• +48 509 289 135

Kompresja Kozy część 2

Mud Goats > Blog > Kompresja Kozy część 2

Kompresja Kozy część 2

Beton Paź 26, 2014 0 841

Kiedy trzy tygodnie temu zdecydowałem się na zbadanie zjawiska kompresji na swojej osobie, nie wiedziałem, czego się spodziewać. W puli moich przyjaciół i znajomych znajdowali się  tacy, którzy bez skarpetek czy opasek, nie ruszają się na choćby krótką przebieżkę, ale i tacy, którzy uważają ten sprzęt za kolejny “cudowny” sposób na wyciąganie niemałych pieniążków z naszych kieszeni. Nie ukrywam, że bliżej mi było do grupy sceptyków. Nie mniej jednak pamiętając zeszłoroczną edycję poznańskiego maratonu i przeszywający ból w łydkach, postanowiłem działać.

Tradycją jest, że przed  lokalnym startem na królewskim dystansie, odbierając pakiet zwiedzam wnikliwie expo i prawie wszystkie znajdujące się tam stoiska. Uznałem to za dobrą okazję by w 1 miejscu obejrzeć i porównać interesujący mnie sprzęt, w tym głównie opaski uciskowe. Nie mogłem się tu oprzeć wrażeniu, że targi dotknął jakiś kryzys i wszystkiego jest po prostu mniej.

Uwagę przykuło stoisko marki Compressport. Nie ukrywam, że wizualnie to właśnie ten sprzęt najbardziej mi odpowiadał. Postanowiłem zaryzykować. Sprawna obsługa na miejscu plus niemały rabat pomogły dobić targu 😉 Stałem się właścicielem takich oto opasek:

Opaska na łydkę CALF US BK

Wieczór przed startem  spędziłem w domu na przymiarkach mojego zakupu, idealnemu układaniu opasek tak, by logo pięknie się prezentowało. Liczyłem na długi i powolny proces przyzwyczajania się do nowego nabytku. Nie minęło jednak za wiele czasu i kompletnie o nim zapomniałem. Opaski w warunkach domowo-kanapowych były wygodne i dawały obietnicę dobrze wykonanej roboty. Nic, tylko ruszać na podbój świata!!!

Dzień startu

Z rana maksimum adrenaliny, idealnie zaplanowane godziny i minuty. Zbroja biegacza przywdziana, logo naprostowane, chip przypięty. nawet Rocky nie byłby bardziej gotów do walki. Teraz prosto na tramwaj, a w uszach “oko Tygrysa”.  Na przystanku zwykli śmiertelnicy z aprobatą obserwują moje modne łydki. Jak się z tym czuje? Świetnie. Tramwaj pełen biegaczy dowozi nas prosto pod start. Tam adrenalina przemienia się w lekka tremę. W tym roku nie miał paść żaden mój rekord, ale 42 km i tak robią wrażenie.

Do startu zostało kilka sekund. Zegarki ready, gps złapany, kompresy napinają… Niczym mustang wyścigowy prycham i wierzgam oczekując na pozwolenie do biegu. Stało się… poszły konie po betonie (pozdrawiam Koze z Betonu :P)…
Pierwsze kilometry, jak to u mnie zwykle bywa należą do najprzyjemniejszych. Machanie do znajomych, machanie rywalom, przyjaciołom, ogólny stan euforii i pozdrawiania. Tu uczciwie trzeba powiedzieć, że nie czułem różnicy w biegu z opaskami i bez. Tempo było ustabilizowane i zgodne z planem.

Później sytuacja się zmienia. Zazwyczaj już od 15. km borykam się, ze sztywniejącymi łydkami. Tym razem problemu tego nie zauważyłem. W zasadzie nie czułem, żebym swoje łydki jakkolwiek eksploatował. Pojawiały się inne dolegliwości. Sztywniejące mięśnie czworogłowe, psychologiczna bariera na 21.  i ściana w okolicach 30. km.  Nie mniej jednak mój odwieczny wróg bólu łydek wydawał się być nieobecny. W trakcie biegu zastanawiałem się, czy to nie efekt placebo, czy nie wstyd mi przed samym sobą przyznać, że wydałem niepotrzebnie pieniądze. Z drugiej jednak strony, będąc dorosłym facetem, w miarę rozsądnie myślącym, powinienem być w stanie szczerze ocenić czy mi coś doskwiera czy też nie i ewentualnie przyznać się do błędu.

Bezbolesny stan ten utrzymywał się już do samej mety, a nawet jeszcze po samym biegu. Nie mogę się też oprzeć wrażeniu, że ochronie uległy ścięgna Achillesa. Nigdy miałem  nimi poważniejszych kłopotów, ale po dłuższych startach zdarzały się lekkie opuchlizny, utrzymujące się nawet do kilku dni po biegu. Tym razem nie było niczego podobnego.

Patrząc na wszystko z perspektywy czasu, jestem przekonany że decyzja o zakupie i przetestowaniu tego sprzętu była dobra. Opaski naprawdę działają. Nie jestem w stanie ocenić, czy biegam dzięki opaskom szybciej, czy też nie, wiem jednak, że mogę się pozbyć części przykrych konsekwencji biegu na długich dystansach. To dla mnie bardzo wiele znaczy i dlatego szczerze je wam polecam.

/Nostra

Scroll Up