. Wianki bo o nich mowa to coś co każdy powinien zobaczyć. Disco pod urwiskiem, muzyka, taniec, śpiew, ognicho, piwo i rozbawiona lokalna społeczność wszystko to by uczcić dawną tradycję – jaką? ma to związek z prokreacją więc pewnie Was to zainteresuje 🙂 Czad. W tym miejscu pozdrawiam Przemka, który rozpoznał nas po bluzach i sprawił, że ten wieczór obfitował w sporo śmiechu 🙂

13646958_10208671671042691_718409499_o

Wracając do tematu przewodniego czyli Wulkanów. Paula zaszalała na Tri. Nadeszła pora abyśmy również pokazali, że potrafimy biegać w trudnych warunkach. Na starcie stanęliśmy mocną ekipą: Iza, Mała Czarna, Mega, Speedy, Tomkoza, Gruby, Mikołaj, i moja nieskromna osoba czyli Alpha. Każdy miał swój cel, a drużynowo mieliśmy chrapkę na podium. Teraz tylko przebiec i wygrać 😉 hehehe oby to było takie proste. Kto startował w Wulkanach wie o czym mówię, a kto nie, ten KONIECZNIE musi zaliczyć ten event choć raz (i pewnie jeszcze raz i jeszcze raz). Start po raz kolejny odbywał się z Rynku, a My z czerwonymi opaskami na nadgarstkach (oznaczenie 1 fali) staliśmy kipiąc energią, którą pozostawimy na trasie by doczłapać się do mety.

13494839_1010122935761678_376724124488238668_n

Jak zwykle w tym momencie oddaję głos samym zainteresowanym 🙂

Weekend, Złotoryja, woda, błoto, przeszkody – tak w skrócie można streścić to, z czym przyszło się zmierzyć drużynie MudGoats w kolejnej edycji Biegu Szlakiem Wygasłych Wulkanów.

Dla mnie był to pierwszy start w tej imprezie, więc do końca nie wiedziałem czego można się spodziewać. Dużo jednak dowiedziałem się od wszystkich Koziołków, którzy trasę na Wulkanach pokonywali już nie pierwszy raz.

Niedzielny poranek przywitał nas deszczem, co sprawiło, że trasa była jeszcze bardziej mokra, śliska i trudniejsza – jednym słowem – ciekawsza J.

Start na Rynku w Złotoryi. Ekipa rozgrzana, rozstawiona w odpowiedniej strefie startowej i jeszcze chwila i ruszamy. Spoglądam na rękę, na której powinna być kolorowa opaska odpowiadająca odpowiedniej strefie startowej – i …  no właśnie, powinna być. Musiałem w ferworze gdzieś ją zapodziać. Ale udało się przejść „weryfikację”, więc walczymy!

I to jest chyba najtrafniejsze określenie tego, z czym przyszło nam się zmierzyć na trasie. W moim przekonaniu była to walka, walka z przeszkodami, wzniesieniami (to w sumie mało powiedziane – prawie pionowymi ścianami!), wodą, wodospadami, błotem, mokradłami, kamieniami i piachem w butach, zmęczeniem i …. długo by jeszcze wymieniać – tego trzeba doświadczyć!

Trasa czasami mnie zaskakiwała, ale z każdym momentem dzięki temu bardziej mi się podobała! Ostatecznie bardzo wymęczony, ale za to bardzo usatysfakcjonowany, wbiegłem na metę. Uzyskując czas 1:25:27 uplasowałem się na 4 pozycji Open! Myślę, że jak na debiut, to nie najgorzej J, ale w przyszłym roku będzie lepiej!

