Zły, duży i łysy Pan Artur. Na co dzień wyciska ostatnie poty ze swoich uczniów (nie tylko intelektualne), a po godzinach „gryzie” sztangi na siłowni. Endorfiny uzupełnia na treningach footballu amerykańskiego, którego, jak sam mówi jest w stanie nauczyć każdego.
Jego sukcesem jest to, że jeszcze nikogo nie zabił. A jeśli będzie planował to wyłącznie morderstwo z użyciem poczucia humoru.
Kozą został, bo nie było dla niego miejsca na wyborach miss.