• +48 509 289 135

admin

Mud Goats > Articles by: admin
21 Lut

O tym, że wiek nie ma znaczenia gdy chcesz realizować marzenia.

by admin Lut 21, 2018 0 Blog

Tak bardzo chciałabym zmotywować Was oraz prosić byście nigdy nie zaprzestawali spełniać swoich marzeń. Jeśli choć jedna osoba wstanie z kanapy, pomyśli że jednak warto coś zrobić dla siebie dzięki temu co teraz napisze ,będzie to mój kolejny sukces.

Czas podsumowań miałam zrobić za rok, wtedy właśnie będę kończyła magiczne 50 lat. Zdziwieni?! Jestem najstarszą koza wśród stada Mud Goats. Nie oznacza to wcale, że jestem najsłabszym ogniwem. Wyszukuje sobie cel tak jak np. akrobatyka, chęć nauczenia się czegoś nowego, przełamywania barier oraz własnych lęków. Dzięki systematyczności potrafię zrobić rundak z saltem i mam zamiar się w tej dziedzinie rozwijać. Nie poddaję się, wiem ze mój upór doprowadzi mnie do moich małych sukcesów. Zapisałam się również na treningi wrotkarskie, pewnie zastanawiacie się po co?! Szlifuje na nowo jazdę na wrotkach pod okiem drużyny Roller Rangers, niesamowitych ludzi, ludzi z pasją. Ja uczę się od nich zwrotności a oni ode mnie wytrwałości.

Kiedyś przejmowałam się tym, że nie wygrywam w biegach ale myliłam się. Wygrywam za każdym razem jak przekraczam linie mety, jak robię salto w powietrzu a nawet wtedy kiedy upadam w trakcie treningu na wrotkach .Spytacie czy mam chwilę zwątpienia?! Oczywiście, jestem tylko człowiekiem, po zrobieniu wielu kilometrów w szpitalu ( jestem pielęgniarką) najnormalniej w świecie nie chce mi się. Motywuje mnie wtedy mój mąż, nie pozwala mi odpuścić. On najlepiej wie jaką jestem szczęśliwą osobą dzięki mojej pasji. Motywują mnie również ludzie, którzy śledzą moje poczynania. Otrzymuję od nich mnóstwo budujących wiadomości – powiedźcie sami jak zrezygnować ze swoich marzeń kiedy one dodają sił mi i innym.

Sport to jest to co kocham, dzięki niemu odkryłam silniejszą wersje siebie 😉

/NarKoza

 

26 Sty

Formoza Challenge

by admin Sty 26, 2018 0 Partnerzy

FORMOZA CHALLENGE TO:

Dystanse: 4026 m, 5 km, 10 km

Konkurencje: ultra (obciążenie i atrapa karabinu), drużynowy,
w parach, dzienny, nocny, dla zawodników PRO,
amatorski, dla dorosłych i dla dzieci (KIDS).

Przeszkody: od 20 do 100 przeszkód zarówno naturalnych, jak i sztucznych.
Przeszkody z wykorzystaniem wiedzy J.W Formoza oraz sprzętu tej i innych jednostek
wojskowych. Obecne także przeszkody wodne (pokonywanie zbiorników wodnych),
strzelnice, przeszkody mentalne (zagadki, łamigłówki), wymagające przenoszenia przedmiotów, etc.

19 Gru

Odzież #osws

by admin Gru 19, 2017 0 Blog, Oferta

Zapal się do treningu i Odkryj Silniejszą Wersję Siebie!

 

Niepowtarzalna kolekcja strojów Mud Goats #OSWS.

 

Do niedawna nasze płomienne stroje były zarezerwowane tylko dla członków Mud Goats. Postanowiliśmy jednak podzielić się z Wami mocą jaką dają języki ognia na treningowej zbroi 🙂 Specjalnie dla fanów MG ( i nie tylko) stworzyliśmy unikalną kolekcję strojów #OSWS.

 

Termoaktywna i kompresyjna odzież to idealny wybór dla osób trenujących, które w odzieży sportowej, oprócz oryginalnego designu szukają komfortu.

Wykonane z najwyższej jakości materiału szybkoschnącego, który dzięki swojej elastyczności, idealnie dopasowuje się do ciała użytkownika. Szwy płaskie i nieocierające.

Ciuszki Mud Goats #OSWS zapewniają idealną termoregulację, dzięki której ciało jest suche, a mięśnie utrzymują komfortową temperaturę.

 

 

Rashguard z długim rękawem.

Idealny na chłodniejsze dni. Doskonale sprawdza się podczas błotnych startów chroniąc ręce i łokcie. Schnie bardzo szybko zapewniając komfort podczas aktywności fizycznej.

Płomienny motyw rozpali Cię do czerwoności dając dodatkowego powera!

 

 

 Rashguard z krótkim rękawem.

Świetna propozycja na siłownię oraz treningi w cieplejsze dni. Zapewnia doskonałe odprowadzenie wody  i potu na zewnątrz dzięki czemu zyskujesz komfort podczas uprawiania sportu.

Zapal się do treningu i odkryj silniejszą wersję siebie.

 

 

Bokserka damska.

Idealnie dopasowana do Twojej sylwetki, a płomienie w talii dodają +500 to spalania tkanki tłuszczowej.

W tej bokserce będziesz wyglądać bombowo i podsycisz swój wewnętrzny ogień.

 

 

 

Leginsy długie.

Elastyczne i dobrze dopasowane leginsy z płomiennym wzorem. Materiał średniej grubości nadaje się na trening w chłodniejsze dni. W cieplejsze natomiast, bardzo dobre odprowadzanie wody na zewnątrz sprawi, że trening będzie przebiegać komfortowo bez ryzyka “ugotowania się”.

Leginsy dostępne są w wersji męskiej i damskiej.

 

 

 

 

 

 

 

 Leginsy 3/4.

Elastyczne i dobrze dopasowane leginsy z płomiennym wzorem.

Doskonale dopasowane i lekko obciskające podkreślą kształt Twoich nóg.

