• +48 509 289 135

Kozy w Puszczy, czyli Zielonka Challenge

Mud Goats > Blog > Kozy w Puszczy, czyli Zielonka Challenge

Kozy w Puszczy, czyli Zielonka Challenge

Beton Cze 20, 2016 4 2512
Przed Wami trzy relacje: Narkozy, Speediego i Betona! Enjoy!

????????????????????????????????????

RELACJA NARKOZY:
Zielonka Challenge dla mnie to jak skok na bungee – czyste szaleństwo!!! Jednak nie byłabym sobą gdybym nie postawiła sobie kolejnej poprzeczki. Kusi mnie wszystko, co powoduje gęsią skórkę.
13411706_1005036999592736_3715238171761670388_o
Czekając na start słyszałam rozmowy ludzi (przepraszam za podsłuchiwanie), ale naprawdę miałam ciary na plecach słysząc, ile km biegają ludzie i ile przygotowują się do tego typu biegów. A ja ?! jeden no czasem dwa treningi biegowe w tygodniu i rzucam się na challenge. 🙂 Ale ja się rozpisuje, a najważniejsze w tym wszystkim jest to, że MIMO  PRZEGRANEJ  Z  LEPSZYMI WYGRAŁAM  ZE  SWOIMI  SŁABOŚCIAMI , nawet przez sekundę nie żałowałam startu. Po głowie krążyły same pozytywne myśli, dookoła mnie piękne widoki i wymagająca trasa.
13413554_1144480432239074_1200241441039940030_n
Pełna dumy i radości wbiegałam na metę w asyście Dominika (Speedy Kozy) Na mecie czekali tez na mnie Jacek i Natalka, specjalnie dla mnie była owacja – dziękuję, jesteście kochani!  <3
Już za tydzień kolejna wariacja w moim wykonaniu 🙂 🙂 🙂
/NarKoza
RELACJA SPEEDY’EGO:

Od początku zakładałem, a raczej musiałem założyć, że akurat w tej najkrótszej wersji biegu będę brał udział. Mimo, że były chęci na coś więcej, z racji braku dłuższych treningów w ostatnim czasie (patrz prawie 2 miesiące leczenia kontuzji), wybór padł na półmaraton.

 

DSC_9692

 

W sumie nie było to tradycyjne 21 km z haczykiem, bo nieprzypadkowo w każdej wersji biegu znalazł się tajemniczy “+”. W moim przypadku skończyło się na 24,85 km :P. Ale zacznijmy od początku.

Start biegu zaplanowany był, jak dla mnie, bardzo wcześnie, bo na godzinę 8, ale to przez “ultrasów”, oni mieli do pokonania ciut więcej kaemów. Mimo wielu przeszkód, którym organizatorzy musieli stawić czoła (ogromne chapeau bas dla nich), wszystko rano poszło jak z płatka.

 

13490692_1459419580751028_4702587948860493930_o

 

I ruszyliśmy, na początku tempo baaardzo spokojne, myślałem, że nawet za bardzo, ale szybko się przekonałem, że jednak nie :P. Praktycznie od startu biegłem z Pawłem (dzięki za bieg ramię w ramię przez cały dystans!). Między 3 a 4 kilometrem trochę pobłądziliśmy. Na szczęście mój kompan był odpowiednio wyposażony i posiadał przy sobie mapę. Szybko wróciliśmy na dobre tory, ale dzięki temu nadłożyliśmy dobre 0,5 km. Później się zaczęło. Od razu z grubej rury – wbieg na Dziewiczą Górę. Ale już na starcie Organizatorzy zapewniali, że to nie jedyna atrakcja na trasie, że później będzie ciekawiej. I muszę przyznać – mieli rację! “Kozia dolina” – chyba tak to wówczas określili. Dla oczu było to coś pięknego, jednak moje nogi uważały zupełnie co innego J. Obrazowo – góra, dół (tam było prawie pionowo!), góra, dół, ja pi***olę, znowu góra. MEGA wycisk! Po tym odcinku specjalnym czułem się jakby ktoś mnie zmieszał z błotem, którego nomem omen na trasie nie brakowało J. Na trasie nie brakowało również pięknych widoków, były lasy, górki, jeziora, a nawet zwierzęta, czyli wszystko co oferuje Puszcza Zielonka.

 

13412132_999325760163860_1253037831229886560_o

 

Te 21+ km minęły mi dość szybko, mimo, że na mecie zameldowałem się z czasem 1:49:09, znacznie wykraczającym poza moje “połówkowe czasy”. Ale przewyższenia, górki, doliny i ekstra kilometry nie pozwoliły przybiec wcześniej. Co tylko jeszcze bardziej spotęgowało moje pozytywne wrażenia z biegu, a ja biegłem tylko “półmaraton”.