13576895_1010123239094981_4356947903903964624_o

/Speedy

Bieg na który czekałem z niecierpliwością. Pewnie dla tego że rok temu dał mi nieźle w kość a po samym biegu skurcze nóg nie dawały mi chwili wytchnienia. W tym roku teoretycznie lepiej przygotowany i….. i czas lepszy o 22 minuty niż rok wcześniej, jednak nadal czas nie jest zbyt zadowalający Wiem że mógł bym zrobić to dużo szybciej, no ale to dopiero za rok. Tak tak, każdy ma taki bieg gdzie chce być co roku. U mnie jednym z nich jest właśnie w Złotoryi.
Może dlatego że na trasie jest cała masa podbiegów i to momentami takich po których wchodzi się na czworakach. A ja nie na widzę podbiegów. No i właśnie może w tym tkwi szkopuł??? Może dlatego tak mnie tam ciągnie, żeby się sprawdzić, żeby pokonać swoje słabości??? Chyba tak, chyba właśnie dlatego. W tym roku organizatorzy zaskoczyli nas ciutkę zmienioną trasą i nowymi atrakcjami a najfajnieszą z nich był wodospad pod który trzeba było się wdrapać po czymś przypominającym drabinę a silny nurt
wody bijący prosto w twarz znacznie utrudniał podejście (niestety mimo że wydawało mi się ze robią mi zdjęcie to go nie znalazłem). Tak więc za rok też tam pojadę i znów będę walczył ze swoimi słabościami, ale przede wszystkim będę świetnie się bawił w towarzystwie przyjaciół z Mud Goats.

13558995_584620095045021_3220650736301722823_o

/Mega

Po raz kolejny przekonałam się , że biegi przeszkodowe to moja ogromna pasja . Jestem w swoim żywiole , czuję, że żyję i że jestem we właściwym miejscu ….
No to do dzieła …. stoję w pierwszym rzędzie “rewelacja “, myślę , dobry początek…START !!!!staram się cisnąć lecz jestem przerażona jak momentalnie zostaję w tyle. Speedy, Gruby, Alpha…widzę jak się oddalają, aż znikają z pola widzenia No nic, zostaję zdana sama na siebie.
Chyba właśnie ta świadomość dodaje mi sił “OK, Mała,trzymaj tempo, za chwile role się odwrócą , wymiatacze opadną z sił, a TY najpóźniej na 7 km znajdziesz się w czołówce ”
Oszczędzam siły, biegnę na 70 % swoich możliwości , otuchy dodaje mi fakt, że zostawiam za sobą samego Alphe, Wodza Wymiatacza 😛
Duma mnie rozpiera tak mocno, że ładuję baterię na dalszą walkę.
Mijam kibiców “BRAWO, BRAWO dla Pani, tylko 7 kobiet przed panią “, myślę “za dużo, tak nie może być ” no i wtedy moim oczom ukazuje się moja ulubiona przeszkoda , czołganie pod drutem kolczasty. Bardzo zwinnie przechodzę na czworakach (tak, moje gabaryty pozwalają na to)dumna, zostawiam jedną rywalkę za sobą .
Kolejna pani próbuje walczyć ze mną na przeszkodzie “stalowy most” Okazuje się, że i tu jestem sprytniejsza i zwinniejsza. Uśmiech pod nosem do samej siebie i dalej do boju !!!
No i faktycznie, jeden po drugim, zdobywam pozycję 5-tej z kolei kobiety. I tak trzymam lokatę. Niestety bardzo grząskie błoto na finiszu staje się przeszkodą roku. Zapadam się po kolana, milion razy z rzędu błoto łapie mnie i trzyma stopy, reszta ciała chce biec , GLEBA!!! czarna maż wygrywa …chwilowo…wydostaję się, 2 kroki, GLEBA again, wyciągam rękę do kolesia który przebiega obok, nie słyszy (albo udaje że nie słyszy) oglądam się za siebie i widzę kobietę…znów czuję przypływ mocy, wstaję w jednej sekundzie i cisnę .
Niestety 200/300 m przed metą przegrywam walkę z godną rywalką po czym docieram do mety jako szósta kobieta !!! SUKCES ???? Plan był inny , niestety ambicje tym razem przerosły moje możliwości .
Ostatecznie jestem dumna z oficjalnego wyróżnienia, postanawiam poprawę i do zobaczenia na kolejnym HARD torze przeszkód