Jeśli nie lubisz spodni po same kostki, leginsy 3/4 będą idealną opcją dla Ciebie.

 

 

 

 

 

 

 

Oferujemy pełną rozmiarówkę.

*Termin realizacji zamówienia to ok 2 tygodnie.

29 Lis

Perfect Body Center

by admin Lis 29, 2017 0 Partnerzy
Jeśli dbasz o swoje zdrowie, kondycję, urodę i doskonały styl to mamy dla Ciebie bardzo dobrą informację! Perfect Body Center to wygodne i modne miejsce, w którym każdy znajdziecie coś dla siebie. Jako nieliczni w Polsce, oferujemy unikalną kolekcję ubrań marki Live and Fight, jak i szeroką gamę suplementów diety oraz odżywki dla sportowców i ludzi aktywnych, renomowanych światowych marek m.in. Olimp Sport Nutrition, Biogenix-bx, Queen-Fit, Olimp-Labs, Optimum Nutrition, Olimp Endurance Sport, BSN, Universal Nutrition, Mutant… To nie wszystko! Tylko w punkach Perfect Body Center otrzymasz fachową bezpłatną poradę dietetyczną, oraz przeprowadzisz analizę składu masy ciała. Pomożemy Ci też ułożyć plan treningowy czy odpowiednią dietę. Otworzyliśmy już ponad 80 punktów handlowych Perfect Body Center w Europie i planujemy kolejne. W promocji i rozwoju naszej sieci biorą udział znani sportowcy wśród nich: Mariusz Pudzianowski, Sylwia i Akop Szostak, Kamila Porczyk, Łukasz Kurowski, Robert Lukas czy Dominik Skrzyński. Ich doświadczenie i wiedza są dla nas bezcenne na każdym etapie naszej działalności.
15 Sie

Pokonać Bestię – Spartan Race Krynica

by admin Sie 15, 2017 2644 Blog

Gdy rejestrowaliśmy się na Spartan Beast w Krynicy wiedzieliśmy, ze nie będzie łatwo. Gorska trasa z przeszkodami to nie bułka z masłem. Nie jadamy na co dzień pieczywa więc nie było się czego obawiać 😉 Pięcioosobowa reprezentacja Mud Goats zawitała do Krynicy dzień wcześniej by zregenerować siły i przygotować się do startu. Z Poznania do tej zdrojowej miejscowości jest ponad 600km więc po długiej jeździe kolacyjka, piwko i pogaduchy w gronie przyjaciół były jak zapach po burzy w letni dzień – miodzio 🙂

Następnego dnia stawiliśmy się w biurze zawodów by zarejestrować się na bieg. Przechodząc przez bramkę na wejściu do spartanowego miasteczka komputer pokazuje nazwiska zawodników: Michał Sokołowski, pojawiło się na ekranie… hehe już nie ma odwrotu, pomyślałem.

Biegłem w zeszłorocznej edycji i zakładałem, że trasa będzie podobna do poprzedniej. Oj myliłem się… znacznie 🙂 Było fajniej – ciężej!

Wyzwanie jakim jest 23km OCR dostarcza niezapomnianych emocji i wrażeń. Podczas biegu masz czas na przemyślenia. Pod warunkiem, ze właśnie nie umierasz z wycieczenia 😉

Gdy już usiedliśmy wspólnie na mecie był czas by podzielić się wrażeniami. Jak się szybko okazało każdy z nas pokonał bestię w swój oryginalny i niepowtarzalny sposób.

 

–> Mikołaj

Z Poznania wyruszyłem w piątek po pracy, sama droga też jest wyzwaniem, bo w najlepszym wypadku to 6 i pół godziny jazdy. Na miejscu zameldowałem się o 22.30. Pozostałe Kozy czyli Alpha, Mała Czarna, Iza i Anka już na mnie czekały. Z przepyszną kolacją. Karkówka na pyzach z surówką, dały sporą ilość kalorii, które w sobotę miały zaprocentować na trasie.

Początek:
– pierwsze 12 km przyjemny bieg, zapamiętam długie odcinki w potoku, które idealnie ciało

Kryzys:
– od 13 do 17 km na szczycie/polanie – odwodnienie, dreszcze, wymioty, próba zejścia z trasy, średnie tempo 3 kroki/minutę.

Przedkońcówka
– zbieg ze stoku – pokonanie kilku przeszkód, luz w łydkach, ból w udach, poczucie „jest dobrze”

Worki:
– 300 m w górę, utrata poczucia „jest dobrze”, poczucie „kto i po co to wymyślił oraz dlaczego mnie nie lubi jak nawet go nie znam”

Meta:
– jednak jest satysfakcja, czas gorszy od zakładanego o jakieś 1,5 h.

Błędy:
– buty spisały się na Wulkanach, tu bieżnik w wysokości 4 mm nie dał rady
– brak bukłaka, największa wtopa, która odbiła się właśnie na podejściu pod szczyt między 13-17 km
– brak treningu pod siłę biegową, po 12 km nie wyszedł brak kondycji tylko właśnie słabe łydki i uda.

Tak jak mówiłem po biegu: Żegnaj Krynico, nigdy więcej! Raz wystarczy! Podtrzymuje! Chociaż? Może? Zobaczymy.

 

 

–>Iza

Zrobiłam to !!!!

Najcięższy bieg w życiu w jakim dotychczas brałam udział. Ufff, co to kuźwa było ?!

Wyobraźcie sobie 23km orki po górach, po stromych podejściach, niekończący się podejściach i kolejnych podejściach !!! Podejściach w błocie po kostki, takich na długości ponad 1 km i zbiegach w takich samych warunkach.  Bieg w strumieniu który wkur@&ał mnie na maksa, który mnie skutecznie spowolniał. Dodajcie do tego w miedzy czasie 30 przeszkód, bardziej lub mniej wymagających. MASAKRA.
Ścianki, liny, ringi i wisienka na torcie ! Uwaga! Bierzesz na bary worek z 10kg piasku i dygasz go 300m pod stromą górę, gdzie po przejściu kilku metrów twoje łydki wyją z bólu. Pokonuje ten odcinek w 30min.  zatrzymując się co kawałek i odpoczywając. Na trasie leżą ludzie mający już wszystkiego serdecznie dość! W końcu nawrotka i zejście w dół z workiem. Tu dla odmiany krzyczały uda.  Nie będę opisywać wszystkiego, ale wierzcie mi, że to była rzeźnia!