 

DSC_9717

Trasa nie była łatwa, dzięki czemu jeszcze bardziej zapadnie mi w pamięci. Ale jak to powiedział sam organizator – Krzysztof: “Nikt, nie mówił, że będzie łatwo, w końcu to CHALLENGE!”.

Czas: 1:49:09

Miejsce: 2 OPEN

 

RELACJA BETONA:

Otworzyłem oczy. Przewróciłem się na drugi bok. Nagle moje nogi wyjechały do mnie z tekstem: “Betonik, trzeba wstać spuścić sobie porządny wpie.ol”. 

“Ok” – odpowiedziałem.

18 czerwca – sobota – dziś Zielonka Challenge… Impreza w Parku Krajobrazowym na dystansach 21+, 42+ oraz 75+. Decyzja o tym, który wariant wybrać była w tym wszystkim najprostszym fragmentem tego zadania…

 

13443240_1004737129622723_2370967078751960687_o

 

Same przygotowania do startu to prawdziwe wydarzenie. I nie chodzi mi tutaj o przygotowania treningowe, a te organizacyjne – piszę z poziomu biegacza. Czy na pewno wszystko zabrałeś? Plecak z bukłakiem (woda przecież będzie musiała się skończyć, a to nie asfalt, że Ci co 5km podają kubeczek “Masz, napij się”), elektrolity, coś do jedzenia, naładowany telefon i zegarek, buff, okulary, a przed biegiem Sudocrem (którego nakładam na siebie niemałe ilości ;-)),…. W głowie współżyją ze sobą strach i podniecenie – a każde z nich chce dominować… Myślisz nad jakąś strategią na bieg – ale niby jaką?! Potrafię ocenić swoje możliwości na dyszkę, połówkę, Królewski dystans, ale ULTRA?! “Co ma być, to będzie…”

 

13340098_999327310163705_6569144798049728844_o

 

Na start jadę razem z Olą i Dominikiem (dzięki jeszcze raz!) Tam, w Owińskach, czeka już Renia. Sprawny odbiór pakietów i unoszący się w powietrzu klimacik, którego ze świecą, a nie znajdziesz na tzw. masówkach! Odprawa przeprowadzona przez Krzyśka i można ruszać! Wszyscy razem, przez co “połówkowicze” musieli się trochę wcześniej zerwać w sobotni poranek… Początek trasy biegniemy wspólnie – następnie – na ok. 12 km – rozwidlenie tras – albo biegniesz 21+ albo 45+/75+.

Trasa – wymarzona wręcz! A co tam – nie śniłbym o takiej! Puszcza Zielonka to tak piękne tereny, że aż wstyd mi, iż nie odkryłem ich wcześniej! Górki, błotko, bieg przy linii brzegowej jeziora, po krzakach, z poobalanymi po piątkowych burzach drzewami – było tak wręcz mudgoatsowo! Dusza płakała ze szczęścia!

 

13416792_999325683497201_2403944512013905523_o

 

Na 7 km wyciągam słuchawki, by włączyć sobie muzyczkę. Ale poplątane! O masakra! Kto je tak zaplątał?! Aj, Betonie, Ty Alzheimerze! Już nie pamiętasz, jak pakując się na bieg celowo robiłeś kłębek z słuchawek? Po co? By mieć zajęcie na jakiś czas na trasie… Że brzmi nienormalnie?! Cóż, ciężko nawiązywać do normalności przy biegu na 75 km … 🙂

Propo muzyki, z którą lubię biegać – moja playlista była nieprzypadkowa. Piosenki wiązały się z różnymi wydarzeniami/chwilami w życiu. Kolejne zabezpieczenie na głowę – obudzą sie wspomnienia i będziesz myśleć… ale nie o tym, ile km zostało… Czy to “Janek” z wypadu na SCR do Olsztyna, czy “Sexualna Niebezpieczna” z potańcówki na działce czy też “Papierowy Księżyc” z rodzinnego karaoke…

 

13502543_1005037262926043_2174477957016197551_o

 

Kolejne rozwidlenie tras na 45+ oraz 75+ było dość specyficzne… O tym, który z dystansów pobiegniesz decydowałeś Ty, ale nie miesiąc przed startem w czasie zapisów. Decydowałeś na ok.33 km w trakcie biegu! Maratończycy powiedzą, że to odcinek, na którym pojawia się ściana. Mamy tu pierwszy poważny sprawdzian dla głowy! Czy widziałem tam ścianę?! Nie, ja pamiętam piękny las, malowniczą Zielonkę i zero wątpliwości co do tego, który wariant wybieram.