Nowe dla mnie doświadczenia ? błoto o zupełnie innej konsystencji niż dotychczas miałam do czynienia .
Tak, błoto nie jest błotu równe. Jest błoto cuchnące, błoto jedynie nieprzyjemnie pachnące, rzadkie, mniej rzadkie, prawie gęste, gęste, zbyt gęste, pojawiające się nagle, płytkie, głębokie, ciągnące się setkami metrów, czarne, brązowe, purpurowe… WIEDZIELIŚCIE ????

13567110_1010122175761754_6011311799903388710_n

/Mała Czarna

Pierwszy dlugo wyczekiwany start w tym sezonie w biegu z przeszkodami. Nastawiona bojowo, z lepszą formą i kondycją czekałam na start. Wiedząc już czego mogę się spodziewac, chciałam być lepsza niż w zeszłym roku. Udało się poprawić czas o ponad 50 minut.
Sam bieg technicznie trudny ze względu na dużą ilość bardzo stromych podbiegów, bieg w rzece po kamieniach i bieg zboczem góry. Do zobaczenia za rok!

13567341_1010122825761689_5311635471141253469_n

/Iza

Rok temu o tej porze wiedziałem już, że wystartuję w Wulkanach 2016. Dlaczego? Ta impreza ma swoisty klimat – start i pierwsze kilometry przez Złotoryję, strome podbiegi i niebezpieczne momenty na trasie. Jak do tego dodamy agroturystykę i regionalny festyn na wsi “Wianki” – otrzymujemy ciekawą propozycję weekendową dla nie-do-końca-normalnych-ludzi, bo przecież dla większości jesteśmy świrami. Czy to Mud Goats czy nasi znajomi z Power Training? Jechać 300km żeby potaplać się w błocie, zmęczyć i mocno poobijać?… A jak….a przecież w tym sezonie jeszcze Tough Mudder, Spartan Krynica…OCR wciągają, uważaj!

Dlaczego wulkany? Bo dają w kość. Bo jak sam Alpha stwierdził “są wymagające”. Bo biegniesz po mieście, w strumyku, w błocie i po niezłym nachyleniu stocza góry. Co zaskoczyło na plus? Przeszkoda – drabina w wodospadzie. Solidna dawka orzeźwienia, choć z soczewkami w oczach trzeba było wchodzić…po omacku 🙂

Polecam i wiem, że wystartuję w 2017. Zaciągając przy tym kilku znajomych. Chcę złamać 2 godziny…

13502653_1010121869095118_3215645988263936118_o

/Tomkoza

Dla mnie to już 3 raz kiedy staje w szranki z innymi na Wulkanach. Co roku jest ciekawiej. W tym byłem przekonany, że będzie podobnie do poprzedniej edycji jednak myliłem się. O jak, się myliłem 🙂 Trasa zawierała szlagiery typu mega strome podbiegi odbierające dech w piersi i błotne przeprawy, które znam już dobrze. Oczywiście nie mogło zabraknąć super cuchnącego bagna gdzieś w 3/4 biegu 😉 Na tym standardy się kończą… No może kilka przeszkód było podobnych do zeszłorocznych, a tak same nowości. Duuużo wody, wodospady, nowe odcinki trasy, tunel akustyczny, nowe ściany i pseudo drabiny z bali… Długo by wymieniać. To trzeba przeżyć. Trasa trudniejsza niż rok temu, ale i ciekawsza. Mimo że było ciężej czas miałem lepszy i bariera 2h została przełamana. Nie jest to bieg stworzony dla mnie (za mało przeszkód siłowych) sporo biegania. Na przeszkodach wyprzedzałem po 10-15 osób przeskakując trudne ściany bez wysiłku jednak na odcinkach biegowych pomiędzy wyraźnie słyszałem zbliżające się człapanie mokrych butów biegacza, który mnie doganiał. Kolejna przeszkoda i znów miałem przewagę by za jakiś czas usłyszeć człap, człap, człap 🙂 . Ale gdy pod koniec zacząłem wyprzedzać tych, z których stromizny bezpardonowo wyssały resztki energii pomyślałem “ehh gdyby ten bieg miał z 5 km i 20 przeszkód więcej, na pewno uplasowałbym się wyżej :)” Nie ma jednak co gdybać. Wulkany w tym roku zaskoczyły pozytywnie pewnie nie tylko mnie. Na mecie rozmawiałem z Mironem, zapewniał mnie, że ma jeszcze sporo pomysłow na uatrakcyjnienie biegu. Mirek, TRZYMAM CIĘ ZA SŁOWO!