Ja pierdole kto mnie na to namówił. Jednak jestem nienormalna czyt.popierdolona. Dobrze, że wariatów też lubią 🙂

—> Anka

 

Jak do tej pory najdłuższy mój bieg 23km, a do tego “urozmaicony” przeszkodami. Z większością z nich miałam już do czynienia, ale tutaj wszystko nabiera zupełnie innego smaku. Dystanse między przeszkodami większe, wszystko na górskim terenie i jedyne płaskie odcinki to te w górskim potoku.

Zdecydowanie cała robotę, jeżeli chodzi o wielkie „WOW, jaki ciężki bieg” zrobił dźwigany worek z piachem w górę i z powrotem w dół stoku narciarskiego, jakieś 300 m. Wersja dla mężczyzn miała podobno 20kg, miałam wrażenie, że damska wcale nie jest lżejsza. Na tym odcinku część ludzi postanowiła sobie złapać trochę słońca i wykorzystać worek jako oparcie dla szyi, wylegując się na trawie.

Każdy kto startował w OCR wie czego można się spodziewać na trasie. Kto nie startował, niech sobie doczyta. Jedno jest pewne, będą: pot, zmęczenie, ból, palące lipcowe słońce i ogromny długodystansowy wysiłek fizyczny.

Nie będę się rozpisywać o przeszkodach, ale napisze kilka słów z myślą o bliskiej mi osobie…
Czy moje prawie 7h na trasie jest zwycięstwem? Zdecydowanie tak! Najszybszy zawodnik pokonał trasę w 2:18min (o minutę szybciej niż ja półmaraton na płaskim terenie). Odniosłam zwycięstwo nad swoimi lękami, ograniczeniami, których z każdym takim biegiem jest mniej. Pokonałam zmęczenie, znużenie dłużącym się odcinkiem w górę na szczyt.

Co zatem jest zwycięstwem? Super wynik czasowy, stanięcie na podium?
Nie.

Wygraną jest zmierzenie się z wymagającą trasą. To umiejętność czerpania przyjemności z samego biegu i stawianych wyzwań. To udzielanie słów otuchy wolontariuszom tak bardzo zmęczonym leżeniem na kocyku w pełnym słońcu, z napojami chłodzącymi i cierpliwie pilnujących swojej przeszkody, wymierzając karę za jej nie pokonanie – oni na prawdę mieli już dość :).

Na mecie wspaniałe nagrody: uśmiechnięte miny współtowarzyszy niedoli, którzy zdążyli już się umyć i przebrać, a i tak ściskają Cię jeszcze upoconą i brudną. Najsmaczniejszy posiłek na świecie – kanapka z grillowaną kiełbasą przegryzana chwyconym w przelocie bananem. Tuż przed metą widziałam już swoich ludzi, w którym miejscu siedzą więc gazu, tylko oddać opaskę z chipem i lecieć do nich. Prawie zapomniałam, że mi tu medal dadzą.

Moja wygrana to – kondycja, duma, kanapka, przyjaciele i dobra zabawa – nic więcej do szczęścia nie jest mi potrzebne!

 

 

–>Mała Czarna

Po zeszłorocznej edycji Spartan Race w Krynicy, z ogromną niecierpliwością  wypatrywałam roku 2017. Czy warto było czekać ? OCZYWIŚCIE !!! Organizatorzy nie zawiedli mnie w żaden sposób, mało tego, zaskoczyli zmodyfikowaną i równie ekstremalną trasą.

Czego można się spodziewać po biegu w górach ??? Podbiegi  i zbiegi, wiadomo  🙂

Były podbiegi ( a raczej podejścia ) o przeróżnej intensywności , strome, bardzo strome, łagodne, z błotnistą nawierzchnią, z kamieniami pod stopami  i wiele innych. Do tego towarzyszące uczucie płonących łydek i ud ….aućććććć, masakra  J Mam ochotę  się zatrzymać, strzepnąć nogi , wyluzować ale widzę, że inni zawodnicy się nie poddają więc cisnę dalej nie oglądając się na mijanych ledwo żywych panów. Jedyne co dodawało mi sił to świadomość, że skoro było pod górę to i w dół musi być.

No i proszę bardzo, lecimy z górki !!!  Uwielbiam ten stan kiedy całkowicie poddaję się sile grawitacji i jedyne co mnie pcha do przodu to ciężar mojego ciała. Lekkie pochylenie, ręce daleko na boki, puszczam nogi luzem, krok wydłużony do maximum i lecę! Bez żadnego wysiłku, niczym śniegowa kula nabierając pędu z każdym metrem.  Kocham to uczucie kiedy gnam na złamanie karku w dół, bez hamulców, bez opamiętania, polegając tylko na swoim zmyśle równowagi. Jednak zbiegi, mimo swego uroku, nie dawały ulgi zmasakrowanym nogom. Bieg po stromym, kiedy twoje czwórki są już przepalone, daje solidnie w kość. Czułam wszystkie mięśnie, nogi miałam zmęczone i wrażenie jakby kolana miały ochotę wygiąć się w drugą stronę 🙂 No ale co??? Spięłam D i poleciałam dalej. Nie mam pojęcia skąd biorę POWERA, to chyba dobre geny po mamie 🙂

Górskie potoki to kolejna po zbiegach atrakcja, na którą czekałam. Uczucie lodowatej górskiej wody obmywającej zmęczone łydki jest cudowne. A zapier*anie „na wariata” w górskich strumieniach gdzie każdy krok niesie ogromne ryzyko jest ekscytujące. Nie wiesz na czym staniesz: miałki czy twardy grunt, śliskie kamienie albo większe głazy i konary drzew… Właśnie za tym szaleńczym i ryzykownym biegiem tęskniłam najbardziej. W zeszłym roku ten klimat mnie urzekł, na to czekałam i nie zawiodłam się. Co przyniesie edycja 2018?

