• +48 509 289 135

wyzwanie

Mud Goats > wyzwanie
31 Sie

Katorżnik 2014

by Beton Sie 31, 2014 0 Blog , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

15 sierpnia 2014 wyruszyliśmy 9-ci osobowym składem do Lublińca by zmierzyć się z trasą legendarnego Biegu Katorżnika. Zatrzymaliśmy się na nocleg w ośrodku “Posmyk” zlokalizowanym nieopodal miejsca startu. Ciekawa lokalizacja choć nasze pokoje mogły by mieć ciut wyższy standard 😉

20140815_181149

Ale nie na wypoczynek przyjechaliśmy do tego leśnego zakątka. Następnego dnia czekała nas niezła zabawa.

Startowaliśmy w 3 falach. O 12 na trasę ruszyła Basia. W raz z wybiciem 14 na błotną przygodę ruszyli Przemo, Władek i dwa Michały. Stawkę zamykali Adam i Marek, którzy wystartowali o godz. 15.

A co spotkało nas na terasie??? Błoto, błoto i jeszcze raz błoto 🙂

DSC_0598 (1)

To był nasz pierwszy start w Biegu Katorżnika. Nie do końca wiedzieliśmy co czeka na nas po drodze. Okazało się ze trasa to ok 70% błoto, 20% woda i 10% ląd.

20140815_135037

Było prze fajnie 🙂 Bieg rozpoczynał się w jeziorze. Było troszkę pływania oraz niesamowite wrażenie jakim jest poruszanie się w wodzie zwartą grupą. Poruszając się w wodzie po pachy trzymając za ramię zawodnika przed sobą można poczuć moc jaką daję wspólne działanie. Niesamowite wrażenie, byliśmy nie do zatrzymania.

??????????

Po ok. 500m zaczęliśmy poruszać się “gęsiego” w wąskich ścieżkach pomiędzy wysokimi na 3m. trzcinami. Jeszcze było zabawnie 😉 Jednak kilkaset metrów dalej zaczęło się błoto. Wskakiwaliśmy do niego co kilka chwil by przez długie minuty brodzić po kostki, kolana, a czasem nawet po szyje w gęstej mazi. Do tego czasu nie zdawaliśmy sobie sprawy, że błoto może występować w tylu różnych rodzajach.

Trasa biegu prowadziła przez lublinieckie lasy, a raczej bagna. Nie była to łatwa przeprawa. Błoto najeżone było gałęziami, które niemiłosiernie pozostawiały piętno na naszych goleniach. Nic dziwnego, że zawodnicy startujący “kolejny” raz mieli na nogach ochraniacze.

20140815_135827

Po drodze poruszaliśmy się na zmianę po błocie, wodzie i odrobinę po lądzie (raczej po mniejszym błocie wśród drzew 🙂 ).

Dziesięciokilometrowa trasa biegu zapewniła nam sporo atrakcji gdyż wielokrotnie trzeba było wspinać się na obłocone skarpy, pokonywać naturalne przeszkody np. zwalone drzewa oraz pełzać przez betonowe kanały, których na trasie było kilka.

To był pierwszy bieg w jakim biegliśmy, gdzie w połowie dystansu nie serwowano wody lub innych napojów tylko KEFIR. Hehe – smakował wybornie!

Końcówka biegu to tor przeszkód. Pokonywaliśmy zasieki, ruiny budynku. Było wspinanie się czołganie i skakanie. To ostatnie okazało się najtrudniejsze gdyż błoto konsekwentnie wyciągało z nas siłę potrzebną do odbicia się przy skoku.

B_DSC09809

Zaraz za linią mety każdy uczestnik otrzymywał kultowy medal. 5kg żelastwa, które zawsze będzie już najokazalszym trofeum w naszych kolekcjach 😀

20140816_165332

DSCN2922

Podsumowując, Bieg Katorżnika to niesamowite przeżycie. To trudne i wyczerpujące zawody. Obowiązkowy punkt na liście startów każdego miłośnika błotnych przełajów. Satysfakcja po ukończeniu biegu jest ogromna, a trofeum… oceńcie sami.