 

13433104_999327013497068_1497848946091208166_o

 

Po drodze przeliczałem kilometry na procenty. I to nie kwestia zboczenia zawodowego, a umyślne zajęcie czymś głowy! Nastawienie jest mega ważne! Wyobraź sobie, że masz przebiegnięte 15 km, a do główki pukają dwie myśli:

a) Przecież to jeszcze tak mało… Przed Tobą 60 kilasów! Masakra!

b) Ooooo jaaaa, to JUŻ 20%! Nice! Ciśniemy!

Którą wpuścić? Wiadomo 😉

Na całej trasie raz jednak myśl typu (a) weszła do głowy! Bez pukania, taka chamówa… Było to na ok.37 km… Półmetek. “To DOPIERO połowa! Przed Tobą jeszcze dystans prawie maratonu!” Poczułem, że nogi mi się ugięły – nie byłem jednak tak przerażony tym, co czeka moje kozie kopytka, jak tym, że ta myśl! myśl typu (a) perfidnie wdarła się do środka! “No wyjdź!” krzyknąłem! (wiecie, samemu w lesie to żadna siara rozmawiać ze sobą – tak mi się wydaję :-)) Zacząłem powtarzać: “Już, już, już połowa, nie-dopiero, już już…)

Przeszło dość szybko i resztę trasy – a i owszem – nie napiszę, że biegłem na “lajcie” – bo to nie prawda, ale optymistyczne nastawienie typu “b” pozostało… 🙂

 

13495604_1005037672926002_2493266106076979430_o

 

Zobaczyłem tabliczkę z napisem: “42km”. Moje nogi rzuciły tekstem: “To co Betonik?! Zaczynamy imprezę!”. “Zaczynamy” – odpowiedziałem bardzo cicho i nieśmiało… W nogach już czuć, aleeee… poboli i przestanie! 😉

54-ty km. Do końca jeszcze “połówka”. Myślami przenoszę się do akademika i studenckich czasów… “Michaś, co to jest taka połóweczka, no nic!”  Wyciągasz tą rękę z kieliszkiem i myślisz o tym, czy wytrwasz do końca… Myśli wracają do Puszczy Zielonka. Wyciągam rękę po batona energetycznego i myślę o tym, czy wytrwam do końca… Czy dam radę jeszcze jedną połóweczkę?! Pewnie! 🙂

Przy około 60-tym km słyszę śmiech. Dziwne, nikogo nie ma – jestem sam – ja i Puszcza, co jakiś czas ewentualnie sarna obok mnie. No tak… To moje nogi się śmieją… “Oj, Betonik… serio uwierzyłeś, że impreza się zaczyna na 42-im? To co powiesz na to?! 🙂 ” Śmieję się razem z nimi.

 

13433240_1005037902925979_1030829755959157668_o

 

Na mecie widzę Krzyśka! Głównego Organizatora imprezy, którego znam i strasznie cenię! Wbiega razem ze mną i gratuluje! Mi za to w tym momencie siedzi jedna myśl: “Dzięki, że tego nie odwołałeś!” Rozmawialiśmy dzień wcześniej. Pomagałem chwilę przy oznaczaniu trasy, co Krzysiek trafnie skomentował: “sam sobie zgotowałeś ten los! :-)” I w czasie naszej piątkowej rozmowy, kiedy słyszałem ile problemów pojawiło się na drodze organizacyjnej – i to kompletnie niezależnych od wpływu fundacji Sport Challenge! – serce się kroiło… I choć ktoś może doszukiwać się pewnych drobnych niedociągnięć – to w obliczu tego przed czym stali Organizatorzy – ogromny szacunek i ludzkie/kozie? “Dziękuję!” 🙂

Dzięki też Fotografom: Ewie Hermann i Tomkowi Szwajkowskiemu za super fotki z trasy!

 

13497573_1005037896259313_2843742510535321033_o

 

Czas poniżej 8 godzin, 11. miejscem open i 3. w kategorii wiekowej. Liczby cieszą, ale nie mają żadnych szans z tym co widziałem, co czułem, co przeżyłem – tak smakuje szczęście!

Tego dnia na Zielonka Challenge się jednak nie skończyło… Po powrocie do Poznania czekało na mnie jeszcze kilka eventów, takich jak:

“Wskrabać się na Trzecie Piętro Challenge”

czy “Wejść do Wanny Challenge” – a każdy wydawał się równie trudny jak Zielonka – przy czym nie oszukujmy się – nie byłem w tym momencie obiektywny 🙂

 

13411934_999325686830534_1779716100293295491_o

 

Jest wieczór. Leżę sobie w łóżeczku. Nogi wyjechały z tekstem: “Betonik, Ty chory po.ebie”

Odpowiedziałem głośno i śmiało: “Impreza dopiero się zaczyna…” 😉

(i nie, nie chodzi tu o zakwasy, ale o to co nas jeszcze czeka ;-))

Stay tunned!

/Beton

 Fotofrafia: Ewa Hermann, Tomasz Szwajkowski, Aleksandra Szulc
Scroll Up