Niestety kontuzje które przytrafiły mi się parę dni przed biegiem nie pozwoliły mi dać z siebie 100 %. Czuję niedosyt, mogłam więcej, mogłam szybciej ale postawiłam na rozsądek tym razem.  Priorytetem było dla mnie ukończyć bieg bez nawrotu kontuzji, pokonałam trasę, zdobyłam medal (część moje trifecty ), nic mi nie dolega !!!! I OTO CHODZIŁO !!!

W zasadzie mógłbym postawić tutaj kropkę i zakończyć optymistycznym „do zobaczenia za rok”. Jednak pokuszę się o kilka zdań podsumowania.

Trasa poprowadzona inaczej niż w poprzedniej edycji. Była bardziej zróżnicowana i obfitowała w podbiegi i wspinaczki jak i w strome zbiegi – czyli to co kozy lubią najbardziej. Sporo błota, przeszkód i przysłowiowego wpierdolu ( w prawdzie nie znam żadnego przysłowia z wpierdolem w roli głównej, ale ładnie brzmi 🙂 ). Przez większość trasy wypatrywałem kultowego noszenia worka z piaskiem. Już myślałem, że ominie nas ta atrakcja ale organizatorzy zadbali o to żeby zawodnicy się nie zawiedli. Dźwiganie wora umieścili na 20 kilometrze trasy, gdzie każdy marzy o tym by już przekroczyć linię mety. O matko ale to była męczarnia.

Ogólnie bieg baaaardzo ciekawy i wyczerpujący. Dobrze oznaczona i ciekawa trasa stwarzała wiele okazji by sprawdzić stopień swojego przygotowania fizycznego. Z nowości należy wspomnieć przeszkodę, lub bardziej mały tor przeszkód, który należało pokonać skokami, tak skokami bo nogi były w tym czasie związane ze sobą gumową opaską. Świetny pomysł, zwłaszcza że po wdrapywaniu się pod górę 500m wcześniej odpadły Ci łydki 😀

Czas zadowalający choć D nie urywał biorąc pod uwagę, że zwycięzcy fali elite zajęło to o połowę mniej czasu. Ogólne wrażenie bardzo dobre. Organizacja świetna, ale to już standard na spartanie. Wyczesany medal, zimne piwko i fantastyczna atmosfera.

Czy warto jechać przez pół Polski i by zarżnąć się w górach i do tego za to płacić? Nasze opisy chyba nie pozostawiają złudzeń. Tak, warto.

Alpha

8 Lip

7 Bieg Wulkanów – Team Spirit do kwadratu :)

by admin Lip 8, 2016 0 Blog , , , ,

13507077_1010122885761683_3679536537144535447_n

Czerwiec… Czas, w którym przyroda rozkwita na całego. Jest to również okres bardzo aktywny dla Mud Goats, a dla każdego okazja by przeżyć niesamowitą przygodę w malowniczej Złotoryi. Wulkany, bo tak w skrócie nazywamy Bieg Szlakiem Wygasłych Wulkanów, to już stały punkt w naszym kalendarzu biegowym. Dlaczego? zapytasz, nie lepiej zapłacić fortunę za 5km z przeszkodami po płaskim terenie? A no nie 😉

Tegoroczna edycja Wulkanów nosiła nr 7, dlatego organizatorzy nazwali ją szczęśliwą. No i była szczęśliwa, szczególnie dla naszej ekipy! Zanim jednak powiem dlaczego, słów kilka wklepie, by nie wykładać wszystkich kart na stół od razu 🙂 ot taki mój kaprys :p

Startujemy w tym evencie od lat kilku i za każdym razem organizator serwuje coś nowego. Jakaś wisienkę na torcie, w którym co roku przybywa warstw. Wspomniany wypiek nie jest przekładany bitą śmietaną lecz błotem 🙂 czyli tym co lubimy najbardziej. W tym roku doszło jeszcze sporo wody i kilka modyfikacji trasy czym byliśmy bardzo mile zaskoczeni (szczególnie Ci, którzy brali udział w tym przefajnym biegu, któryś raz z kolei – np, Ja 🙂 )

Do Złotoryi tym razem przyjechaliśmy wcześniej, tzn  z dwudniowym wyprzedzeniem (miejsce gdzie się zatrzymujemy pozostawię tajemnicą). Można by pomyśleć, że robimy sobie wakacje (co po części jest prawdą 😉 ), ale atrakcji tym razem było tyle, że nie mogliśmy ich sobie odmówić. No i fakt organizacji pierwszego w Polsce Extremalnego Triathlonu nie był tutaj bez znaczenia. Tak, nie przesłyszałeś (przeczytałeś) się. Powtórzę – Extremalny Triathlon 🙂 Pływanie, jazda na rowerze z przeszkodami i 7 km biegania po błocie, bagnach górkach najeżonych przeszkodami różnej maści hehehe. Tego jeszcze nie było. Nasza Maluda była ambasadorką tego Tri o czym zapewne czytaliście na jej fanpageu. Ciut było zamieszania przed startem, jednak kto zna Miron’a mógł się tego spodziewać. Ten jegomość (prezes Wulkanów) jest personą nietuzinkową i wybierając najwymyślniejszy szablon, najmądrzejsze umysły nie dopasują do niego schematu działania, który powtórzył by się choć raz 🙂 dlatego bieg wulkanów, w tym przypadku również triathlon są tak nieprzewidywalne. W sumie już to jest powodem dla, którego warto wystartować. Wybacz zboczenie… z tematu 😉 X Tri okazał się b wymagający ale i szczęśliwy. Szczęśliwy dla MG jak i dla Maludy, która zajęła 3 miejsce wśród pań. WoW ta dziewczyna ciągle nas zaskakuje 🙂