Zapraszam do obejżenia filmu:

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=Gcg4Gu272yQ]

23 Lip

Wulkany!

by Beton Lip 23, 2014 0 Blog , , , , , , , , , , , ,

W czerwcu niedaleko Legnicy, na terenie powiatu złotoryjskiego, wzięliśmy udział w V Biegu Szlakiem Wygasłych Wulkanów. Jest to bieg terenowy, wręcz ekstremalnie przełajowy – czyli świetna odskocznia od rutynowego asfaltu.

10421119_10203299601124641_6851774446558435055_n

 

Oprócz oczywistej atrakcji, jaką był sam bieg w otoczeniu pięknego krajobrazu trzeba było się trochę ubrudzić pokonując rozmaite przeszkody. Czołganie, podbiegi ( i zbiegi, a raczej zjazdy 🙂 ), przeciskanie się przez tunele, wspinanie po linie, przejście po równoważni to tylko niektóre z atrakcji. Część trasy prowadziła przez rzekę i bagna, co o dziwo, było jednym z najciekawszych elementów biegu – kto nie lubi się legalnie potaplać w błocie 🙂 ?

Zdecydowanie ten bieg oprócz trudności trasy wyróżniała również współpraca zawodników, bez której pokonanie niektórych przeszkód nie byłoby możliwe (zwłaszcza wspinanie się na pionową ścianę ;)) Panowie troszczyli się o panie i na odwrót..

Podsumowując: ekstremalne wrażenia, piękna okolica, trudna trasa i świetna atmosfera. Bieg, który sprawia, że przekraczając metę czujesz, że żyjesz.

Zdecydowanie do powtórzenia w przyszłym roku 🙂

5 Cze

Tough Mudder

by Beton Cze 5, 2014 0 Blog , , , , , , , , , , , , , , , ,

Wyjechaliśmy z Poznania wcześnie rano. Start mieliśmy zaplanowany na 11:00, a do przejechania ponad 300km.

Czym bliżej byliśmy celu tym bardziej dawało sie odczuć podekscytowanie oraz energię, która w nas wzbierała. Już niedługo miała się zacząć nasza wielka przygoda! Przygoda, która na zawsze odmieni nasze życie.

Po odebraniu numerów startowych oraz przygraniu barw wojennych w postaci mumeru startowego wypisanego na czole każdego z nas, udaliśmy się na linię startu.Image

Po niesamowicie motywującej mowie Startera i po złożeniu uroczystej przysięgi, wystartowaliśmy w takt “Eye of the Tiger”.

Po ok 2km biegu mogliśmy zasmakować adrenaliny jaką funduje Tough Mudder. Czekała na nas Arctic Enema czyli kąpiel w wodzie o temperaturze 1st Celsjusza 🙂 Jak to wyglądało w realu możesz zobaczyć TU

To był mega kop!!! A atracji czekało na trasie znacznie więcej 🙂

 

Image

 

Godziny spędzone na taplaniu się w błocie i pokonywanie własnych słabości przyczynieły sie do zacieśnienia stosunków w grupie. Już nie byliśmy garstką znajomych staliśmy się Mud Goats. Drużyną gotową na najtrudniejsze wyzwania, wspierającą się i motywującą do pokonania przeszkód, których normalny człowiek unikałby jak ognia.

Wzajemne wsparcie, praca zespołowa i sumienne przygotowanie pozwoliły nam ukończyć bieg. Ale zanim to nastąpiło musieliśmy zmierzyc się z dwoma mega trudnymi przeszkodami Everest i Electotherapy.

Pierwsza to wbieg po nasmarowanej wazeliną kilkumetrowej rampie,

Image

Druga to przebiegnięcie przez kilkaset zwisających drutów. Nie było by w tym nic trudnego gdyby nie fakt, że druty BYŁY POD NAPIĘCIEM 10 000V (na samą myśl przechodzą dreszcze)…

Image

Kilka metrów dalej czekały na nas unikalna pomarańczowa opaska, piwo i najwspanialsze uczucie na świecie! Nie do opisania słowami!

Image

 

 

Scroll Up