13580438_584613168379047_5913674387162254505_o

/Alpha

Jak wspomniałem na początku 7 Bieg Szlakiem Wygasłych Wulkanów był szczęśliwy nie tylko z nazwy. Maluda 3 miejsce w Tri, Speedy 4 open, Mała 6 wśród pań, Mud Goats 2 miejsce drużynowo!!! Zajebiście.

tabela

Będziemy za rok by walczyć o laury, a w szczególności doskonale się bawić i #OSWS, bo to jest najpiękniejsze w OCR!

13512082_1010122105761761_7244598252199647292_n

Fotografie:

FotoFly
knocik.pl
24legnica.pl
e-legnickie.pl
Aleksandra Szulc
Iza Dąbrowska

5 Cze

Tough Mudder

by Beton Cze 5, 2014 0 Blog , , , , , , , , , , , , , , , ,

Wyjechaliśmy z Poznania wcześnie rano. Start mieliśmy zaplanowany na 11:00, a do przejechania ponad 300km.

Czym bliżej byliśmy celu tym bardziej dawało sie odczuć podekscytowanie oraz energię, która w nas wzbierała. Już niedługo miała się zacząć nasza wielka przygoda! Przygoda, która na zawsze odmieni nasze życie.

Po odebraniu numerów startowych oraz przygraniu barw wojennych w postaci mumeru startowego wypisanego na czole każdego z nas, udaliśmy się na linię startu.Image

Po niesamowicie motywującej mowie Startera i po złożeniu uroczystej przysięgi, wystartowaliśmy w takt “Eye of the Tiger”.

Po ok 2km biegu mogliśmy zasmakować adrenaliny jaką funduje Tough Mudder. Czekała na nas Arctic Enema czyli kąpiel w wodzie o temperaturze 1st Celsjusza 🙂 Jak to wyglądało w realu możesz zobaczyć TU

To był mega kop!!! A atracji czekało na trasie znacznie więcej 🙂

 

Image

 

Godziny spędzone na taplaniu się w błocie i pokonywanie własnych słabości przyczynieły sie do zacieśnienia stosunków w grupie. Już nie byliśmy garstką znajomych staliśmy się Mud Goats. Drużyną gotową na najtrudniejsze wyzwania, wspierającą się i motywującą do pokonania przeszkód, których normalny człowiek unikałby jak ognia.

Wzajemne wsparcie, praca zespołowa i sumienne przygotowanie pozwoliły nam ukończyć bieg. Ale zanim to nastąpiło musieliśmy zmierzyc się z dwoma mega trudnymi przeszkodami Everest i Electotherapy.

Pierwsza to wbieg po nasmarowanej wazeliną kilkumetrowej rampie,

Image

Druga to przebiegnięcie przez kilkaset zwisających drutów. Nie było by w tym nic trudnego gdyby nie fakt, że druty BYŁY POD NAPIĘCIEM 10 000V (na samą myśl przechodzą dreszcze)…

Image

Kilka metrów dalej czekały na nas unikalna pomarańczowa opaska, piwo i najwspanialsze uczucie na świecie! Nie do opisania słowami!

Image

 

 

Scroll Up