13443039_10206700735379405_8042204112541888320_o

W sobotę wieczorem seria wydarzeń imprezowo-kulturalnych. M.in. nocne płukanie złota, które w tym roku nam umknęło 😉 Nie przegapiliśmy jednak imprezy, która odbywa się w oddalonej o 15km od Złotoryi w miejscowości Sędziszowa. Wianki bo o nich mowa to coś co każdy powinien zobaczyć. Disco pod urwiskiem, muzyka, taniec, śpiew, ognicho, piwo i rozbawiona lokalna społeczność wszystko to by uczcić dawną tradycję – jaką? ma to związek z prokreacją więc pewnie Was to zainteresuje 🙂 Czad. W tym miejscu pozdrawiam Przemka, który rozpoznał nas po bluzach i sprawił, że ten wieczór obfitował w sporo śmiechu 🙂

13646958_10208671671042691_718409499_o

Wracając do tematu przewodniego czyli Wulkanów. Paula zaszalała na Tri. Nadeszła pora abyśmy również pokazali, że potrafimy biegać w trudnych warunkach. Na starcie stanęliśmy mocną ekipą: Iza, Mała Czarna, Mega, Speedy, Tomkoza, Gruby, Mikołaj, i moja nieskromna osoba czyli Alpha. Każdy miał swój cel, a drużynowo mieliśmy chrapkę na podium. Teraz tylko przebiec i wygrać 😉 hehehe oby to było takie proste. Kto startował w Wulkanach wie o czym mówię, a kto nie, ten KONIECZNIE musi zaliczyć ten event choć raz (i pewnie jeszcze raz i jeszcze raz). Start po raz kolejny odbywał się z Rynku, a My z czerwonymi opaskami na nadgarstkach (oznaczenie 1 fali) staliśmy kipiąc energią, którą pozostawimy na trasie by doczłapać się do mety.

13494839_1010122935761678_376724124488238668_n

Jak zwykle w tym momencie oddaję głos samym zainteresowanym 🙂

Weekend, Złotoryja, woda, błoto, przeszkody – tak w skrócie można streścić to, z czym przyszło się zmierzyć drużynie MudGoats w kolejnej edycji Biegu Szlakiem Wygasłych Wulkanów.

Dla mnie był to pierwszy start w tej imprezie, więc do końca nie wiedziałem czego można się spodziewać. Dużo jednak dowiedziałem się od wszystkich Koziołków, którzy trasę na Wulkanach pokonywali już nie pierwszy raz.

Niedzielny poranek przywitał nas deszczem, co sprawiło, że trasa była jeszcze bardziej mokra, śliska i trudniejsza – jednym słowem – ciekawsza J.

Start na Rynku w Złotoryi. Ekipa rozgrzana, rozstawiona w odpowiedniej strefie startowej i jeszcze chwila i ruszamy. Spoglądam na rękę, na której powinna być kolorowa opaska odpowiadająca odpowiedniej strefie startowej – i …  no właśnie, powinna być. Musiałem w ferworze gdzieś ją zapodziać. Ale udało się przejść „weryfikację”, więc walczymy!

I to jest chyba najtrafniejsze określenie tego, z czym przyszło nam się zmierzyć na trasie. W moim przekonaniu była to walka, walka z przeszkodami, wzniesieniami (to w sumie mało powiedziane – prawie pionowymi ścianami!), wodą, wodospadami, błotem, mokradłami, kamieniami i piachem w butach, zmęczeniem i …. długo by jeszcze wymieniać – tego trzeba doświadczyć!

Trasa czasami mnie zaskakiwała, ale z każdym momentem dzięki temu bardziej mi się podobała! Ostatecznie bardzo wymęczony, ale za to bardzo usatysfakcjonowany, wbiegłem na metę. Uzyskując czas 1:25:27 uplasowałem się na 4 pozycji Open! Myślę, że jak na debiut, to nie najgorzej J, ale w przyszłym roku będzie lepiej!

13576895_1010123239094981_4356947903903964624_o

/Speedy

Bieg na który czekałem z niecierpliwością. Pewnie dla tego że rok temu dał mi nieźle w kość a po samym biegu skurcze nóg nie dawały mi chwili wytchnienia. W tym roku teoretycznie lepiej przygotowany i….. i czas lepszy o 22 minuty niż rok wcześniej, jednak nadal czas nie jest zbyt zadowalający Wiem że mógł bym zrobić to dużo szybciej, no ale to dopiero za rok. Tak tak, każdy ma taki bieg gdzie chce być co roku. U mnie jednym z nich jest właśnie w Złotoryi.
Może dlatego że na trasie jest cała masa podbiegów i to momentami takich po których wchodzi się na czworakach. A ja nie na widzę podbiegów. No i właśnie może w tym tkwi szkopuł??? Może dlatego tak mnie tam ciągnie, żeby się sprawdzić, żeby pokonać swoje słabości??? Chyba tak, chyba właśnie dlatego. W tym roku organizatorzy zaskoczyli nas ciutkę zmienioną trasą i nowymi atrakcjami a najfajnieszą z nich był wodospad pod który trzeba było się wdrapać po czymś przypominającym drabinę a silny nurt
wody bijący prosto w twarz znacznie utrudniał podejście (niestety mimo że wydawało mi się ze robią mi zdjęcie to go nie znalazłem). Tak więc za rok też tam pojadę i znów będę walczył ze swoimi słabościami, ale przede wszystkim będę świetnie się bawił w towarzystwie przyjaciół z Mud Goats.

13558995_584620095045021_3220650736301722823_o

/Mega

Po raz kolejny przekonałam się , że biegi przeszkodowe to moja ogromna pasja . Jestem w swoim żywiole , czuję, że żyję i że jestem we właściwym miejscu ….
No to do dzieła …. stoję w pierwszym rzędzie “rewelacja “, myślę , dobry początek…START !!!!staram się cisnąć lecz jestem przerażona jak momentalnie zostaję w tyle. Speedy, Gruby, Alpha…widzę jak się oddalają, aż znikają z pola widzenia No nic, zostaję zdana sama na siebie.
Chyba właśnie ta świadomość dodaje mi sił “OK, Mała,trzymaj tempo, za chwile role się odwrócą , wymiatacze opadną z sił, a TY najpóźniej na 7 km znajdziesz się w czołówce ”
Oszczędzam siły, biegnę na 70 % swoich możliwości , otuchy dodaje mi fakt, że zostawiam za sobą samego Alphe, Wodza Wymiatacza 😛
Duma mnie rozpiera tak mocno, że ładuję baterię na dalszą walkę.
Mijam kibiców “BRAWO, BRAWO dla Pani, tylko 7 kobiet przed panią “, myślę “za dużo, tak nie może być ” no i wtedy moim oczom ukazuje się moja ulubiona przeszkoda , czołganie pod drutem kolczasty. Bardzo zwinnie przechodzę na czworakach (tak, moje gabaryty pozwalają na to)dumna, zostawiam jedną rywalkę za sobą .
Kolejna pani próbuje walczyć ze mną na przeszkodzie “stalowy most” Okazuje się, że i tu jestem sprytniejsza i zwinniejsza. Uśmiech pod nosem do samej siebie i dalej do boju !!!
No i faktycznie, jeden po drugim, zdobywam pozycję 5-tej z kolei kobiety. I tak trzymam lokatę. Niestety bardzo grząskie błoto na finiszu staje się przeszkodą roku. Zapadam się po kolana, milion razy z rzędu błoto łapie mnie i trzyma stopy, reszta ciała chce biec , GLEBA!!! czarna maż wygrywa …chwilowo…wydostaję się, 2 kroki, GLEBA again, wyciągam rękę do kolesia który przebiega obok, nie słyszy (albo udaje że nie słyszy) oglądam się za siebie i widzę kobietę…znów czuję przypływ mocy, wstaję w jednej sekundzie i cisnę .
Niestety 200/300 m przed metą przegrywam walkę z godną rywalką po czym docieram do mety jako szósta kobieta !!! SUKCES ???? Plan był inny , niestety ambicje tym razem przerosły moje możliwości .
Ostatecznie jestem dumna z oficjalnego wyróżnienia, postanawiam poprawę i do zobaczenia na kolejnym HARD torze przeszkód

Nowe dla mnie doświadczenia ? błoto o zupełnie innej konsystencji niż dotychczas miałam do czynienia .
Tak, błoto nie jest błotu równe. Jest błoto cuchnące, błoto jedynie nieprzyjemnie pachnące, rzadkie, mniej rzadkie, prawie gęste, gęste, zbyt gęste, pojawiające się nagle, płytkie, głębokie, ciągnące się setkami metrów, czarne, brązowe, purpurowe… WIEDZIELIŚCIE ????

13567110_1010122175761754_6011311799903388710_n

/Mała Czarna

Pierwszy dlugo wyczekiwany start w tym sezonie w biegu z przeszkodami. Nastawiona bojowo, z lepszą formą i kondycją czekałam na start. Wiedząc już czego mogę się spodziewac, chciałam być lepsza niż w zeszłym roku. Udało się poprawić czas o ponad 50 minut.
Sam bieg technicznie trudny ze względu na dużą ilość bardzo stromych podbiegów, bieg w rzece po kamieniach i bieg zboczem góry. Do zobaczenia za rok!

13567341_1010122825761689_5311635471141253469_n

/Iza

Rok temu o tej porze wiedziałem już, że wystartuję w Wulkanach 2016. Dlaczego? Ta impreza ma swoisty klimat – start i pierwsze kilometry przez Złotoryję, strome podbiegi i niebezpieczne momenty na trasie. Jak do tego dodamy agroturystykę i regionalny festyn na wsi “Wianki” – otrzymujemy ciekawą propozycję weekendową dla nie-do-końca-normalnych-ludzi, bo przecież dla większości jesteśmy świrami. Czy to Mud Goats czy nasi znajomi z Power Training? Jechać 300km żeby potaplać się w błocie, zmęczyć i mocno poobijać?… A jak….a przecież w tym sezonie jeszcze Tough Mudder, Spartan Krynica…OCR wciągają, uważaj!

Dlaczego wulkany? Bo dają w kość. Bo jak sam Alpha stwierdził “są wymagające”. Bo biegniesz po mieście, w strumyku, w błocie i po niezłym nachyleniu stocza góry. Co zaskoczyło na plus? Przeszkoda – drabina w wodospadzie. Solidna dawka orzeźwienia, choć z soczewkami w oczach trzeba było wchodzić…po omacku 🙂

Polecam i wiem, że wystartuję w 2017. Zaciągając przy tym kilku znajomych. Chcę złamać 2 godziny…

13502653_1010121869095118_3215645988263936118_o

/Tomkoza

Dla mnie to już 3 raz kiedy staje w szranki z innymi na Wulkanach. Co roku jest ciekawiej. W tym byłem przekonany, że będzie podobnie do poprzedniej edycji jednak myliłem się. O jak, się myliłem 🙂 Trasa zawierała szlagiery typu mega strome podbiegi odbierające dech w piersi i błotne przeprawy, które znam już dobrze. Oczywiście nie mogło zabraknąć super cuchnącego bagna gdzieś w 3/4 biegu 😉 Na tym standardy się kończą… No może kilka przeszkód było podobnych do zeszłorocznych, a tak same nowości. Duuużo wody, wodospady, nowe odcinki trasy, tunel akustyczny, nowe ściany i pseudo drabiny z bali… Długo by wymieniać. To trzeba przeżyć. Trasa trudniejsza niż rok temu, ale i ciekawsza. Mimo że było ciężej czas miałem lepszy i bariera 2h została przełamana. Nie jest to bieg stworzony dla mnie (za mało przeszkód siłowych) sporo biegania. Na przeszkodach wyprzedzałem po 10-15 osób przeskakując trudne ściany bez wysiłku jednak na odcinkach biegowych pomiędzy wyraźnie słyszałem zbliżające się człapanie mokrych butów biegacza, który mnie doganiał. Kolejna przeszkoda i znów miałem przewagę by za jakiś czas usłyszeć człap, człap, człap 🙂 . Ale gdy pod koniec zacząłem wyprzedzać tych, z których stromizny bezpardonowo wyssały resztki energii pomyślałem “ehh gdyby ten bieg miał z 5 km i 20 przeszkód więcej, na pewno uplasowałbym się wyżej :)” Nie ma jednak co gdybać. Wulkany w tym roku zaskoczyły pozytywnie pewnie nie tylko mnie. Na mecie rozmawiałem z Mironem, zapewniał mnie, że ma jeszcze sporo pomysłow na uatrakcyjnienie biegu. Mirek, TRZYMAM CIĘ ZA SŁOWO!

13580438_584613168379047_5913674387162254505_o

/Alpha

Jak wspomniałem na początku 7 Bieg Szlakiem Wygasłych Wulkanów był szczęśliwy nie tylko z nazwy. Maluda 3 miejsce w Tri, Speedy 4 open, Mała 6 wśród pań, Mud Goats 2 miejsce drużynowo!!! Zajebiście.

tabela

Będziemy za rok by walczyć o laury, a w szczególności doskonale się bawić i #OSWS, bo to jest najpiękniejsze w OCR!

13512082_1010122105761761_7244598252199647292_n

Fotografie:

FotoFly
knocik.pl
24legnica.pl
e-legnickie.pl
Aleksandra Szulc
Iza Dąbrowska

27 Kwi

II edycja Mud Max – ponowne zaskoczenie!

by admin Kwi 27, 2016 0 Blog

Po emocjach i iście arktycznych warunkach, jakie panowały w Gniewinie na debiucie Mud Maxa (MM) nie spodziewaliśmy się jakichś fajerwerków na kolejnej edycji. Cóż, czym więcej biegów OCR zaliczamy tym trudniej nas zaskoczyć 🙂

23.04.2016 zaplanowaliśmy sobie jednodniowy wypad do Warszawy, gdzie na Farmie Makedońskich organizatorzy Mud Max serwowali kolejną porcję emocji. Wyjazd 5 rano (350 km nie zrobi się w godzinę, nawet najznamienitszym kozomobilem 🙂 ) i po 270 minutach byliśmy na miejscu. MM przyzwyczaił już nas do dobrej organizacji, więc nie było problemu z dojazdem. Parking – potem biuro zawodów, numer wypisany flamastrem na twarzy i można się przebierać. To co jest w tym biegu najfajniejsze to ekipa, która go organizuje. Ledwo przyjechaliśmy, a tu czeka na nas Ola witając szerokim uśmiechem, przybijane piony i zapytania o podróż od Sławka i Witka. Czuliśmy się jakbyśmy dotarli na piknik rodzinny, a nie na bieg z przeszkodami 🙂 Nakręcony konferansjer witał każdego w rytmach niezłej muzy zapodawanej przez Dj’a, który swoją bazę miał w piknikowym grzybku 🙂 Z racji pięknej pogody przebieraliśmy się na parkingu, gdzie 3 metry dalej rozłożyła się zaprzyjaźniona ekipa Big Yellow Foot Advanture Team (BYF).

Przebrani ruszyliśmy na start.

13063323_1014829648564475_6826123388762551068_o

Alpha jak zwykle robił show wyzywając konkurentów i zapowiadając miejsce na podium – hehe… jasnowidz normalnie.

Tu należy jeszcze raz wrócić do organizacji. Super fajną sprawą jest prezentacja drużyn, które startują w biegu. Mówcie co chcecie, ale to uczestnicy są najważniejsi i MM o tym doskonale wie.  Także było o BYF, Husarii, Finisz Morąg, Esce (Radio Eska), było o celebrytach i oczywiście o najbardziej zuchwałej i niepowtarzalnej ekipie na świecie czyli o Mud Goats 😛

Potem już tylko rozgrzewka, odliczanie i jazda na MAXA 🙂

Więcej na ten temat powiedzą Ci, którzy mieli przyjemność zmierzyć się z trasą biegu i zasmakować wątpliwych przyjemności, jakie na niej rozlokowano 🙂

 

13087888_1015924345121672_2032999707404501286_n

Koledzy byli w Gniewinie i przywieźli masę wrażeń, trochę obtarc i siniakow. Dlaczego nie spróbować w warszawskiej edycji? Uwielbiam ten nasz kozi team spirit więc “ahoj przygodo” jak to mawiają…
Plusy dla organizatorów za wybór lokalizacji. Zaskoczyła nas pozytywne – woda, górki, lasy, rowy…przed biegiem zapytaliśmy nasza znajoma ogniostowlosa koleżankę z MM “w którym momencie będzie woda?” Usłyszelismy “woda będzie przed, w trakcie i po”. W sumie nie kłamała… Ogólnie bieg oceniam bardzo dobrze, będę polecał!! 7 km minęło szybko. Zdecydowanie podobały mi się przeszkody naturalne typu poprowadzenie trasy rowem melioracyjnym czy przejście przez wodę. Przeszkody sztuczne trzymają poziom był to rodzaj ewolucji przeszkód z innych biegów OCR. Na uwagę zasługują jednak klatka (zaraz po przeprawie), długa lina – ścianka wspinaczkowa i porodowka w wersji bardziej hardcorowej niż podczas Rmg.
Miła niespodzianka na mecie były także godne prysznice z ciepłą wodą 😉
Podsumowując: Mud Max daje rade, będziemy polecać!!

/TOMkoZA

 

13086827_1015175258529914_1804667199644239935_o

Mud Max Wawa to nie moj pierwszy bieg z przeszkodami wiec mniej wiecej wiedziałam czego sie spodziewać .
W ten dzien ewidentne czułam spadek formy ale nie oznacza to ze mam zrezygnować .
Jak to mówią spięłam tyłek i lecę.
Aha! … Juz po pierwszych kilometrach i przeszkodach wiedziałam, ze bedzie to walka o przetrwanie . Nie myliłam sie …. Każda kolejna przeszkoda wydawała mi sie góra nie do przejścia . Walczyłam ze swoja psychika i ciałem, nogi swoim torem głowa swoim zero współpracy . Do Mety dotarłam …. ?? Niee ! Raczej sie doczołgalam resztkami sił ! Ten bieg dosłownie zmieszał mnie z błotem fizycznie i psychicznie . Uważam jednak ze był naprawde godny polecenia i warto spróbować swoich sił 😉 nie pytajcie tylko jak wyglada moje ciało po tym stracie 😉

/Maluda

 

13047699_1014829435231163_8360125784444980623_o

Mud Max w Warszawie, a właściwie to w Zawiesiuchach (z tą nazwą chyba każdy miał problemy) był moim pierwszym startem w tym roku. I to udanym. Wstanie po 4 rano było niezłym wyzwaniem ale skoro chciałem przeżyć coś ciekawego trzeba było trochę się przemęczyć. Droga minęła nam bez problemów i w końcu dotarliśmy na miejsce. Odebranie pakietu poszło szybko i sprawnie, potem ubrać tylko strój i od razu człowiek czuje się lepiej z kozą na piersi. Teraz pozostało tylko odliczanie do startu. I ruszyliśmy, trochę dymu, płotki, rów i róże a potem przebiec przez jezioro i dalej przed siebie. Trasa biegu ciekawa, po drodze było trochę przeszkód wodnych. Oczywiście nasze ulubione błoto i kilka ścianek, drabinek, lin itp. Oczywiście trzeba również było wyprowadzić psa na spacer ? Muszę przyznać, że miałem na trasie lekkie załamanie p.t. “Co ja tu robię??” Ale odpowiedź przyszła szybko przecież uwielbiam takie wyzwania i chcę ich więcej. Więc pobiegłem dalej ? Podsumowując moim zdaniem bieg bardzo fajny, pozwolił mi na ujawnienie zarówno swoich braków jak i pokazanie silnych stron. Było warto pojechać na Mud Maxa i tak udanie rozpocząć nowy sezon ?

/Calm

 

13087284_1017507758296664_2920371212996899005_o

Plan wykonany! Przebrnęłam cała, sprawnie i szybko na tyle aby ponownie zebrać laury . Wygląda na to, że zostałam stworzona do ciężkiej harówki w terenie, a to uświadomił mi kolejny Mud Max. Gratuluję organizatorom pomysłowości, trasa bardzo urozmaicona , przeszkody niejednokrotnie budzące lęk/przerażenie/panikę…jednak ja , osobiście proszę o WIĘCEJ !!! Czuję niedosyt Pogoda dopisała, co czyniło bieg łatwiejszym (dla mnie) od pierwszej edycji , może dlatego jestem lekko rozczarowana…  oczekiwałam czegoś więcej tak naprawdę.
Jak mi się udało ??? poddałam się swojej naturze, dać z siebie MAX + cool down ale tylko na moment. Krótkie dystanse pomiędzy przeszkodami w trakcie których dawałam z siebie 99 % jednocześnie szukając siły w sobie aby sprostać temu co z a chwilę mnie czekało. Natomiast pokonując daną przeszkodę, łapałam oddech przed kolejnym “prawie sprintem ” …  Z ogromną niecierpliwością czekam na kolejny Mud Max, oby był jeszcze bardziej HARD, trzymam kciuki aby wyobraźnia organizatorów tym razem osiągnęła granic.

/Mała Czarna

 

13071831_1014780495236057_7019515612218642122_o

Myślałem, że nic nowego nie będzie. Ciekawe co wymyślą, zastanawiałem się – tym bardziej, że trasa miała być płaska. Pewnie narobią przeszkodami… I tu zaskoczenie. Przyznam, że po tak malowniczej lokalizacji jeszcze nie biegałem. Rowy, rzeczki, las, przeszkody naturalne, sztuczne standardy MM, ciekawa przeszkoda mentalna (przypomniały mi się testy psychologiczne ze szkoły, więc rozkminiłem ja w moment 😉 ) ,  błoto… duuużo błota, i porodówka. Ja pierd*le, normalnie miałem wrażenie, że rodzę się na nowo. Wybrałem najtrudniejsze miejsce do pokonania jej i  tym samym zajęło mi to z 5 min (na filmie widać, że dostałem w kość). Generalnie nie było jakoś specjalnie trudno – raczej przyzwoite upodlenie, co w połączeniu z atmosferą, fantastyczną trasą i przeszkodami plasuje MM bardzo wysoko w rankingu biegów poniżej 10km. Na pewno wystartuje ponownie.

/Alpha

Alpha zapowiadał przed biegiem “będzie pudło jak nic!” No i było 🙂 Drużynowo 2 miejsce, natomiast Mała Czarna po raz kolejny wybiegała brązowy medal – Brawo My 🙂

13048043_1015320388515401_4230877927527152161_o (2)

Poczuj klimat Mud Max – łap popcorn i oglądaj 🙂

 

 

Fotografie: Darek Nowak oraz Michał Lasota

 

24 Mar

Znajdź bieg OCR

by admin Mar 24, 2014 6 Quiz

 

9 Mar

Alfa Fitness Stars

by admin Mar 9, 2014 0 Partnerzy

https://www.facebook.com/Alfa-Fitness-Stars-889203824441242

 

Mud Goats trening otwarty w Alfie 2015

9 Mar

Rage Run

by admin Mar 9, 2014 0 Partnerzy

Rage Run to ekstremalny bieg survivalowy z przeszkodami, mający charakter imprezy masowej. Na 6 kilometrowej trasie rozłożone będą sztuczne przeszkody w formie ścian, zasieków, lin i opon. Zróżnicowany teren oferuje dużo przeszkód naturalnych, takich jak błoto, woda oraz poprzewracane konary na podbiegach. Nie brakować też będzie małpiego gaju, błota oraz różnych innych wymagających przeszkód z użyciem wody oraz ognia. Rage Run to wyzwanie pozwalające sprawdzić swoje możliwości fizyczne jak i wytrzymałość psychiczną. Nie jest jednak przeznaczony tylko dla sportowców.

http://ragerun.pl/

Strona 1 z 212
Scroll Up